Chłopaki do góry
U nas dużo się wczoraj działo, niestety przez to, że trochę narozrabiałam

W ramach dogadzania kotkom zaserwowałam im na kolację kurczaczka, dałam im sporą porcję, żeby miały na zapas. Myślałam, że tak jak z innymi pokarmami - zjedzą tyle, ile chcą, a reszta zostanie na później. Jednak kurczak był tak dobry i tak się na niego rzuciły, że kiedy 5 minut później weszłam do łazienki miska była już pusta...
Kociaki obżarły się do rozpuku i chyba bolały je brzuszki - zwłaszcza Bruna, który o 3 w nocy zaczął rozpaczliwie koncertować w łazience. Z tego całego cierpienia zapomniał, że ma się mnie bać - więc jak poszłam do niego, to siadł przede mną i patrząc mi w oczy głośno skarżył się jaki to on jest obolały i biedny
Brzuszek masowałam (to już zdaniem Bruna nie było takie fajne

), chyba trochę ulgi mu to przyniosło. Mam też niestety brzydkie efekty tego obżarstwa w kuwecie. Przy okazji wyszedł kolejny problem - kociaki grzecznie robią co trzeba do kuwety, ale nie zasypują. Nawet chyba nie próbują. Już wcześniej zauważyłam, że kupale leżą na wierzchu, ale sprzątałam na bieżąco i było po sprawie. Teraz, po wieczornym szaleństwie, kupali wyprodukowanych zostało więcej - 1 owszem w kuwecie, za to 2... w transporterze

Podejrzewam, że kuweta z leżącym na wierzchu niezasypanym urobkiem jest już ich zdaniem nie do użycia i szukają innego miejsca.
Mam ktoś jakiś pomysł jak nauczyć kota zasypywania po sobie w kuwecie?
Pozytywny skutek tej całej sytuacji jest taki, że Bruno przestał się mnie bać - nadal zachowuje dystans, ale już nie czmycha na mój widok w panice.
Sądząc ze śladów, chłopaki buszują sobie po łazience, odciski brudnych kocich łapek odkrywam od jakiegoś czasu np. na klapie sedesu

Zaczynają interesować się zabawkami.
Oczka poprawiają się z dnia na dzień. Tylko brudasy z nich nadal straszne

Chyba będę musiała je jednak wykąpać...