niestety, nie jest dobrze.
Femka dostała kaszlu. Pierwszy raz usłyszałam dziś rano, jak tylko się obudziłam. paskudny, suchy kaszel. miałam nadzieję, że coś jej wpadło. ale wieczorem się powtórzyło. Jutro lecimy do wetki. mam nadzieję, że to tylko infekcja. nawet nie chcę myśleć...
Milusia za to - już wiem to na pewno - ucieka tylko przede mną i tylko mnie się boi. Najgorsze, że muszę jej dwa razy dziennie podawać antybiotyk i raz na dobę zakraplać uszy - to nie sprzyja budowie zaufania. Dzisiaj już drugi raz wracając z pracy zastałam Milusię w pokoju z kotami, po czym drugi raz na mój widok uciekła pod łóżko i nie ma zamiaru wyjść.
Mieszkanie zastałam na wpół zdemolowane, ale nie znalazłam śladów fruwających futer. Mało tego, moje Szczypiory wcale przed nią nie uciekają, nawet Zosia podchodzi do Milusi. Przecież gdyby walczyły na śmierć i życie, to mój powrót w tej agresji by im nie przeszkodził.
Zeby tylko Femci nie było nic strasznego.