w pracy nie dam rady wiec bede pisac tutaj bez polskich liter...
list od Krysi z zeszlego tygodnia:
"(...) Jak Ci mowilam, pochowalam Perelke i Tygrysa. Jakies trzy tygodnie temu nie pojawil sie Macius. Obszukalismy caly teren, wolalismy. On sie nigdy nie oddalal. Juz nawet sie przyzwyczaildo wspolnego jedzenia z kotami, chodzil za mna wszedzie, zawsze mialam "kaski" dla niego osobno. Kilka razy dal sie nawet poglaskac. Jest mi bardzo przykro, ze zawiodlam pania z Lodzi. Nie wiem jak Ja powiadomic. Do dzis ludze sie, ze wroci. Z czarnych kotow brakuje Czarusia bo okazuje sie, ze Klusie 2 i Morus (ma "obskubane" z futerka lapki) jest. Brakuje mi Puszki i Uszki. Jeszcze zima nie pojawila sie Krzywusia. No i Slipeczka. Tych jestem pewna, brakuje. Nie wiem co bylo przyczyna. Na pewno nie zginely smiercia naturalna. Czesto siedze od rana do poznego wieczora, sprawdzam, bo one roznie przychodza. Czy wydarzyla sie jakas tragedia gdy jeszcze nie nocowalam - nie wiem. Wiem natomiast ze nad polem czasami kraza 3 ogromne ptaki - chyba kruki. Buba (pies) czesto je pogoni. Wiem, ze Bonifacy zostal pogryziony przez zmije, juz ladnie sie goi i najwazniejsze - ma apetyt. My musimy przeniesc sie bardziej do poczatku pola, maly autobus przeciagniemy, ale duzego nie. Mysle, ze kotom z tego materialy pobudujemy cos z drzewa, bo bedzie cieplejsze od przyczepy. To mamy czas do zimy.
Paczki super. Wszystkim serdecznie podziekuj i zloz w moim i wszystkich "kiziakow" milych i pogodnych swiat. A ja bede pilnowala chocby z lopata. Mysle, ze bedzie dobrze."