Mieliśmy jechać do weta w tym tygodniu ale w piatek Duży zauważył,że ucho Cykora jest chropowate i podłysiałe.....

diagnoza: grzybica.
tajdzi, może założymy elitarny Klub Zagrzybionych? Wstęp za okazniem łysych placków...
Maludzie zmieniono leczenie z Fungidermu, który zupełnie nie pomagał, na Orungal dopyszcznie. Cykor ma maść do smarowania uszka. Obie dziewczyny zostały odrobaczone a nam z Dużym szczęki opadły po obejrzeniu sprawnego podania tabletki przez weta bardzo sprytnym urządzonkiem, kot nawet nie pisnął i już był zatabletkowany
Maludzik biedactwo w domu wesoły, ciekawski, miziasty kociaczek, weszła do transportówki dość chętnie, w czasie jazdy miauczały z Cykorem na zmianę rozpaczliwie (jak zwykle) ale u weta ogromna zmiana zachowania... Zwykle chodziła po gabinecie zaciekawiona i płochliwa a teraz nie chciała wyjść z transportówki. WEt ją wyciągnął, obejrzał, zbadał, zaaplikował to i owo i zaraz jak ją puścił weszła z powrotem do swojego domku, zwinęła się w kłębek, nosek wtuliła w ogonek i tak leżała nieruchomo z przymkniętymi oczkami...
Głaskałam ją i mówiłam, że zaraz wracamy do domku. Była straszliwie smutna i przestraszona, cała się trzęsła, moje biedactwo. Dopiero w domu odzyskała humor.
Miałam wrażenie,że strasznie bała się, że ją tam zostawimy...
Potem całe popołudnie i wieczór przytulała się do mnie i nie odstępowała na krok a w nocy to już było przytulaniowo-mruczeniowe szaleństwo....
Tak, że w domu nadal szpital dla zwierząt...i nie tylko.
Dobra wiadomość : świerzb uszny u obu ko-córek wyleczony
