Słuchajcie ja nie znam prawa węgierskiego, znam natomiast prawo unijne i wiem, że koleś je złamał, a Węgry bądź co bądź są w Unii!!! Europejska Konwencja Ochrony Zwierząt Towarzyszących (Strasbourg 13.11.1987) zabrania "zadawania zwierzęciu bólu, cierpienia i stresu", a także mówi o tym, że "tylko weterynarz lub inna osoba kompetentna może uśmiercić zwierze" (oczywiście w określonych sytuacjach - ale tego chyba nie trezba tłumaczyć) a także że "uśmiercenie powinno się odbywać przy zachowaniu minimalnego fizycznego i psychicznego cierpienia". Konwencja wymienia też 3 niedopuszczalne metody uśmiercania - wśród nich NA PIERWSZYM MIEJSCU podane jest topienie!!!!
Facet złamał też postanowienia Światowej Dekleracji Praw Zwierząt (ART 3 -"żadne zwierze nie może być przedmiotem maltretowania i aktów okrucieństwa" i "jeśli zwierze musi być zabite, należy je uśmiercić szybko nie narażając na ból i strach") i paru innych unijnych i światowych aktów prawnych.
Umówmy się - Wegry to nie jakaś dzicz i na pewno też mają swoje prawo, którego łamanie jest ścigane przez tamtejsze organy ścigania. Napisałam do ambasady polskiej na Węgrzech i węgierskiej w Polsce z prośbą o informację dotyczącą ustaw o ochronie zwierząt na Węgrzech (podałam się za studentkę ochrony środowiska, która pisze pracę o prawach zwierząt w UE

) - jak tylko znajdę odpowiedni przepis (a znajdę na pewno) po prostu złożę zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i tyle. Nie wiem czy jakieś marsze czy demonstracje takiemu padalcowi zaszkodzą - raczej nie, wręcz myślę, że o to mu chodziło, żeby wzbudzić tanią sensację - natomiast prokuratura owszem może a nawet będzie musiała mu zaszkodzić. Wiadomo - dożywocia za to nie dostanie, ale niech mu chociaż grzywnę wlepią, chociaż symbolicznie niech zostanie ukarany - może następny debil chociaż chwilkę się zastanowi zanim da wyraz swojej "artystycznej wolności".