Sodoma (+13.08.2009) i Gomora - HOUSTON WE HAVE A PROBLEM !

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 23, 2007 15:35

Mieszka z nimi moja czarna Jagódka (ona jest grzeczna w przeciwieństwie do tych małych łobuzów :lol: ), poza tym to dość blisko, opiekunka sympatyczna, więc byłam już raz, teraz znów idę :D
Chyba sama im wątek założę, bo marywoda mało netowa.

Ciekawa jestem, jakie i ile będzie tych nowych...

Dobra, koniec OT w tym wątku 8)
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30788
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 20, 2007 16:34

Czas na mala aktualizacje :) Kociaki i wlasciciele sa szczesliwi. Nic dodac nic ujac. Chociaz ostatnio nekaja je drobne problemy zdrowotne - najpierw Sodoma znowu miala jakas wirusowa historie w oku, a potem Gomora dokladnie to samo (ona jest jeszcze w trakcie leczenia).

Poza tym jest wesolo - bawia sie, ganiaja i wariuja ze soba non stop :lol: Czasami ruszaja je sumienia i sie troche wylizuja.

No i jeszcze my - sukcesywnie rozpieszczamy pociechy :)

Aktualne zdjecia:
http://tiny.pl/c27q - "wez sie przesun!"
http://tiny.pl/c27r - akcja rozpieszczanie :)
http://tiny.pl/c27d - kamasutra
No i absolutny hit - Gomora kibicuje Malyszowi :lol:
http://tiny.pl/c27p

8)

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Wto mar 20, 2007 16:42

Jaka rozanielona mina przy tym rozpieszczaniu! :D
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30788
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 20, 2007 17:02

Kicorek pisze:Jaka rozanielona mina przy tym rozpieszczaniu! :D

Znaczy sie moja mina czy Sodomy? :lol:
Maly bonus - inna perspektywa "rozanielenia" na kocim licu:
http://tiny.pl/c2rr

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Wto mar 20, 2007 17:04

Twoją minę nie bardzo widać, za to uśmiech Sodomy jak najbardziej :mrgreen:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30788
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon kwi 09, 2007 17:02

Zla wiadomosc - biedna Gomora sie strasznie pochorowala - nie dosc, ze juz ze 3 tygodnie meczy sie z herpesem w oku, to jeszcze przedwczoraj pojawil sie niemal plynny stolec ze spora domieszka krwi :( Niezwlocznie zabralem ja do weta i okazalo sie ze ma 41 stopni goraczki i dostala jakies 3 zastrzyki, w tym antybiotyk, ktory trzeba ciagnac przez 5 dni. Wczoraj wygladalo ze jest lepiej, ale dzisiaj znowu jest troche rozpalona, prawie nic nie jadla caly dzien i nie wychyla nosa poza swoja budke... :(

Strasznie szkoda zwierzaka, ze sie tak meczy, ale to pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz. Oby szybko jej sie poprawilo...

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Pon kwi 09, 2007 18:59

Jacolec, ją trzeba nawadniać koniecznie, skoro nic nie je.
Wet o tym nie mówił??
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon kwi 09, 2007 20:21

:( Trzymaj się malutka !!!

Napisz coś więcej o objawach .....co wet powiedział .........., jaka jest diagnoza , czy w ogóle jest ?
Weci uwielbiają pakować w zwierzęta antybiotyki bez postawienia konkretnej diagnozy i wykonania badań .......
Jaka może być przyczyna tego plynnego stolca z domieszką krwi ?
Trzeba jej zbadać kał ....

Czy ona miałą zrobioną chociaż morfologię , żeby na podstawie rozmazu i obrazu krwi można było określić rodzaj schorzenia ?

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon kwi 09, 2007 23:10

Dzisiaj u weta bylo mniej wiecej tak, ze dostala znowu 2 zastrzyki - jeden to ten antybiotyk a drugi to podobno cos przeciwzapalnego i przy tym obnizajacego temperature, bo dzis miala ok. 39,5. Co prawda nie jadla, ale troche pila w ciagu dnia, a po powrocie z lecznicy bylo jej duzo lepiej - chodzila po mieszkaniu, skorzystala z drapaka, troche (niesmialo co prawda) bawila sie i troche zjadla, wiec pewnie bedzie dobrze :)

Diagnozy jednoznacznej nie uslyszalem, ale podobno chodzi o cos wirusowego lub pasozytniczego, co jest malo prawdopodobne, bo obydwie panienki byly niejednokrotnie odrobaczane i oczywiscie sa zaszczepione p/chorobm zakaznym.

Jutro wieczorem kontrola. Do tego czasu okaze sie co dalej... Robimy wszystko, zeby bylo jej lepiej i cholernie nam zle, ze biedny zwierzak cierpi i nawet nie moze "po ludzku" powiedziec co ja boli i co dolega.

Trza myslec pozytywnie! ;)

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Pon kwi 09, 2007 23:38

biedna,malutka kicia :cry: trzymam kciuki za jej powrót do zdrówka,podziwiam Cię,że się trzymasz,jak moje dwa rude były chore to ja za nic nie umiałam myslec pozytywnie,panikowałam,że aż wstyd! :oops: zdrowiej szybciutko Gomorciu!
Obrazek
24.05.2011 [*]

Tess 1610

 
Posty: 760
Od: Nie mar 19, 2006 1:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro kwi 11, 2007 15:46

jacolec...................litości ......... :evil:

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro kwi 18, 2007 20:54

Witam, tutaj pisze wspołwłaścicielka kotów Kasia. Zaniedbalismy forum z powodu awarii sieci, przpraszamy i juz się poprawiamy.

Gomorka czuje sie już bardzo dobrze. (':wink:')Dostawała antybiotyk przez 5 dni i po tym czasie jeszcze przez kilka dni była apatyczna zresztą tak zapowiadał wetyrynarz, ale teraz już fika po półkach lata dosłownie (':lol:') ( wskakuje juz coraz wyżej aż strach pomyśleć co robią jak nas nie ma w domu)

Jedziemy jeszcze z Gomora w przyszłym tygodniu do okulisty Garncarza na wizyte kontrolną bo miała problem z oczkami tj. herpeswirus (przejeła ją zreszta od Sodomy tylko jedna się wyleczyła a druga nie) Wszystko jest na dobrej drodze bo Gomora już szeroko otwiera powieki.

pozdrawiamy (':)')

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Śro kwi 18, 2007 22:25

uffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff :)

Dzięki za dobre wieści !!!!!!!!!!

(Lepiej późno niż wcale 8) )

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw maja 31, 2007 20:46

Witam po dlugiej nieobecnosci!:)

No coz - moja nowa (zreszta bardzo dlugo wyczekiwana) praca ostatnio zajmuje cale moje mysli i codziennosc :) Na pewno jednak nie zapomnialem, ze mam w domu dwie pociechy, ktorymi nalezy sie opiekowac. Patrzac na pare ostatnich wybrykow, moglbym je nazwac "szatankami", a nie pociechami, bo ilekroc wroce do domu po parogodzinnej nieobecnosci, to zawsze cos jest rozwalone po calym domu, np. pranie z wieszaka, papiery, dlugopisy itp.
Czasem mi az wlosy deba staja, ale takie juz uroki zakoconego domostwa :)

W skrocie - Sodoma jest juz klasycznym "rozpieszczonym siersciuchem". Dopomina sie drapania tego futrzastego tylka przy kazdej mozliwej okazji... A najbardziej lubi wchodzic do lazienki, kiedy ktores z nas zostawi uchylone drzwi - wtedy ociera glowe o badz co, wywala sie do gory brzuchem i miauczy, zeby ja drapac :D
Gomora natomiast jest troche zeschizowana faktem, ze codziennie rano i wieczorem trzeba jej aplikowac do oczu krople z powodu herpeswirusa, ktorego naprawde ciezko sie pozbyc :cry: Ilekroc ktos ja wezmie na rece, to probuje sie wyrywac i jeczy, bo mysli, ze znowu beda te nieszczesne krople... Oby sie to szybko skonczylo.
Ogolnie futrzaki sa (chyba) szczesliwe i wlasciciele tez :lol:

Czas na dokumentacje zdjeciowa.
http://tiny.pl/fmsn - to ja w stroju wieczorowym w trakcie rozpieszczania Sodomy. O ile w ogole da sie bardziej... :)
http://tiny.pl/fmsk - Sodomka w trakcie snu na oparciu wersalki
http://tiny.pl/fms8 - Gomora tuz po sesji rozpieszczajacej :)
A teraz poznajcie Kasie, wspolwlascicielke kociakow (na zdjeciu z Gomora):
http://tiny.pl/fmsv

No to chyba tyle na dzisiaj. Pozdrawiam!
J.

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

Post » Wto kwi 07, 2009 10:54

Cóż, nie było mnie prawie 2 lata... Doba jest za krótka, jak nie w szkole, to w pracy, no i przede wszystkim z kotami wszystko było w idealnym porządku.
Aż do zeszłej środy. Zasrany prima aprilis...

Kot: Sodoma (vel Sypialnia). Diagnoza: BIAŁACZKA... :(

W ciągu dwóch dni z żywego, wyraźnie szczęśliwego i na pozór zdrowego kota, zrobił się szkielet obwieszony skórą, który ledwo miał siłę dojść do kuwety. Niestety test, który podobno się nie myli, rozjaśnił całą sprawę :(
Już myślałem, że to koniec, zresztą pani wetka też przyznała, że na pierwszy rzut oka nic z tego nie będzie, ale mimo wszystko dostała kroplówkę i pobrano jej krew do badania, która zresztą wyglądała jak jakaś czerwona zawiesina w biało-żółtym glucie... Wyniki poniżej:
Obrazek

Jednak po tym badaniu okazało się, że przypadek nie jest aż tak beznadziejny, choć wetka stwierdziła, że nie wie jakim cudem kot z takimi wynikami jeszcze żyje. Tak też zapadła decyzja o transfuzji, dokładnie dnia następnego. Okazało się, że to bardzo pomogło, bo kociak zaczął odżywać! Codziennie, aż do wczoraj, jeździła na kroplówkę i musiała mieć jedzenie podtykane pod nos, bo jeszcze była trochę słaba, ale z dnia na dzień wyglądało to coraz lepiej.
Jedynym problemem była konieczność odizolowania Gomory, która zaczęła wykazaywać w kontaktach z rekonwalescentką ostrą agresję, tak więc obecnie przebywa na wygnaniu u znajomych (zresztą też "kociarzy" :) ) - powróŧ przewidywany w ciągu najbliższych dni.
Obecnie Sodoma już je normalnie, jest sprawna fizycznie, ale o normalnym zachowaniu ciężko tu mówić, bo zrobiła się nieprawdopodobnie napastliwa, jeśli chodzi o pieszczoty - potrafiła za mną łażić i jęczeć o drapanie tyłka, nawet o 4 rano, kiedy to wybierałem się do pracy :D
Sądy dzień miał być wczoraj, ponieważ krew znowu poszła na badania i miało się wyjaśnić czy się "przyjęła", czy szpik kostny pracuje jak należy i przede wszystkim czy organizm nie zaczął niszczyć także tej przetoczonej krwi.
Okazało się, że wszystko jest OK (choć z pewnością te wyniki i tak nie są za dobre), szpik kostny pracuje na najwyższych obrotach i ogólnie organizm się broni jak lew! :)
Jeszcze dzisiaj USG, żeby wykluczyć jakieś tam jelitowe historie i pewnie od jutra będzie Interferon...

Cóż, sytuacja nie jest najlepsza, ale i tak należy się cieszyć, że pani wetka uratowała kota, który był praktycznie jedną łapą na tamtym świecie i w dodatku jest szansa, że jeszcze trochę pożyje...

Postaram się teraz informować zainteresowanych bardziej na bieżąco. Znaczy się następny wpis będzie szybciej niż po dwóch latach ;)

jacolec

 
Posty: 55
Od: Pon sty 08, 2007 17:13

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Claude-meave, Manuelowa i 119 gości