no..dzis koty moga byc ze mnie dumne i chyba nawet sa, bo zjadly kolacyjke prawie razem z miseczkami

nagotowalam dzis pyszna strawe i to w dosc poteznej ilosci - filet z kurczaka + marchewka i osobno watrobka + marchewka, poporcjowane i sobie siedza dania w zamrazarce

a kotom uszy sie trzesly niesamowicie

fajnie jest patrzec, ze komus smakuje to co sie ugotowalo

dzis mialam wolniejszy dzien, wiec duzo czasu spedzilam z Balim, ktory nic nie da mi w kuchni zrobic bo caly czas jest przyklejony do nogi i chodzi za mna jak pies

do tego staje sie coraz bardziej ulubiencem mamy (nastawionej najbardziej sceptycznie do kotow, w ogole do tych "kolejnych zwierzat"), przezywa go Walusiem a juz najczesciej grubiutkim Maciusiem

eh biedny kot

Morka bedzie miala sterylizacje pod koniec przyszlego tygodnia, bo koncza sie przewidziane na czas rui tabletki..ale zdaza sie poznac i "powalczyc" ze soba jeszcze zanim bedzie ciachnieta.