Kiedys tez probowalam ratowac takiego malentasa, tez chcialam przechytrzyc Matke Nature. Rzadko wyjezdzamy a wtedy wlasnie mielismy zalatwione biletu na Koty w Warszawie. Mialam na ten dzien zalatwiona opieke nad malenstwem. Instrukcja byla napisana. Tez nosilam go do pracy. Ale w ten dzien malenki byl slaby. Tez tylko spal. Nie zdecydowalam sie oddac kolezance. Pojechal z nami na Koty. Siedzial sobie maluszek pod zakietem. Nikt nawet nie wiedzial, ze go mam. Umarl podczas przedstawienia. Pewnie poszedl w towarzystwie za TM. Chociaz wlasciwie nie wiem jaki byl spektakl. caly czas przeplakalam.
Teraz tez nie moge lez opanowac, choc minelo juz tak duzo czasu.
Napisałam na prv.
Wiem co czuje właścicielka Włoska W marcu też musiałam się pożegnać się z moim Sońkiem... Włosek hasa wesoło po łące jedząc smakołyki.
Sony (06.06.1996-05.03.2007) [*]
PAMIĘTAMY I TĘSKNIMY!
Pochowaliśmy naszego Włoska. Niedaleko Emilka.
Zostało puste legowisko, cieplutkie... Został smutek, ból, żal.
Jest mi strasznie źle, czuję się okropnie.
Czasem ciezko jest wytargowac lepsze rozwiazanie.
Podchodze do takich zdarzen z wielka pokora, bo wiele razy dostalam po lapach.
Ale wydawalo mi sie, ze temu malenstwu sie uda.
Wsciekolsc mnie ogarnia, ze czlowiek taki jest bezsilny.