już jestem po wizycie u wetki z Femką. Węzły chłonne już w lepszym stanie, w poniedziałek ostatni zastrzyk antybiotyku.
W poniedziałek też druga wizyta Milusi. Już wiem, co będziemy robić: wszystkie możliwe badania. Prawdopodobnie też skierowanie na rtg płuc. teraz lecę do apteki do syrop na qpki, bo Milusia coś oporna w tej kwestii, i antybiotyk dla piwnicznych maluchów (sąsiadka wykryła u nich katar).
Wetka mnie zburczała, że jak się bierze kota ze schronu i w takim stanie, to trzeba mieć:
czas
pieniądze,
chęci,
cierpliwość,
bezpieczne warunki dla rezydentów.
czas dam radę znaleźć, z kasą inni mają gorzej, gdybym nie miała chęci, nie zdecydowałabym się na wzięcie Milusi, cierpliwość mam WYŁĄCZNIE dla futer

, a od czwartku również bezpieczne warunki dla rezydentów (kupiłam klatkę

).
a poza tym dzisiaj wetka zajrzała do książeczki Femci i stwierdziła, że jest zaszczepiona na białaczkę, więc nic jej nie grozi. Koraliś był szczepiony identycznymi szczepionkami, więc też jest bezpieczny od białaczki

Tylko Zosia dostała szczepienie bez białaczkowego, ale też Zosia trzyma się od Milusi najdalej.
Więc o co ten krzyk

Ale wetkę rozumiem. W sumie Szczypiorki to jej stali podopieczni

Do następnej takiej akcji jestem już przygotowana i uświadomiona.
