Lili pisze:Aia... przeczytałam właśnie ten wątek (a właściwie to pół dnia mi to zajęło, co chwile wracałam, aby móc dokończyć, nareszcie dobrnęłam) i muszę powiedzieć jedno....
JESTEM PEWNA, ŻE ODNAJDZIESZ SWOJEGO KOTA
Witaj Lili
Trochę długo zajęła mi ta odpowiedź - za co przepraszam, ale posty przeczytałam na bierząco
Cieszę się że zainteresował Cię mój, a własciwie Asche'a wątek
Podziwiam determinację w czytaniu (niespodziewanie jakoś zrobiło się 30 str

)
Dziękujemy (dobrze że coraz więcej ludzi wie o Asche'u. To daje nadzieję, że odpowiedni ludzie się dowiedzą

, a i to zawsze nowe pomysły i wsparcie

)
nigdy w życiu (może i krótkie, ale zawsze coś) nie widziałam tak zdeterminowanej osoby, która poświęca się dla sprawy bardziej, niż możnaby to sobie wyobrazić... podziwiam Cię, i wiem, że dasz radę.
Przyznaję sie, że ja do niedawna też nie widziałam takiej osoby
Ale nie mówię o sobie
Wątek Zowisi to jeszcze lepszy przykład na ludzkie
zawzięcie 
, które przecież bierze się z wielkiej miłość do naszych futrzastych
A tak na poważnie...
Staram się
Te wszystkie starania - wywieszanie ogłoszeń, wypytywanie ludzi, wysyłanie listów, rozmowy z mamą które nie są dla Ciebie łatwe... to wszystko nie może iść na marne!
Bardzo bym sobie tego życzyła
Życie jednak lubi mieć własny pogląd na siebie i wcale nie chce być takie różowe...
Obecnie martwi mnie to to, że Ci ludzie mogą nie chcieć sie rozstać z kocurkiem, bo od stycznia jest u nich (przypuszczalnie)... a mamy za chwilę maj
Nie zdziwiłoby mnie to, choć by było przykro
Ja wiem, że świat jest niesprawiedliwy, wiem, że wiele rzeczy nie jest tak jak być powinno... ale ten świat nie jest aż tak zły, aby nie pozwolił Ci na odnalezienie swojego ukochanego kota!
Karma w końcu MUSI się odwrócić, prawda
Wierze całym sercem w powodzenie Twojej akcji poszukiwawczej, niestety, nie jestem w stanie pomóc, bo do Wawy mi daleko a i nie znam nikogo z tamtych okolic, ale trzymam kciuki i od dziś będę śledzić wątek, bo jak dla mnie JESTEŚ BOHATERKĄ!
Dziękuję Ci Lili:*
Pomoc to nie tylko fizyczna...
Na prawde, i chyba dużo więcej dla mnie znaczy, wspieranie słowami (trzymanie kciuków

, porady "co jeszcze można zrobić", "jak działać")
Cały czas jestem sama w tej akcji, rodzina nie chce się mieszać, bo nie widzi problemu
A tak przynajmniej się utwierdzam, że jednak można
Zapraszam do śledzenia wąteczku

(choć mam nadzieję, że uda mi sie założyć - już kiedykolwiek, albo niedługo

- normalny temat

Asche'a i spółki

i opisywać
na bierząco co robi w danej chwili mój kocurek

)
Lili, nie zrozum mnie źle, bardzo mi miło, że tak mnie nazwałaś, ale na miano "bohatera" nie zasługuje osoba, która dopóściła do czegoś takiego...
Na tym forum jest dużo wiecej ludzi, którzy na prawdę mogą tak o sobie mówić (pomijając wrodzoną skromność ów osób

) i dla nich powinno być zarezerwowane to określenie
Niemniej jednak wielkie dzięki za te słowa i wiarę we mnie - "napompuje" mnie to do dalszego działania na pewno na kilka najbliższych dni
Pozdrawiam ciepło
A. +K.