Os.Piastów Kraków-Koty Rustie i Babci.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 07, 2007 20:50

No jasne! Nie wiem czemu doczytałam, że oni koniecznie dziewuchę chcą. Oby Ciszek chwycił ich za serce :ok:




A u nas:
Klary ucho ok, ale infekcja gardła się przyplątała.

Maluchy na antybiotykach i kropelkach, chłopaczki wyjdą z tego migiem, dziewusia słabiutka, oczko może się uratuje, ale piękne nie będzie. 6 tydzień już im idzie, choc ciężko mi w to uwierzyc, tak są niezdarne :) Jutro po raz pierwszy dostaną prawdziwe jedzonko :)

Szylkretka się wścieka na resztę i warczy. Pola to olewa, ale Córeczki, Nina i Romeo umierają ze strachu.


W parku na sąsiednim osiedlu jest kota w wysokiej ciaży. Wprowadzamy w życie plan awaryjny. Pół litra już kupione, teraz szukamy naiwnego złomiarza, który opróżni babciną piwnicę (od 15 lat nikt nie otwieral drzwi do niej :strach: ). Ciasna, bez okna, ale jedna klatka powinna wejśc. A może dwie 8)

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 07, 2007 21:10

No to :ok: za naiwnego złomiarza :ryk:
Elu, masz priva, ale nie wiem kiedy dojdzie, bo priv do czitki czekał od 3 dni, aż się zdezaktualizował, a do anety wisi już od 2 godzin....

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 07, 2007 21:59

od 15 lat nikt nie otwieral drzwi do niej

chciałabym móc tyle do piwnicy nie zaglądac, tym bardziej, że piwnic sie boję :oops: ...ale piwnice z reguły mieszczą więcej niż się na pierwszy rzut oka wydaje :twisted:

oni koniecznie dziewuchę chcą

to jakis chyba głupi pogląd, że tylko kocice myszy łapią...ale wiele osób tak myśli :roll:
mogłam robic zdjęcia AmbiPurowi z myszami, krecikami, ptaszkami (biedactwa :( )..., miałabym dowód...

w każdym razie e-mail ze zdjeciami do Państwa poszukujacych wysłany - zobaczymy :roll: w każdym razie kciuki potrzebne...dla mojej "frakowej" też :?

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Śro maja 09, 2007 8:07

Jak tam kitusie? Wszystko w porządku?

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Śro maja 09, 2007 8:25

Maleństwa lepiej, antybiotyki zaczeły działać :D Dziewusia miała wczoraj jechać na kroplówkę, ale pogoda taka, że jeszcze zapalenia płuc by się nabawiła. Może dzisiaj, a może będzie tak silna, że nie będzie potrzeby?

Są wypuszczane z klatki na brykanie. Rudy jest okropny, rozrabia i wrzeszczy :twisted: Czarnuchy fajniejsze 8)

Ciotka zakochana, wujek też, choć zgrywa wkurzonego. Ale wczoraj tak chodzi od kota do kota, coś tam mruczy pod nosem i w końcu pyta się na głos: "to ile w końcu my mamy tych kotów, bo chciałem w pracy się pochwalić" :lol:

Nina śpi z nimi (w lóżku :twisted: ), bo u babci juz by sie nie zmiesciła. Tyle że u nich okno otwarte non stop, więc niestety została kotem wychodzącym. Na szczeście nie oddala się zbytnio, widocznie boi się że z powrotem jej nie wpuszczą :wink:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 10, 2007 8:58

Mam nadzieje, że maluchy szybko wyzdrowieją i znajdą swoich dużych...
te dorosle, mają chyba mniejsze szanse teraz....
Moja koteczka na tymczasie panoszy się jak królowa...Timon jest zastraszony i wyraźnie zterroryzowany, chyba zalazl jej za skórę, bo z duzym psem kitka dogaduje się bez problemu, a ten maly jej jakby przeszkadzal :roll:

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Czw maja 10, 2007 10:25

Ja tam się nie znam...
i tylko tak sobie gdybam...
i nie należy sugerować się moimi przypuszczeniami...
ale coś mi się tak wydaje...
że Nina...
jest kocurem :twisted: :lol:


Małe kocurki ok, kociczka ma niewielki wrzód na oczku, ale chyba zejdzie, najwyżej będzie słabiej widzieć. Korzystają z kuwetki skubańce, ale wszelki pokarm, poza mlekiem matki na razie niejadalny :roll: A mają prawie 6 tygodni :roll:

Romeo rozdrapuje sobie skórę za uszami i ma wiecznie otwarte, niegojące się rany - zobaczymy co wetka wymyśli.

Zdrowe koty, czyli Polę, Lolitkę i Ninę (Nino?) potraktujemy chyba na wszelki wypadek strongholdem.


Pani karmicielka z Piastów szczęśliwa (jednak!) że kocięta bezpieczne i, uwaga, "że kocica nie będzie musiala wrócić na działki" :D Na razie się zbytnio nie cieszymy, bo może się jej odwidzieć, ale szansa jest :)

Przy okazji poprosiła o pomoc dla znajomej dozorczyni. Kobieta dostala niedawno talony na sterylki, ale nie zdążyła z łapankami. Miot nr jeden, 3 tygodnie, z kk. Miot nr 2 urodzony tej nocy (dyskusje o uśpieniu trwają). Na szczeście pani ma służbową komórkę na miotły itp, więc obie rodzinki w miarę bezpieczne.

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 10, 2007 14:06

Ja tam się nie znam...
i tylko tak sobie gdybam...
i nie należy sugerować się moimi przypuszczeniami...
ale coś mi się tak wydaje...
że Nina...
jest kocurem

ja też znawczynią nie jestem, ale jak są "takie kulki" :roll: to zachodzi prawdopodobieństwo, że możliwe....

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Czw maja 10, 2007 14:11

o nie :( kolejne mioty :( :(
a to gdzieś na Piastów???
gdzie my je upchamy :strach:
mi o nich nie wspominała, mówiła tylko ze jest bardzo zadowolona że szylkrecia i małe bezpieczne...i że tylko pan od kurnika zrobił awanturę, że niby zrobiliście im krzywdę :?

ja jutro albo w niedzielę wyłapuje kotkę z 3 kociąt w BB. Mama oswojona zupełnie-krowka (zaraziłam si ę chyba od Toszy szczęściem do krówek ) kociaki 7 -tygodniowe-dzikuski....
mam nadzieje że wejdą do klatki łapki, przywiąże do drzwiczek sznurek, bo chyba zapadka nie odczuje takich piórek....
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie maja 13, 2007 18:45

za pierwszym poejściem uda lo się zlapać jednego maluszka
sama się zdziwiłam że klatka łapka przyda sie przy łapaniu takich malców. Niestety pozostałe rodzeństwo było bardzo sprytne :twisted: ten sam typ co u Babci- klatka zamknieta a kota w środku niet :?

nie pomyslałam że kociaki maja tak maleńkie łapki że z boku zamykają klatkę.


Jutro karmicielka łapie resztę

Matka oczywiscie super oswojona miziasta kotka

oczywiscie krówka :twisted: :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie maja 13, 2007 20:46

trzymam kciukasy za kolejne maluchy i ich obecnośc :roll: w klatce

aneta od zwierzyńca

 
Posty: 15508
Od: Pt gru 02, 2005 14:29
Lokalizacja: okolice Wieliczki

Post » Nie maja 13, 2007 21:28

O rety, rety :strach: A one do ciebie na tymczas jadą? To ile ich juz będzie? :strach:

Od piątku robiłam za cat-sitterkę. Doszłam do wniosku, że:
-wcale nie lubię kotów
-koty w ilosci powyżej jednej sztuki to bardzo zły pomysł
-kocięta są okropne i głupie
-jestem fatalnie zorganizowana i do niczego się nie nadaję :(

Lolita ma super dom 8) To jeszcze 7 upchać i z głowy :wink:

Klara ostatnio zamknęła się we własnym świecie, by z tego "autyzmu" ją wycignąć, trzeba było rozdzielić z siostrą. Dziś już nawet dostrzegła inne koty (no tak, łatwo przegapić :roll: ), mnie nadal unika - nawet na antybiotyk nie udało jej się złapać. W tym tyg chyba koniec leczenia, niech się szybko oswaja.

Nino próbowałam odzwyczaić od wychodzenia, ale w końcu nie wytrzymałam i o 4 rano wyrzuciłam drania przez okno. O 6 wył, że chce z powrotem, więc wyspalam się za wszystkie czasy :roll: Trzeba go do wetki w końcu zawieźć: jest zdrowy, wykastrowany, przekochany i nikt go nie szuka, więc do adopcji pójdzie zaraz jak otrzyma ksiażeczkę zdrowia.

Romeo - KOCHAM tego kota (z wzajemnością). Nie był wypuszczany z klatki, bo trochę dzikował. Ale zaczyna łapać depresję, a jeszcze 2-3 tyg leczenia przed nami, więc w szeleczkach spacerowal po mieszkaniu, i daje się brać na rączki, i przemywać uszka, i się mnie slucha ( 8O ) i w ogóle to chyba nie mozna go wypuścić z powrotem, bo mi serce pęknie :( Muszę mu zdjęcia porobic, bo o tak mało reprezentacyjnego kota to nawet w "łabądkowym watku" trudno :wink:

Kociaki rosną. Matka też ma ich juz dość :twisted: Tumany w końcu załapały, że to na misce to do jedzenia jest :roll: Wsuwają kurczaka, wołowinę, mleko dla kociątek i serek ze śmietanką, BabyCata tylko dziewucha. Chłopaki wyglądają na zdrowe. Kociczka ciągle taka malusia i nieporadna, ale też o niebo lepiej. Wrzód na oku nie tyle zniknął, co się rozpłynął (?), nie wiem jak to opisać, ale chyba (?) jest lepiej. Nie kichają juz, nie ma biegunki. Antybiotyk dopyszczny odstawiony, teraz tylko biostymina +genta+ maść na owrzodzone oczko dziewczynki.

To idę się wyspać - bez kotów które miauczą/piszczą/chcą wyjść/wejść/skaczą po czlowieku/są głodne/nienawidzą innych kotów i chcą je zjeść, a tak w ogóle to łóżko i ta duża są moje, więc spadaj koleś*



*Pola :roll:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 14, 2007 11:20

Rustie pisze:Od piątku robiłam za cat-sitterkę. Doszłam do wniosku, że:
-wcale nie lubię kotów


:ryk: :ryk: :ryk:
Rustie pisze: -koty w ilosci powyżej jednej sztuki to bardzo zły pomysł


Zgadzam się!!!!
Rustie pisze:-jestem fatalnie zorganizowana i do niczego się nie nadaję :(

Nie zgadzam się :twisted:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 15, 2007 17:39

wczoraj udało się karmicielce złapać drugie maluszka. Oba odpchlone juz u mnie-dwa kocurki w najbardziej chodliwych kolorach -bure z białym
cudeńka :1luvu: :1luvu:

jeszcze udają dzikuski, warcza i prychają ale kurczaka z ręki bardzo chetnie jedzą. w piwnicach został jeszcze tylko 1 kociak i mama do towarzystwa. Karmicielka jest naprawde spoko, sama wyłapuje koty-widać ze chce im naprawdę pomóc. Ja robię tylko ja transport z piwnicy do lecznicy. mam nadzieje że już dzisiaj uda się resztę rodzinki zabrać.


troszkę mam stresa-8 miesiecy po p. moje pierwsze nieszczepione maluchy...mam nadzieje że wszytsko bedzie dobrze...
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Czw maja 17, 2007 6:22

wczoraj Pani złapała ostatniego kociaka i okazało się że wsystkie tsy to kocurkowie :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, szczurbobik i 89 gości