
Jeżeli opiekunów kotów podzielimy na odpowiedzialnych, czyli koty w domu lub na smyczy i nieodpowiedzialnych, czyli wychodzące- to z pewnością należę do tych drugich.
U nas innej opcji po prostu nie ma

Być może nie powinnam mieć kotów, i to chyba jest najlepsze rozwiązanie

Przepraszam, jestem bardzo, bardzo zmęczona, nie powinnam napisać poprzedniego postu, ale skoro jest- nie będę usuwać.
Nie szukam pocieszenia, że jakoś to będzie.
Wiem, że w ramch opieki nad kotami wychodzącymi, robimy wszystko, co w naszej mocy, ale czasami jest po prostu niemoc

Niemoc wynikająca ze zdarzeń zewnętrznych i niemoc w nas.
A wątek jakoś pisze się sam, taka jest we mnie dziwna wewnętrzna potrzeba, niezależnie od wszystkiego..
Czasem myślę, że już nie napiszę żadnego postu, a potem jakaś siła wyższa każe mi dzielić się radościami i rozterkami, tak było i tym razem...
Pozdrawiam