Tigra. Tigra z traumą. Tigra, której kiedyś ktoś nagle odebrał wszystko, co miała, kochała i bez czego nie potrafiła żyć normalnie. Jest taka teoria, że Tigra straciła dom. Bo, że miała dom - jestem pewna, po prostu nie mogło być inaczej. No i gdy ten dom straciła (zgubiła się/wyrzucono ją/właściciel zmarł itp), musiała coś jeść. Poszła do kotów smietnikowych. ale była przecież zawsze jedynaczką. I tak oto nie udało jej sie dogadać z kotami. Były jednak czymś dziwnym, obcym. Biły ją, odpędzały od żarcia (wiele razy byłam świadkiem takich zachowań). A ona próbowała się bronić. No i utrwaliła sobie, że kot to wróg. Teraz powolutku zaczyna chyba rozumieć, że kot nie jest wrogiem. I pozbywa sie jedynaczych nawyków. Wiecie jak mnie ciesza te jej postępy? Ona niechęć do kotów przelewała na mnie często. Nie mogłam jej dotknąć, nie lubiła głaskania jakoś specjalnie, zdarzało jej sie capnąć zębami, podrapać... Teraz - mam ją na kolanach znów. Sama tu wskoczyła. I tak jak kiedyś całymi dniami przesiadywała na oknie, patrząc z tęsknotą na to, czego ją pozbawiłam, teraz dosłownie cały czas spędza na moich kolanach... Z przerwami na kuwetę i jedzenie. I ma odruch ugniatania bardzo nasilony. I odruch.... ciumkania

Biedna kicia. Ale ona wyjdzie z tej traumy, obiecuje, wyjdzie i zostanie najbardziej wyluzowanym kotem świata. I polubi koty.
A tu śliczna moja Tigra
I kilka wariacji na temat ślicznej Tigry
Tigra kredą i węglem
Tigra ksero
Tigra ołówkiem
Tigra z poświatą
Tigra w wersji rastra
Tak sobie dziś sprawdzałam Photoshopa, padło na Tigrę
