Skończyła się niewola kaftanikowa, szwy wyjęte (teraz już wiem, jak były założone, pętelki po skrajach były połączone podskórną nitką, nie dziwię się, że to tak spuchło). Amelia jest szczęśliwa bo mogła w końcu dokonać toalety całego futerka, wylizywała się ponad godzinę. 
Jakoś tak dziwnie mi wygląda bez kaftanika, po 10 dniach przywykłam do jej widoku w tym wdzianku.
Najważniejsze, że mamy to już za sobą, rana jest zagojona, tylko łysy brzuszek świadczy o tym co się stało.
Fili, kaftanik uprany czeka na kolejną kandydatkę do tytułu "Miss sterylizacji"  
