Kraków 10.1.07 g.17 zaginela czarna kotka SMOCZEK 4 lata

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 22, 2007 11:55

Zowisiu, teoretycznie gdyby to była prawda, że żyje to powinno to człowieka uspokoić, ale wiem, że tak nie jest, to jeszcze bardziej boli.
Co za ludzie, trzymają kota, chociaż wiedzą, że jest on jest dla kogoś ten jedyny, kochany i poszukiwany. 200 metrów to bardzo blisko. Może napisz w ogłoszeniu,że ktoś widział osobę, która niosła takiego kota i zaapeluj o oddanie. To nie zrozumiałe jak ktoś może zbudować swoją miłość do kota na nieszczęściu innej osoby i samego kota. Poproś o pomoc. Nie wiem, nie wiem....
Zowisiu, to dobrze, że Smoczulka zyje, teraz to tylko kwestia czasu kiedy ją znajdziesz, bo przecież chyba dobro musi zwyciężyć.
Tak dużo już zrobiłaś poruszyłaś niebo i ziemię i cały Kraków, ja przy Tobie to mały Pikuś. Napiszę cos więcej póżniej, bo nie mogę dorwać się do kompa.
Bardzo, bardzo mocno jestem z Tobą razem z moją nieodnalezioną Basieńką.

candiria

 
Posty: 196
Od: Wto gru 12, 2006 19:31

Post » Nie kwi 22, 2007 12:14

candiria pisze:Zowisiu, teoretycznie gdyby to była prawda, że żyje to powinno to człowieka uspokoić, ale wiem, że tak nie jest, to jeszcze bardziej boli.

No wlasnie. Pani z Lodzi upierala sie, ze wszystko ma jakis powod,
i to jest istota calej sprawy. Dla mnie to nic nie znaczy, jak mozna
sie godzic z tym, ze ktos trzyma u siebie wazna dla nas osobe
i dac za wygrana, bo jest jakis powod ??? Jak zyje, to musze ja odzyskac
i koniec. Jesli oczywiscie Bog pozwoli, bo moze nie.

candiria pisze: Co za ludzie, trzymają kota, chociaż wiedzą, że jest on jest dla kogoś ten jedyny, kochany i poszukiwany. 200 metrów to bardzo blisko. Może napisz w ogłoszeniu,że ktoś widział osobę, która niosła takiego kota i zaapeluj o oddanie. To nie zrozumiałe jak ktoś może zbudować swoją miłość do kota na nieszczęściu innej osoby i samego kota. Poproś o pomoc. Nie wiem, nie wiem....

Jeszcze sie pocieszam i tlumacze, ze moze oni nie kojarza, ze ten
zwykly czarny kot to wlasnie ta 'pieknosc' z ogloszen .. bo wszyscy
mowia na podstawie zdjec, ze to jakis szczegolnie piekny kot ... :(((
Ona normalnie wyglada nie jest zadnym ekstra okazem, ale dla
mnie .,.. no wiadomo. I jeszcze mysle, ze moze po tylu tygodniach
nie bardzo wiedza, co zrobic, moze im troche glupio sie przyznac, ze
tak dlugo wiedzieli o sprawie i nic ... tak bywa, jak z ksiazkami z
biblioteki. Ja bede prosic o pomoc dalej, tylko juz nie wiem kogo ...
na razie plakaty, listonosze, moze zadzwonie do TOZ - tylko jak wyjasnic
skad 'wiem' ?? A i jeszcze odwaze sie i pojde do kosciolow i do szkol,
tylko musze okreslic, ktorych. To od nowego tygodnia.

candiria pisze: Zowisiu, to dobrze, że Smoczulka zyje, teraz to tylko kwestia czasu kiedy ją znajdziesz, bo przecież chyba dobro musi zwyciężyć. Tak dużo już zrobiłaś poruszyłaś niebo i ziemię i cały Kraków, ja przy Tobie to mały Pikuś. Napiszę cos więcej póżniej, bo nie mogę dorwać się do kompa. Bardzo, bardzo mocno jestem z Tobą razem z moją nieodnalezioną Basieńką.

Nie mam pewnosci ani co do tego dobra, ani co do jego zwyciezania;
tyle rzeczy w zyciu wydawalo mi sie opartych na tych zasadach, a jednak
przegrywalam ... nie czuje sie wcale zadowolona ze swoich dokonan,
ale dziekuje, ze tak milo piszesz.
Dzieki za obecnosc, ma to wielka wartosc, bo juz naprawde zostalam
z tym zupelnie sama, nie mam z kim rozmawiac. Rozumiem to, ale
nie jest przez to mniej przykre.
Moze musze czekac latami, tak jak Kociama pisala ...

trzymaj sie w calosci, zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 13:49 Smoczek

Zowisiu, nic nie pisalam, ale cały czas czytam i podziwiam Twoja determinację.
Chcę tylko powiedziec,ze jezeli Smoczek jest u kogoś , kto nie chce jej oddać , to szanse masz małe, bo to kot.
Mnie kiedys sie zdarzylo ze Sabę(charta afgańskiego) ktoś mi zwinąl .
Wiele tygodni jezdzilam i szukałam,dzieciom pokazywałam zdjęcie, ogłoszenia itp.itd.
Wreszcie ktoś zadzwonił i powiedział że wie gdzie sunia, ale tez wie ze obecni opiekunowie nie chcą jej oddac.
No i ją znalazłam, ale to pies,do tego charakterystyczny, musi wychodzic i ktoś zawsze zauwazy.
Nie chcę Cię zniechęcac , ale czytając Twoje posty mam wrażenie ze wykończysz sie dziewczyno .
Moze, choc to bardzo boli, powiedz sobie, ze tam gdzie jest, jest jej dobrze i wtedy Ty tez będziesz mogla spokojniej zyc.
Pozdrawiam serdecznie.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Nie kwi 22, 2007 14:25

Zosiu, cokolwiek nie zrobisz będzie to dobre, a ja będę Cię w tym wspierać, chocby duchowo

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 14:33

Zosiu, wczoraj u wetki pewna pani (zakocona i zapsiona) opowiadała, jak przez dwa miesiące szukała swego psa. Ogłoszenia, plakaty i co tylko można -pies przepadł. Po dwóch miesiącach dostała telefon ze schroniska, że cóś podobnego do jej pieska przyprowadził pewien pan. Oznajmił, że znalazł zgubionego psiaka, trzymał w domu, bo mu się spodobał, ogłoszenia widział, ale się nie przejął. wreszcie piesek mu się znudził - i odwiózł go do azylu :twisted:
Ta historia skończyła się więc szczęśliwie, a ta pani sugerował, żeby nie odpuszczać sprawdzania w azylu - kto wie, może Smoczek też tam kiedyś trafi, choć na pewno nie jest to optymalna opcja :(
Zastanowiła mnie stwierdzenie tej pani z Łodzi - że Smoczek może ma coś do spełnienia.... Może kicia pomogła swoją obecnością komuś, kto był już na jakiejś krawędzi? Może dlatego nie chce jej oddać, bo boi się zostać sam?

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 14:43 Re: Smoczek

gisha pisze:Zowisiu, nic nie pisalam, ale cały czas czytam i podziwiam Twoja determinację. Chcę tylko powiedziec,ze jezeli Smoczek jest u kogoś , kto nie chce jej oddać , to szanse masz małe, bo to kot.

Wiem, ze to tylko kot ... wiem od poczatku. I wiem, ze Ty nie napisalas
'tylko' ! ja to pisze, bo az za dobrze zdaje sobie sprawe, jakie sa tego
implikacje ... Dzieki za dobre slowo, ja mam wrazenie, ze jestem
raczej rozmazana na szybie klucha ... ;//

gisha pisze: Mnie kiedys sie zdarzylo /.../ Nie chcę Cię zniechęcac , ale czytając Twoje posty mam wrażenie ze wykończysz sie dziewczyno .
Moze, choc to bardzo boli, powiedz sobie, ze tam gdzie jest, jest jej dobrze i wtedy Ty tez będziesz mogla spokojniej zyc.
Pozdrawiam serdecznie.

Nie, jeszcze sie nie wykanczam, choc mysle czasem, jakby to bylo
przyjemnie odpoczac wreszcie ...
Nie jestem w stanie sobie powiedziec tego co Ty (i wszyscy lub prawie
naokolo) mi radzisz (radza) - bo to nie jest tak, ze ja sie ciesze, ze
ona zyje i ma sie dobrze; to jest tak, ze ja sobie nie wyobrazam, jak
mam bez niej dalej. Moze to smieszne sie wyda ... i egoistyczne.
Kobieta w Pismie szukala jednak drachmy .... pewnie byla jej ta drachma
niezbedna do zycia, choc dobrze bylo drachmie w szparze w podlodze ...

Dzieki za staranie, ja caly czas te sugestie rozwazam, ale widocznie
moment jeszcze nie nadszedl. Na razie wymyslilam jeszcze ksiedza
po koledzie, choc to bedzie dopiero w grudniu/styczniu ??
I moze jeszcze kominiarzy ??

rowniez pozdrawiam, i dzieki, ze zechcialas napisac :))
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 14:45

Tweety pisze:Zosiu, cokolwiek nie zrobisz będzie to dobre, a ja będę Cię w tym wspierać, chocby duchowo


Dzieki Tweety.
:))
nie zasluguje :)) ale bede korzystac, bezczelnie ... :))

zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 14:54

Bungo pisze:Zosiu, wczoraj u wetki pewna pani (zakocona i zapsiona) opowiadała, jak przez dwa miesiące szukała swego psa. Ogłoszenia, plakaty i co tylko można -pies przepadł. Po dwóch miesiącach dostała telefon ze schroniska, że cóś podobnego do jej pieska przyprowadził pewien pan. Oznajmił, że znalazł zgubionego psiaka, trzymał w domu, bo mu się spodobał, ogłoszenia widział, ale się nie przejął. wreszcie piesek mu się znudził - i odwiózł go do azylu :twisted:

Wiem, dzieki za uswiadomienie :)) o schronisku nie mysle za czesto,
bo moje ostatnie kontakty z nimi byly maksymalnie trudne i przykre.
Wiec sie to wypycha z pamieci. Zapach, ktory tam panuje, jest po
prostu straszny ... przypuszczam, ze w obozach koncentracyjnych
mogl byc podobny. Ja juz mialam wiadomosci (przy moich telefonach)
ze kotke odwiozl wlasciciel, i juz wydana, i nie powiedza komu ...
bo ochrona danych osobowych. W zyciu nic tak glupiego nie slyszalam.
Na pytanie, czy sami mogliby sie kontaktowac z nowym opiekunem -
NIE. :(((((((((
Ja tam mialam jechac w minionym tygodniu, ale nie dalam rady,
ani psychicznie ani czasowo. Teraz moze sie odwaze na rowerze ?
Ale nie wiem, kiedy.


Bungo pisze: Ta historia skończyła się więc szczęśliwie, a ta pani sugerował, żeby nie odpuszczać sprawdzania w azylu - kto wie, może Smoczek też tam kiedyś trafi, choć na pewno nie jest to optymalna opcja.
Zastanowiła mnie stwierdzenie tej pani z Łodzi - że Smoczek może ma coś do spełnienia.... Może kicia pomogła swoją obecnością komuś, kto był już na jakiejś krawędzi? Może dlatego nie chce jej oddać, bo boi się zostać sam?

Spelnienia itp. nie bardzo mi pomagaja ... a co do sam, podobno sa tam
juz inne koty i dzieci to sa, a wiec rodzina z dziecmi i zwierzetami.
To chyba nie jest sytuacja towarzyszenia samotnej osobie ??
i jak maja zwierzeta, dlaczego nie moga pojac, ze powinni oddac ??

Ale to oczywiscie wszystko domniemania, bo pani z Lodzi nie moze
przeciez 'wiedziec' empirycznie. Moze jakies inne zakonczenie jeszcze
nastapi, nawet jesli w moim przypadku wiekszosc spraw konczy sie
jednak zle.
Przeciez to tylko kot ... jak pisze slusznie Gisha, to czemu nie moga
oddac ? czyzby malpia zlosliwosc ? im bardziej szuka, tym bardziej
nie oddamy ? i to sa przyjaciele zwierzat ????

komp mi znow wariuje,
koncze wiec, sciskam i pozdrawiam
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 15:12

Bungo pisze:Zosiu, wczoraj u wetki pewna pani ...


A propos, czy tam wisi moje ogloszenie ???
czy bylabys przy okazji tak mila sprawdzic i ew. przypomniec
Pani Oldze moja blagalna prosbe o manie oka na koty przyjmowane
i te przybywajace do azylu ??

rozpaczliwie szukam jakiegos przyjaznego kontaktu z tamtym
miejscem, moze sie uda kogos zjednac na dluzej ...
Jeszcze sie zwroce do Pani Jaskuly z TOZ, ona bardzo zyczliwa mi sie
wydala, a chyba zarzadza wolontariuszami.

Bo wlasnie jeszcze weterynarzy musze ponaciskac.
Smoczek byla dosc chorowita w sumie, czasem biegunki, czasem
kupka za kuweta, wieczne zapalenie dziasel, w kociectwie problemy
watrobowe ...
(Pani z Lodzi mowila, ze u weta nie byli z nia i nie wiadomo, czy beda kiedykolwiek)
moze pewnego dnia bedzie jednak konieczne jakies leczenie czy co, moze szczepienie na wscieklizne chociaz ??

Szukam teraz porady, do ktorych lecznic ew. tacy 'ludzie' moga sie udac
- tzn. ludzie z tamtego rejonu. Niestety, prawie wszyscy maja samochody..

dzieki Bungo,
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 16:40

" Przeciez to tylko kot ... jak pisze slusznie Gisha, to czemu nie moga
oddac ? czyzby malpia zlosliwosc ? im bardziej szuka, tym bardziej
nie oddamy ? i to sa przyjaciele zwierzat ????"

Zowisiu,
chyba zle mnie zrozumiałas, ja napisalam ,ze dlatego ze kot , to bardzo trudna sprawa jak ktos nie zechce oddac, bo gdyby to był pies , byłoby łatwiej, z psem trzeba wychodzic ,ktoś zauwazy,może dac znac, a kota będą trzymac w domu i nikt nie będzie wiedzial gdzie jest.
A już na pewno nie miałam na mysli "że to tylko kot..."

A moze zabaw sie w ankieterkę jakąś(temat trzebaby wymyslec, ale jakiś zwierzęcy) , chodz od domu do domu i może w ten sposób uda Ci sie natknąc na Smoczka?????
Może np moglabyś powiedzieć ze piszesz pracę na temat przesądów dotyczących czarnych kotów, przy okazji moglabys zapytać czy mieli lub mają czarnego kota.Tylko czy tyle czasu i sily miałabys.
Pozdrawiam serdecznie.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Nie kwi 22, 2007 17:37

Zosiu, we wtorek będę u wetki, to zobaczę i zapytam. Prawdę mówiąc, miałam zamiar zrobić to wcześniej, ale na miejscu - z tymi moimi dwoma chorowitkami - tak głupieję, że zapominam jak się nazywam :twisted:
Tzrymaj się :ok:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 19:16

Moze jeszcze cos wywalcze z listonoszami, juz musze tam uderzyc
od poniedzialku, mam tez namiary na urzad obslugujacy rejon zero.
Moze uda sie ich ublagac - tylko ich wpuszczaja do domow (albo i
nie).


Nie wiem czy to mądre i ma sens ale może by do tych ogłoszeń dopisać, że jeśli ta osoba która ma Smoczatą - chce czarnego kota to Ty jej dasz w zamian innego czarnego kota /chyba by nie było z tym problemów, w końcu tu nie brakuje kotów/.
I może by jeszcze dodać, że jeśli ktoś nie skojarzył ogłoszeń z pojawieniem się w tym czasie w ich domu czarnego kota i coś jeszcze dodać.
Trochę to nieskładnie napisałam ale coś takiego zaczęło mi po głowie chodzić, żeby jakoś w szczególny, delikatny sposób uświadomić tej osobie która ma Smoczatą, że nawet teraz bez problemu może zadzwonić.
Pozdrawiam i nieustannie
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek
Gryzia z Kizią i Lilu Obrazek

Elwirka

 
Posty: 2038
Od: Sob lip 01, 2006 22:30
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 19:22

Kochana Zosiu tak bardzo chciałabym być blisko Ciebie.
Od kiedy odwiedzam ten wątek nie potrafię być spokojna.
Martwię sie o Ciebie bo wiem co czujesz,jak Kochasz,tęsknisz jak tracisz siły by znowu się podnieść.
Pamietasz jak mi napisałaś że raczej nie wierzysz by ktoś Smoczka ukradł bo nie jest jakimś nadzwyczajnym Kotem?
Miska ktos ukradł ,Smoczka ktoś znalazł ale nie chce oddać :(
Te nasze zwykłe Koty poprostu ufają ludziom i mają w sobie ogromne pokłady miłości.
Wiesz ja przez 4 lata dręczyłam się myślami.obwiniałam się bardzo.
Nawet miałam wyrzuty sumienia że jem posiłki kiedy kot moze jest głodny,że siedze zima w ogrzanym mieszkaniu gdy Kot może gdzieś zamarza lub moknie,że sie smieje kiedy być może Misiek akurat płacze :(
Cztery lata udręki ,wpadania w depresje.
Nie mogłam zrozumieć tak jak Ty dlaczego ktoś nie oddaje mi mojego

Kochanego Kota?Dlaczego przetrzymuje go u siebie gdy Kot tak bardzo tęskni za domem?
Nie wiem jak długą droge przebył by w końcu wrócic do domu i stanąć na progu.Wiem tylko że razem Cieszylismy się sobą jeszcze tylko dwa lata od jego powrotu.
Może tak miało być ,nie wiem jak to sobie tlumaczyć.
Wiem tylko że gdy wrócił cieszyłam się każdym wspólnie przeżytym dniem
ze zdwojona siłą.
Zosiu wierzę w to że gdy tylko Smoczek będzie miała okazję żeby się z tego domu wydostać to wroci do Ciebie.
Jestem całym sercem z Tobą i Smoczkiem.

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie kwi 22, 2007 20:39

gisha pisze: Zowisiu,
chyba zle mnie zrozumiałas, ja napisalam ,ze dlatego ze kot , to bardzo trudna sprawa jak ktos nie zechce oddac, bo gdyby to był pies , byłoby łatwiej, z psem trzeba wychodzic ,ktoś zauwazy,może dac znac, a kota będą trzymac w domu i nikt nie będzie wiedzial gdzie jest.
A już na pewno nie miałam na mysli "że to tylko kot..."

Witaj :))
ja Cie na pewno dobrze zrozumialam, ale Ty chyba nie doczytalas ..
oto cytat z mojej odpowiedzi:
"Wiem, ze to tylko kot ... wiem od poczatku. I wiem, ze Ty nie napisalas 'tylko' ! ja to pisze, bo az za dobrze zdaje sobie sprawe, jakie sa tego implikacje ... "
Ja rozumiem takze te roznice psy/koty, nasza rodzina zawsze miala
psy, ja zaczelam z kotami, po mnie siostra, i w zeszlym roku Mama.
wiem, ze trzymaja w domu, dlatego wysledzenie, gdzie Smoczek jest,
graniczy z cudem. Niemniej bede liczyc na ten cud, moze listonosz,
moze kominiarz, moze ksiadz po koledzie ... dotre do wszystkich.
Od siebie dodalam o tym 'tylko' .. bo ludzie w ogole nie rozumieja,
ze mozna tak szukac 'tylko' kota ... Kot dla nich to jak chomik albo wieksza mysz, jedno podobne do drugiego. O co )tej wariatce( chodzi ???

gisha pisze: A moze zabaw sie w ankieterkę jakąś(temat trzebaby wymyslec, ale jakiś zwierzęcy) , chodz od domu do domu i może w ten sposób uda Ci sie natknąc na Smoczka?????
Może np moglabyś powiedzieć ze piszesz pracę na temat przesądów dotyczących czarnych kotów, przy okazji moglabys zapytać czy mieli lub mają czarnego kota.Tylko czy tyle czasu i sily miałabys. Pozdrawiam serdecznie.

No wiec, dotychczasowe doswiadczenia sa takie, ze w ogole nie sposob
sie dogadac z tymi mieszkancami, oni po prostu nie odpowiadaja na
dzwonek; moze po prostu wszyscy maja klucze, i obcy sa wykluczeni
calkowicie ? cos mi na to wyglada. Niektorzy wlasciciele sa zawsze
nieobecni, przynajmniej kiedy ja tam chodze, jest pusto i ciemno.
A co do chodzenia jako kto inny ... juz mnie tam kojarza niestety,
chodzilam i pytalam o Smoczka, kogo tylko spotkalam.
No i ktos musialby mi zapewniac utrzymanie ...

Dzieki Gisha, mam nadzieje, ze nieporozumienie wyjasnione,
i jeszcze raz dziekuje za wszelkie porady; moze jednak kiedys je
wykorzystam .. pozdrawiam, zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 22, 2007 20:42

Bungo pisze:Zosiu, we wtorek będę u wetki, to zobaczę i zapytam. Prawdę mówiąc, miałam zamiar zrobić to wcześniej, ale na miejscu - z tymi moimi dwoma chorowitkami - tak głupieję, że zapominam jak się nazywam :twisted: Tzrymaj się :ok:

Oczywiscie, Bungo, rozumiem, ... sama jak ide z kotami, to bardziej
sie stresuje niz one, ...
Ale gdyby Ci sie jednak udalo zerknac czy jest ogloszenie,
i jesli jest ew. dopisac date np. 24 kwietnia gdzies na bialym tle;
bo ono chyba z marca jest.

I pare slow do Pani Olgi - bede wdzieczna, a Ty jako stala
klientka moze bardziej trwaly efekt uzyskasz. Ja moge Jej doniesc
fotki i co bedzie trzeba.

dobranoc, dzieki
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 135 gości