Klunia,Tosia,Melka-jak śpi Klunia? s.97. ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto kwi 24, 2007 15:49

EwKo pisze:Anioł, odkrywca i artysta, o ile pamiętam :mrgreen:

Hmm... zasadniczo Tosia z tym swoim pręgowanym dresikiem odstaje od białasków :roll: ... można pomyśleć :lol:


Mruczus ma biale walonki.

EwKo pisze:Chcesz zamiast Mru Klunię czy dywanik z Kluni? (skubaniec doskonali swoje ulubione sportowe konkurencje :twisted:)


Raczej Qlu jako taka.
Dorzuce Ci Norcie. Gratis :twisted:
Te, ktora bezskutecznie reklamowalam u Ryski.


EwKo pisze:A serio, znowu coś nabroił? :lol:


Mru? Alez skad?! :twisted:

Usilowalam odszukac stary watek, jak to Mruczus sobie
ogon spalil, ale nie udalo mi sie. Malo na zawal nie zeszlam,
a ten gad nawet nie zauwazyl, ze sie pali
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto kwi 24, 2007 16:43

Białe walonki - niop, to będzie ogniwem pośrednim między pręgusami a białaskami :lol:

Spalony ogon? 8O
Tosia aż tak daleko nie doszła, ale swądzik palonych kudełków z końcówki ogona i owszem, mamy przerobiony :twisted:

Już nie pamiętam, czy w wątku o tym wspominałam: była zima, było ciemno, nie było prądu ;) w wyniku akcji Tosiulencji polazłam spać chyba o dwudziestej :) Miałam do wyboru to albo łapanie żywej pochodni buszującej po mieszkaniu...
Współczuję przeżyć.

Krótko:
Mru możesz zipem spakowac i słać na konto jako załącznik :lol:
Nad gratisem myślę ;)

PS. Gościom - zanim wejdą do mieszkania - będę rozdawać kaski ochronne i takie niezbędniki, co to je żołnierze amerykańscy przytroczone do "kasków" mają :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto kwi 24, 2007 18:39

EwKo pisze:Białe walonki - niop, to będzie ogniwem pośrednim między pręgusami a białaskami :lol:

Spalony ogon? 8O
Tosia aż tak daleko nie doszła, ale swądzik palonych kudełków z końcówki ogona i owszem, mamy przerobiony :twisted:

Już nie pamiętam, czy w wątku o tym wspominałam: była zima, było ciemno, nie było prądu ;) w wyniku akcji Tosiulencji polazłam spać chyba o dwudziestej :) Miałam do wyboru to albo łapanie żywej pochodni buszującej po mieszkaniu...
Współczuję przeżyć.

Krótko:
Mru możesz zipem spakowac i słać na konto jako załącznik :lol:
Nad gratisem myślę ;)


Ogniwo posrednie! :lol:
Pasuje...

>>>Miałam do wyboru to albo łapanie żywej pochodni buszującej po mieszkaniu...

Łoj... Nie kumam... Szczególy prosze.

Mru jako zalacznik zzipowany czy zrarowany sie
nie zmiesci. A zreszta... On w dwupaku z Nornica jest.
A Nornicy - jak to powiedziec... - marszcza sie zwoje
mozgowe.
Ryska umyla rece, a ja te niesmiala terrorystke mam na co dzien. :twisted:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto kwi 24, 2007 19:12

Ryśka to tak: Nornicę przedstawiła jako nieśmiałe, wycofane kociątko ;0, z Kluni pasów drzeć nie pozwala... no normalnie... :roll: ( ;) )

A co do fragmentu, o który pytasz: nie było prądu, świeczkę postawiłam na stole, zabezpieczona tak, żeby się nie przewróciła, no ale płomienia zabezpieczyć nie dało rady ;)
Toffik - w tych egipskich ciemnościach panujących w pokoju - przypomniał sobie, że ma coś do załatwienia na stole..

Sirota jedna wskoczyła więc na blat i tak stanęła, że się włoski na ogonku jakby lekko zajęły... dećko poskręcały i w powietrzu unosił się swądek palonego futra :twisted:

Miguniem świeczkę zgasiłam i polazłam spać: dosłownie miałam wizję, że się młoda pali i lata w tych ciemnościach po mieszkaniu - a ja ani latarki ani telefonu (stacjonarny nie działa, jak prądu nie ma), nic 8O i jak ją tu ratować ewentualnie, pomijajac prozaiczny problem sfajczonego mieszkania 8) 8O


Wybór dotyczył zatem:
a) pójścia do wyrka i uniknięcie pożaru ;)
b) siedzenia przy świeczce z wszelkimi tego możliwymi konsekwencjami


Dwupak, kurcze... czarnego futra jeszcze nie mam ;)
zostawiłabym se może Mruczka, a Norcię... posłała na drugi koniec osiedla - w bardzo dobre ręce :)
I jedno czarne futro (tyz CK) z ADHD już tam mają :twisted:, to by się Norek jak w domku czuł :lol:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Czw kwi 26, 2007 10:21

:lol:

Niech tylko Ryska zajrzy do tego watku,
to nam prawa rodzicielskie odbierze :wink:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw kwi 26, 2007 11:10

Po kolejnej nieprzespanej nocy prawa rodzicielskie do Klunia razem z rzeczonym obiektem z własnej nieprzymuszonej woli oddam :twisted:

Czy ten kot nie może normalnie kimnąć jak dwa pozostałe?! :twisted:

(między 4 a 6 rano znowy wylądowała w kibelku :oops: ... no normalnie się nie dało: galop z kuchni - odbicie od fotela, skok na parapet, wyskok w kierunku żaluzji, zeskok na fotel - przyjemne w tym miejscu efekty akustyczne :evil: :evil: :evil: - zeskok na ziemię, galop do kuchni, galop z kuchni.... kurcze, no.... :crying: )

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Czw kwi 26, 2007 11:18

EwKo pisze:Po kolejnej nieprzespanej nocy prawa rodzicielskie do Klunia razem z rzeczonym obiektem z własnej nieprzymuszonej woli oddam :twisted:


W kwestii formalnej: Masz umowe adopcyjna?

EwKo pisze:Czy ten kot nie może normalnie kimnąć jak dwa pozostałe?! :twisted:


On jest ponadto.

EwKo pisze:(między 4 a 6 rano znowy wylądowała w kibelku :oops: ... no normalnie się nie dało: galop z kuchni - odbicie od fotela, skok na parapet, wyskok w kierunku żaluzji, zeskok na fotel - przyjemne w tym miejscu efekty akustyczne :evil: :evil: :evil: - zeskok na ziemię, galop do kuchni, galop z kuchni.... kurcze, no.... :crying: )


A co byloby, gdybys ja w kuchni na noc zamknela?
A te zaluzje to naprawde sa Ci potrzebne? :twisted:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw kwi 26, 2007 19:38

Gad zamknięty w kuchni =
- zdarta tapicerka z boku tapczanu/leżanki ;) (już i tak jest w stanie katastrofalnym, więc w sumie mi to plumkać powinno ;) )
- niekontrolowane spacerki po karniszu
- włażenie za lodówkę (to ja sie boję, że się tam paskuda zaklinuje, jej to nie rusza :lol: )
- straty w kwiatkach
- darcie dzioba za drzwiami (Kluska) i przed nimi (Tośka) - solidarne to one są, jak nie mają :roll:

(z łazienki rankiem wychodzi wyspana, to chyba nie cierpi ;) )

Żaluzji będę bronić jak niepodległości :)


umowa...umowa...umowa... a nie wiem.. ostatnio panny coś komisyjnie przerabiały w niebyt... moze to to? 8O ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Czw kwi 26, 2007 20:02

EwKo pisze:Gad zamknięty w kuchni =
- zdarta tapicerka z boku tapczanu/leżanki ;) (już i tak jest w stanie katastrofalnym, więc w sumie mi to plumkać powinno ;) )
- niekontrolowane spacerki po karniszu
- włażenie za lodówkę (to ja sie boję, że się tam paskuda zaklinuje, jej to nie rusza :lol: )
- straty w kwiatkach
- darcie dzioba za drzwiami (Kluska) i przed nimi (Tośka) - solidarne to one są, jak nie mają :roll:

(z łazienki rankiem wychodzi wyspana, to chyba nie cierpi ;) )

Żaluzji będę bronić jak niepodległości :)


umowa...umowa...umowa... a nie wiem.. ostatnio panny coś komisyjnie przerabiały w niebyt... moze to to? 8O ;)


Łojej...
A nie mozesz spac w kuchni?
Serdecznie zazdroszcze Ci tej lezanki...
U mojej babci i jej siostr lezanka w kuchni
byla normalnym meblem!

Musialabym kredens (wczesny Gomolka) wyrzucic.
Nie da rady.
A niby mamy takie podobne obszary (to okienko
miedzy lazienka a kuchnia).
Lodowke plecami do sciany przysunac. Nie da sie?

Ja nie mam umowy adopcyjnej na zadnego
kota z CK. To zle czy dobrze?
Koty dostalam na gebe :oops:
Telefoniczna i mailowa :oops:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw kwi 26, 2007 22:29

Zasadniczo mogę spać w kuchni; bywa, że sypiam ;) , ale nie będzie mi kociszcze waruków użytkowania powierzchni mieszkalnej dyktowało :twisted:
Hawgh! :wink:

Lodówka stoi tak, że już inaczej nie da rady. Niestety.



Niedługo mija rok od dnia, w którym przypętała mi się do domu Antosia :lol: , co oznacza, że kłólewna ma nieco ponad rok :D

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 29, 2007 11:26

No, jeszcze jakieś 8, moze 9, godzin i odpalam sztuczne ognie ;)

Mela spadła wczoraj z niemal 2 metrów: z parapetu wskoczyła na szafkę, tam jest jakieś 10 cm wolnego miejsca, tyłek się nie zmieścił i pociągnął kotę w dół :strach:. Pacnęła na cztery litery, przestraszona schowała się w kartonie.
Dziś skacze, bryka, morduje whiskasową mychę i koncertowo tłucze łapami po Kluninej łepetynie :roll:

Krufki dość specyficznie pojmują słowo: "zabawa"; chodzi o to, by kumpelę zaskoczyć (czytaj dopaść znienacka), spoliczkować (czytaj: przywalić wiosłami w łeb, ile się tylko da) i zwiać (czytać dosłownie). I tak na zmianę gonią, dostaja wciry i uciekają :lol:
Tosiulencja w tym czasie spokojnie pakuje futrzane piłki do moich butów, wyciąga je i znów ładuje ... pochodzi trochę po karniszu w kuchni .... (ubiję gada!) i znów do piłeczek wraca...

Mela nauczyła się, że Klunia może być wszędzie :twisted: , dziś zapałam ją na tym, że zanim położyła się na klapie wucetu (ulubione miejsce na drzemkę) dokładnie zbadała otoczenie: czy czasem w okolicy muszli nie czai się Kluch :twisted: :lol: Obadała z poziomu gleby, wskoczyła na tronik i dla pewności jeszcze raz posprawdzała zakamarki z lotu ptaka :lol:

Podtrzymuję wszystko, co dotyczy Melowego wdzięku słoniątka: kto ma kota, który tyłkiem (żeby inaczej nie rzec) zrzuca ze stołu DONICZKĘ? Dzis dopadła orzech włoski: zrzuciła z parapetu i zaczęła turlać, nie! źle mówię: próbowała tym orzechem zabić wszystko dookoła: drzwi, meble, moje nogi... 8O :twisted:
Lipnicka śpiewała kiedyś: "ona maaaa siłę, nie wie jaaaaak wielką!" - to o Meli było :twisted:
Nie mówiąc już o tym, że po jej barankach i tak pewnego pięknego dnia polezę do pracy z podbitym okiem albo rozbitym nosem :roll:

Klusia dalej pełni funkcję kuwetkowego dozorcy: niech tylko któraś pójdzie do WC: Kluń stoi nad delikwentką jak kat nad duszą, sprawdzając, czy nie trzeba czegoś zakopać czy chociaż poprawić (głupie stwierdzenie: zawsze przecież można coś poprawić :roll: ) :twisted:

Idę zawalczyć o swoje miejsce w domu: Kluń się centralnie na tapczanie wyłożył...
Grzecznie poproszę, może mnie przygarnie ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 29, 2007 13:06

:ryk: uśmialiśmy się wspominając Melciny wdzięk słoniątka. Tak, tak, ja tez się pod tym podpisuję!
To wygląda troszkę tak, jakby jej tyłeczek żył swoim życiem :) Tu coś strąci, tam popchnie...
Ewo a jak tam sprawy zdrowotne? Oczka, skóra? A jak relacje między futrzakami?

I jak tam zdrówko ? :mrgreen:
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Nie kwi 29, 2007 13:36

Oooo, witamy Wielkich Nieobecnych :D ;)

Melik zdrowy :ok:
(poza tymi lambliami, których jeszcze nie ruszyłam, u weta znaczy nie byłam jeszcze :oops: ): oczka czyste, na skórze nic nie ma. Na bródce jedynie coś jakby ta "tłusta bródka" - nie wiem, obserwuję, było gorzej, teraz w sumie kilka kropek zostało.

Futro odrosło, paradoksalnie wygolona na zero do pobrania krwi łapka szybciej zarosła niż to kółko na boku, które jej sama wycięłam. Łazi z taką tarczą strzelniczą :twisted:

Relacje - jak pisałam: Mela tłucze Klunię, Klunia tłucze Melę, Tosia ma ważniejsze sprawy na głowie :mrgreen:

Zresztą, zasadniczo można samemu sprawdzić 8) , jeśli macie tzw. "bezplanie" 2 albo 3 maja :P :wink: ( wcześniej nie bardzo mogę, a od 4. siedzę nad testami gimnazjalnymi :strach: Nianię chyba dziewczynom muszę wykombinować, znaczy osobę p.o. żywiciela i kuwetkowego :lol: ), to zapraszamy :P

PS. Ja dycham ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 29, 2007 13:39

No i najważniejsze: jak tam Fifik? A Inez? dalej chce małą wysłać na koniec świata czy tez syropek działa i teraz maleńtas rządzi? (jeśli tak, to poproszę nazwę ;) )

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 29, 2007 14:12

Się wczoraj dowiedziałam, że umaszczenie kluniowo-malawaszkowe się nazywa: van. Strasznie rasowo brzmi, no nie? :lol:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 218 gości