Domino miała robioną krew dwukrotnie (również biochemię), dodatkowo usg. Bezik chyba jeden raz, ale nie jestem pewna - Kasia ma całą historię choroby razem z wynikami. Ropnia na SGGW nikt nie zauważył, to fakt, ale ja również go nie zauważyłam, a Kasia po kilku dniach. Może po prostu wcześniej go nie było? Nikt nie zgłaszał, że Domino ma problem z zębami, więc szczególnej uwagi akurat temu nie poświęcali. Natomiast nie jestem pewna czy nie zauważyli zatkanego kanalika. Obydwa koty zostały zabrane ze szpitala w trakcie leczenia. Nikt nie twierdził, że są już całkowicie zdrowe. Leczone były na kk, Domino również na wątrobę. Bezik został wykastrowany. Domino nie była sterylizowana ze względu na nie najlepsze wyniki i konieczność dalszego leczenia. Dodatkowo doszły drobiazgi typu szczepienie, odrobaczenie, odpchlenie.
Rzeczywiście rachunki z SGGW są bardzo wysokie, jednak sam pobyt to około 300,00 złotych. Niestety nie udało się nam znaleźć tańszego weta, który chciałby przyjąć zarobaczone, zapchlone koty z niewiadomymi chorobami. Znalezienie tymczasu w Warszawie graniczy z cudem. Alternatywą jest pozostawienie kotów w schronisku...