Danusia Adamczyk - OPERACJA SERCA- potrzebna pomoc

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 03, 2007 20:35

z przyjemnoscia. prosze o adres na pw. w sobote pracuje do 14 , wiec po zakonczonej pracy.

boni

 
Posty: 16342
Od: Nie wrz 24, 2006 21:02
Lokalizacja: PRUSZKÓW

Post » Czw maja 03, 2007 20:50

Ja wybieram się jutro (jeśli jeszcze złapię panią Danusię po pracy) lub w sobotę.
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw maja 03, 2007 22:24

dziekuje serdecznie.

boni

 
Posty: 16342
Od: Nie wrz 24, 2006 21:02
Lokalizacja: PRUSZKÓW

Post » Sob maja 05, 2007 9:44

dziewczyny pozdrowcie p. danusie

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Sob maja 05, 2007 22:30

bylam , zawiozlam podarunki od lim- lim. pani danusia bardzo szczesliwa. te rarytasy zarezerwuje dla rudego , ktory koczuje na jej podworku. zawiozlam troche karmy , ale dla 78 kotow to porcja na tydzien. czekamy na wasza pomoc.

boni

 
Posty: 16342
Od: Nie wrz 24, 2006 21:02
Lokalizacja: PRUSZKÓW

Post » Nie maja 06, 2007 9:14

podniose, moze ktos jeszcze pomoze....

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Nie maja 06, 2007 17:34

na pierwsza strone.

boni

 
Posty: 16342
Od: Nie wrz 24, 2006 21:02
Lokalizacja: PRUSZKÓW

Post » Nie maja 06, 2007 20:52

Dzisiaj rozmawiałam z panią Danusią - niestety Rudy zniknął. Jeszcze w piątek jak tam byłam siedział w piwnicy - na nasze wołanie wyszedł - to naprawdę
piękny kocurek. :1luvu: Wyglądał zdrowo (jeszcze), bardzo łagodny, garnie się do ludzi - ja go widziałam po raz pierwszy a dał się wygłaskać bez żadnej
obawy. Widać, że to kot domowy - ktoś go po prostu wyrzucił. :twisted: Wczoraj i dzisiaj już go pani Danusia nie spotkała - chodziła, wołała - ani
śladu. Pocieszam się, że gdzieś się zaszył w piwnicy i nie chciało mu się wychodzić na taką paskudną pogodę. Pani Danusia mogłaby go wziąć do siebie, ale
w domu ma jakiegoś wirusa (w ciągu ostatniego roku straciła 8 czy 9 kotów) i boi się, że się kocina zarazi. A kot naprawdę piękny - rudzielec jak się
patrzy - na pewno szybko znalazłby się amator. Ale najpierw musi się odnależć. :ok: :ok: Jak się znajdzie postaram się podjechać z aparatem i porobić
fotki. Żeby się tylko znalazł.

PS. Krówek i mnie dał się wygłaskać - nie ucieka tyko kuli się w sobie, kładzie uszy (ale ze strachu, nieagresywnie), zamyka oczy i można z nim robić
co się tylko chce. Jest przesłodki - nie mogę zrozumieć, że nikomu się nie spodobał.
:conf:
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie maja 06, 2007 21:49

MOże Rudasek wiosnę poczuł i powędrował na dziewczyny. Mam nadzieję, że wróci.

Coś wiadomo więcej o tym wirusie? :(
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon maja 07, 2007 10:24

Niestety, nic nie wiadomo. Lekarze, którzy leczyli tamte koty też nie wiedzieli. Tuptusia i Filipka woziłam do kliniki na Białobrzeskiej. U Tuptusia białaczki nie było, FIPa też lekarze wykluczyli. Z Filipkiem podobna sytuacja - białaczkę mieliśmy powtórzyć po 2 tygodniach od pierwszego badania, bo wynik był niepewny. Ale nie zdążyliśmy. Może trzeba było zrobić sekcję, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Pani Danusi zostały jeszcze trzy koty w dużym pokoju (tam, gdzie jest wirus) i 4 w małym (są odseparowane, bo strach je wypuścić do drugiego pokoju). Póki co wszystkie narazie czują się dobrze, ale czy na pewno są zdrowie? Podobno Jacek ostatnie mało je - oby to nie był pierwszy symptom choroby. Pewnie trzeba byłoby zrobić szczegółowe badania, ale pani Danusi na to nie stać. Skąd brać pieniądze, kiedy trzeba wykarmić ponad 70 dziczków? Pani Danusia ich przecież nie zostawi. :(
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon maja 07, 2007 10:41

W jakim dokładnie rejonie P.Danusia karmi? czy te 70 kotów jest blisko siebie ,czy w rozległym terenie?Może znajdzie się ktoś z Żoliborza ,kto część kotów przejmie i zacznie karmić(np ktoś mieszka obok jakiegoś miejsca karmienia). Ponad 70 kotów to bardzo dużo ,czasami nawet jedno miejsce to dużo kotów mniej.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon maja 07, 2007 13:09

Pytałam panią Danusię o teren karmienia. A więc:

ranne karmienie:
- Krasińskiego 20, 25, 27, 29
- Popiełuszki róg Krasińskiego (vis a vis przystanku autobusowego)
- Próchnika - cała (7 domów)
- Suzina 3 (12 klatek, 5 okienek) - tam się dzieje tragedia - koty są mordowane w okrutny sposób
- Suzina vis a vis kina Tęcza
- przy bazarku (p. Danusia nie pamięta jaka to ulica - koty mieszkają za barakiem za siatką)

popołudniowe karmienie:
- pl. Henkla
- Niegolewskiego - 4 miejsca
- Niegolewskiego róg Brodzińskiego
- Wyspiańskiego 7

W sumie ok. 17 domów, a miejsc karmienia dobrze ponad 30. Zajmuje jej to kilka dobrych godzin (rano dłużej - nawet 4 godziny).

I tak dzień w dzień p. Danusia dźwiga te ogromne torby z karmą, wodą i czystymi miskami (bo miski są codziennie zmieniane) - a choruje na serce (miała zawał) i do tego waży 50 kg, bo zwyczajnie niedojada. Gdyby ktoś z okolicy mógł ją wesprzeć to byłoby pięknie.
P.S. Rudy się znalazł - kamień mi spadł z serca. Okazuje się, że to taki koci powsinoga - ale wrócił. Jest odrobaczony i ma zakroplone lekarstwo przeciw pchłom. I do wzięcia!
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon maja 07, 2007 13:40

A czy na Krasińskiego nikt już nie karmi?myślałam że tam ktoś jeszcze karmi.
Może ktoś jest z okolicy,i mógłby pomóc ,nawet co drugi dzień.
Ta kobieta się wykończy i ponad 70 kotów zostanie bez nikogo.
Gdybym mieszkała bliżej ,sama bym chodziła .Ja mam 5 miejsc do karmienia i wiem ile trzeba poświęcić czasu.Ale nie ma 70 kotów ,tyko dużo mniej.Ja mam wszystkie koty wysterylizowane ,a i tak co roku pojawiają się nowe.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pon maja 07, 2007 15:03

kociabanda pisze:Niestety, nic nie wiadomo. Lekarze, którzy leczyli tamte koty też nie wiedzieli. Tuptusia i Filipka woziłam do kliniki na Białobrzeskiej. U Tuptusia białaczki nie było, FIPa też lekarze wykluczyli. Z Filipkiem podobna sytuacja - białaczkę mieliśmy powtórzyć po 2 tygodniach od pierwszego badania, bo wynik był niepewny. Ale nie zdążyliśmy. Może trzeba było zrobić sekcję, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Pani Danusi zostały jeszcze trzy koty w dużym pokoju (tam, gdzie jest wirus) i 4 w małym (są odseparowane, bo strach je wypuścić do drugiego pokoju). Póki co wszystkie narazie czują się dobrze, ale czy na pewno są zdrowie? Podobno Jacek ostatnie mało je - oby to nie był pierwszy symptom choroby. Pewnie trzeba byłoby zrobić szczegółowe badania, ale pani Danusi na to nie stać. Skąd brać pieniądze, kiedy trzeba wykarmić ponad 70 dziczków? Pani Danusia ich przecież nie zostawi. :(


A naświetlanie tą specjalną lampą, by nie pomogło?
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon maja 07, 2007 15:13

LimLim pisze:
kociabanda pisze:Niestety, nic nie wiadomo. Lekarze, którzy leczyli tamte koty też nie wiedzieli. Tuptusia i Filipka woziłam do kliniki na Białobrzeskiej. U Tuptusia białaczki nie było, FIPa też lekarze wykluczyli. Z Filipkiem podobna sytuacja - białaczkę mieliśmy powtórzyć po 2 tygodniach od pierwszego badania, bo wynik był niepewny. Ale nie zdążyliśmy. Może trzeba było zrobić sekcję, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Pani Danusi zostały jeszcze trzy koty w dużym pokoju (tam, gdzie jest wirus) i 4 w małym (są odseparowane, bo strach je wypuścić do drugiego pokoju). Póki co wszystkie narazie czują się dobrze, ale czy na pewno są zdrowie? Podobno Jacek ostatnie mało je - oby to nie był pierwszy symptom choroby. Pewnie trzeba byłoby zrobić szczegółowe badania, ale pani Danusi na to nie stać. Skąd brać pieniądze, kiedy trzeba wykarmić ponad 70 dziczków? Pani Danusia ich przecież nie zostawi. :(


A naświetlanie tą specjalną lampą, by nie pomogło?


Można spróbować, ale skoro nie wiadomo co to za wirus, to czy może się udać? Nie znam się na tym zupełnie - LimLin - to pytanie a nie poddawanie w wątpliwość Twojego pomysłu.
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kocidzwoneczek, nfd i 86 gości