Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 24, 2007 17:42

no ja sie mu nie dziwie,a moze czas na kocie towarzystwo 8)

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Wto kwi 24, 2007 17:44

Niewiarygodne te randki... :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto kwi 24, 2007 17:50

Pewnie i czas ale mamy pewne problemy lokalowe. Jak już gdzieś się zadomowię to pomyślimy o drugim kocie. Zenek by chyba chciał. Ostatnio prawie wynajęłam pokój w mieszkaniu gdzie była kotka. Byliśmy na wizji lokalnej i kotka sprała mi Zenka okropnie. On tylko krzyczał i machał bezradnie łapkami. On jest raczej łagodnym kotem i kiedyś będziemy szukać łagodnego kociego kumpla lub kumpelki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 17:51

na pewno sie ucieszy :D

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Pt kwi 27, 2007 8:23

Obniżyłam Zenkowi dawkę cyklosporyny do 1 kapsułki dziennie. Jeszcze 3 kapsułki do końca kuracji. Ja już łapię jakieś schizy. Zenon drapie uszy (w sumie zawsze drapał). Nie wiem już sama czy jakoś bardziej niż normalnie, choć ja oczywiście mam czarne wizje. Jakoś mu się te uszaki brudzą w środku - zawsze miał czyściutko a teraz coś tam się zbiera. Może to dlatego, że wychodzimy na spacery, a przecież jest tam brudniej niż w mieszkaniu i kurz w powietrzu. Misiek liże też jakby częściej łapki pod spodem - co też może być z powodu wychodzenia na klatkę na randki (ostatnio drapie w drzwi sąsiada i się pod nimi drze - coraz gorzej ale miłośc nie wybiera). Tak czesto wychodzi (musi i już, bo inaczej jest miauuuu), że nie mogę łapek za każdym razem myć. Jak liźnie brzuch to mnie łapie stres i chyba powinnam zacząć się leczyc albo na niego nie patrzeć. Tak bardzo chcę aby świąd nie wrócił.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 09, 2007 11:01

Ale miałam wczoraj ciężkie popołudnie. Zaplanowałam jechać z Zenkiem do weta, bo od tygodnia jest bez leków i czas na badania. Głodziłam miśka jak trzeba, wyrwałam się wcześniej z pracy i wyruszyłam z kotem autobusem do weta. Podczas przeprowadzki zenkowy plecak wywędrował do samochodu kolegi, więc trzymałam to 6-ciokilowe bydle na rękach (jednej ręce, bo drugą się trzymałam w autobusie). Był grzeczny ale trochę śpiewał. U weta trafiliśmy na zapsioną poczekalnię, więc Zenon już na wstępie był zły i sztywny. W gabinecie darł się w niebogłosy - dwie łapy pokłute i ani kropelki oddanej krwi. Skubany jest. No i znowu waży 6 kilo a było już przed leczeniem 5,5 kg. Wydrapał troszkę uszy (ma też różowe w środku ale zdrowe), więc dostaliśmy steryd w emulsji do smarowania. Na szczęście innymi częściami ciała się nie interesuje (poza myciem), wiec mam nadzieję, że leczenie jednak pomoże na dłużej. Lekarki były zachwycone moim kudłatym rudzielcem, bo takiego to go jeszcze nie widziały (o futro chodzi a nie o poziom wkurzenia, bo taki bywa często). Wracaliśmy w deszczu - nie wzięłam parasola (i tak nie miałabym go jak trzymać). Schowałam (z trudem, bo przecież kot musi widziec co się dzieje) Zenka pod zapiętą kurtkę i chociaż on był suchy. Najgorsze, że po wygojeniu dziur na łapkach trzeba zrobić powtórkę.
W naszym nowym pokoju od świtu słychać głośne ćwierkanie wróbli. Dzięki temu o 4:27 dzisiaj miałam pobudkę, bo kot poluje na parapecie. Potem oczywiście jest głodny, biega i mówi mrrruuu co ja olewam, bo jak popuszczę choć raz to będzie katastrofa. Jak nie działa mrruu to trzeba panią walnąć z bańki i wysmarować mokrym nosem. I tak w kółko aż do budzika. A jeszcze przy okazji kilka rundek do kuwety, bo na taki dźwięk duża może wstać. Myślałam, że mu to futro przetrzepię ale co by to dało.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 09, 2007 11:52

No właśnie, nic by nie dało...u nas dla odmiany bijące się koty i umierający i zagryzany Otis o 5 rano w naszym łóżku, a potem galopka przez pościel do budzika, jak galopka nie pomaga, to baranki Soni, jak są nieskuteczne to Otis najnormalniej w świecie gryzie w rękę albo w policzek, jest jeszcze wersja mało bolesna, ale równie denerująca, otwierasz oczy, a kot się na Ciebie gapi, mając na ogół swój tyłek na wysokości twojego nosa :twisted:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob maja 12, 2007 22:59

Niestety chyba znowu się zaczyna. Od 2-ego maja Zenek nie bierze leków. Drapanie uszu zaczął już po obniżeniu dawki ale nie było zbyt nasilone. W ten wtorek wetki przepisały mu Lorinden lotio (płynny) do smarowania uszu. Wykupiłam go dopiero dzisiaj. Jak wychodziłam do apteki to było jeszcze OK ale jak wróciłam to jedno ucho już było rozdrapane do krwi. Do tego swędzą go łapki między palcami. Trzy dni temu zauważyłam w lewej przedniej posklejane futro od spodu między palcami - to była rozlizana i rozmoczona krew (a raczej strupki). Palce były jakby obtarte i nie wiem czy to od języka czy wynik zmian chorobowych. Wyczyściłam łapę, wycięłam futro i wysmarowałam maścią sterydową. Dzisiaj potwornie maltretował prawą łapę. Próbował się wgryźć między swoje palce. Do tego opuszki ma intensywnie różowe (jak i uszy), napięte i ciepłe. Wymalowałam wszystkie łapy maścią. Resztę ciała liże sporadycznie ale mam wrażenie, że futro na brzuszku zaczyna się przerzedzać, rusza się też mu skóra na grzbiecie. Poza uszami i łapkami nie jest jeszcze źle i mam nadzieję, że uda sie to opanować. Jestem podłamana. W przyszłym tygodniu pojedziemy do weta na kolejna próbę pobrania krwi. nie wiem czy nie zdecydować o dalszym podawaniu cyklosporyny ale w minimalnej dawce. Ludzie po przeszczepach biorą ją całe życie. Zenek dzisiaj był bardzo niespokojny i aż upierdliwy. Obawiam się, że to ma jakiś związek z tym, że swędzi. Ciągle czegoś chciał, łaził i miauczał, dobijał się do wszystkich zamkniętych drzwi, szafek itd. Jestem zmęczona tym dniem okropnie.

edit: Musze jeszcze napisać, że ja durna jestem. Uprałam wykładzinę w pokoju i może to przez to łapki cierpią.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 13, 2007 7:35

Sylwka pisze:
edit: Musze jeszcze napisać, że ja durna jestem. Uprałam wykładzinę w pokoju i może to przez to łapki cierpią.


Sylwka, bardzo współczuję, wydawało się że jest już dobrze :cry: Biedny Zenuś.

Ale jeśli wykładzinę prałaś Vanishem to może byc uczulenie na ten płyn.
Ja nie jestem alergiczką a po tym cholernym środku dostałam uczulenia na dłoniach - świąd,spuchnięta ciągnąca skóra a teraz jeszcze się łuszczy w dodatku.
Zenek może mieć tak samo :(

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Nie maja 13, 2007 9:19

Nie miałam Vanisha a mnie mentalnie przycisnęło (zaćma jakaś czy co). Uprałam (właściwie przetarłam) płynem do prania Perła, co nie zmienia faktu, że to chemia. Dzisiaj Zenek lepiej wygląda po wczorajszym smarowaniu. Nie widziałam aby drapał uszy. Łapki też nieźle. Pierwszy raz normalnie się wyspałam a Zenek razem ze mną.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 13, 2007 10:12

Trzymam :ok: żeby to było przejściowe i nie wróciło...
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon maja 14, 2007 9:30

Znowu Zenek przespał grzecznie całą noc. Uszu właściwie nie drapie (sporadycznie) i łapek też nie maltretuje ale uszy i łapki smaruję dwa razy dziennie. Zaczynam nabierać pewności, że to jego zachowanie było związane ze świądem.
Byłam wczoraj w odwiedzinach u dziewczynek. Termin zabiegów znowu przesunął się o tydzień, bo siostra wyjeżdża służbowo (jak i w ubiegłym tygodniu). Mam nadzieję, że jednak w ten piątek obie panny będą już wycięte. Ale są śmieszne. Kreska vel Zuzia jest ciągle chuda jak patyk i ma wielkie uszyska. Dalej je bardzo łapczywie, potem okropnie szaleje i czasami kończy się to pawiem. Po ilości energii jaką ma (za gąbkową piłeczką skacze na wysokośc chyba ponad metra i łapie ją w locie - niesamowita jest) wnioskuję, że jest zdrowa jak ryba. Czarna Kropka vel Zosia jest stateczną młoda damą i nie "zniża' się do skakania za piłką - interesuje ją tylko piłka turlana. Ulubiona zabawka to patyczki do uszu i wejdzie za nimi wszędzie. Martwi mnie, że ona ma bardzo ograniczone gusty żywieniowe (od malutkiego taka była). Chrupek nie tyka, witaminek nie tyka ale za to da się pokroić za paluszki krabowe (sama chemia). Wsuwają głównie surowe mięso (Kreska wsuwa też chrupki). Sprezentuję siostrze vita-pet, bo niezbyt mi się podoba futerko czarnej (pasty lubią) choć figurkę ma idealną z odrobiną tłuszczyku na brzuszku. No i mnie nie lubią :cry:. To znaczy mają dystans jak do obcych (do czasu gdy nie mam czegos do jedzenie) a przecież ja nie jestem obca. I jeszcze jedno: Kropka woli facetów.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 15, 2007 11:18

Dzisiaj (jak tydzień temu) po pracy zabieram Zenka na badanie krwi. Tym razem mamy samochodowy transport. Potrzebuję kciuków aby tym razem dało się coś z niego wydusić.
Tak po cichu napiszę, że uszy nie swędzą. Walczę ze sobą (bo uwielbiam jak się cieszy na widok mokrego jedzonka) i daję mu tylko chrupki - jadł wcześniej też wołowinę ale mam co do niej pewne podejrzenia.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 15, 2007 11:43

Sylwka pisze: Potrzebuję kciuków aby tym razem dało się coś z niego wydusić.
.


:ok: :ok: Podwójne kciuki trzymam i napisz jak poszło !

Bożka

 
Posty: 200
Od: Śro lis 30, 2005 7:36
Lokalizacja: Oświęcim

Post » Wto maja 15, 2007 17:31

Zenek się naprawił - tak przynajmniej wygląda.
Dzisiaj lało a ja lubię iść do weta jak leje, bo nie ma psów (lub mało). Weszliśmy z marszu bez czekania i Zenek oddał rekordową (jak na niego) ilość krwi. Wyniki ma bardzo dobre choć krew jest lekko zagęszczona i rozmaz nie do końca OK ale tym mam się nie przejmować.

WBC 14.06 10^9/l (5.5-19.5)
LYM 7.71 10^9/l (1.5-7) H 54.9 % (20-55)
MID 1.30 10^9/l (...-1.5) 9.5 % (1-3) H
GRA 5.04 10^9/l (2.5-14) 35.9 % (35-80)

RBC 11.43 10^12/l (5-10) H
HGB 173 g/l (80-150) H
HCT 49.62 % (24-45) H
MCV 43 fl (39-55)
MCH 15.2 pg (12.5-17.5)
MCHC 350 g/l (300-360)
RDWc 18.2 %

PLT 362 10^9/l (300-800)
PCT 0.51%
MPV 14.1 fl (12-17)
PDWc 34.6 %

UREA 48.6 mg/dl
CREA 1.29 mg/dl
GPT 52.6 U/l
GOT 24.4 U/l

Od odstawienia cyklosporyny minęło dokładnie 2 tygodnie. Lek brał od 4-tego stycznia do 2-ego maja (niemal dokładnie 4 miesiące). Maksymalna stosowana dawka to około 3.3 mg/kg (w większości publikacji zalecano dawkę od 5 mg/kg, więc dawka była naprawdę malutka a efekty niesamowite). Wetka potwierdziła, że problem z łapkami to najpewniej po praniu wykładziny - łapki już są OK ale musimy uważać na chemię, bo alergik to alergik. Uszy też są OK więc mamy smarować gdyby coś się działo. W razie czego mamy przychodzić ale gdyby nic się nie działo to kontrola nawet za rok - no tyle bez badań to ja nie wytrzymam. Cieszę się bardzo. Teraz jeszcze muszę Zenkowi złapać siuśki (nic się nie dzieje ale dawno nie badaliśmy) i się cieszyć. Chyba pójdę do sklepu po wino.
Ostatnio edytowano Wto maja 15, 2007 18:20 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuzia115 i 30 gości