Jadę do Callisto dopiero w tym tygodniu (na wszelki wypadek od razu z transporterem).
Jesteśmy w stałym kontakcie, więc jestem na bierząco, co do poczynań Niebieskiego.
Aguś, czwartek ok, tylko to już ostatni moment - wyjeżdżam w piątek o świcie i wracam dopiero w poniedziałek. Do 17-tej będę, ale dłużej nie dam rady zostać.
Dziś nie da rady.
Jetem tak rozentuzjazmowana i szczęśliwa, że poza obserwowaniem jego poczynań po powrocie na łono rodziny ( i mizianiem), nie jestem zdolna do niczego...
Ale trzymajcie kciuki, bo zapowida się naprawdę fantastycznie!!
Teraz leży na oknie na kocyku i ogląda świat.
Tylko Szeel niezadowolona, bo jej miejscówkę zajął...