wczoraj o 6 rano się pobił z którymś kotem od razu jak go wypuściłam
oczywiscie zaspana poszłam je rozdzielic, bo wygląda to niestety tak że mord murowany

łazienka mała, nie miałam się gdzie schronić więc mam podziurawione obie nogi z siniakami, spuchniętą kostkę, boli

i ja chyba juz wiem o co /kogo tu chodzi: o mnie, on jest po prostu zazdrosny o mnie,
jest absolutnie cudowny i kochany jak się zamkniemy bez innych kotów
a ponieważ w łazience się wkurza i strasznie hałasuje żeby go wypuścić, zamknęłam teraz drzwi do pokoju, dając mu resztę mieszkania
moje koty trochę zdezorientowane bo taka np. Puszi umie spać tylko na szafkach w kuchni,
dziś gdy do nich w nocy przyszłam to prawie wszystkie były w moim łóżku
a ja biorę gazetę i idę do Fisia na podłogę w przedpokoju
na razie spokojnie
ale mam wątpliwości czy one kiedykolwiek się jeszcze pogodzą tak żeby bez miłości ale normalnie żyć na jednym terenie
8 lat temu miałam taką dorosła kotkę i niestety się poddałam - zawiozłam ją do Rodziców na wieś
ale w przypadku Fisia to niemożliwe, odrzucam wszystkie propozycje w których pogorszyłaby sie jego sytuacja
moja jest akurat bez znaczenia