To wspaniale, że przymierzasz się do badania cukru u Matyldy glukometrem. Jak mogłaś już przeczytać w wielu dotychczasowych postach, ten mały aparacik uratował Maxi przed następną hipoglikemią, a u Wiewiórka, Znasia i Miszy przyczynił się w dużej mierze do remisji choroby, bo dziewczyny, mierząc w domu poziom glukozy we krwi, mogły odpowiednio zareagować. Są jednak inne przypadki, gdy takie badania w domu są nieocenioną pomocą przy robieniu krzywej cukrowej i konsultowaniu dawki insuliny z lekarzem weterynarii, choć ja osobiście muszę po cichu przyznać, że od czasu, jak sama badam stężenie glukozy we krwi u Tinki, nie konsultuje dawki insuliny z wetem. Znasz pewnie naszą historię i wiesz, jak to u nas było.
A teraz do sedna sprawy:
Ile ma lat: 7 lat
Tinka też zachorowała na cukrzycę, jak miała 7 lat. „7” to, moim zdaniem, jakiś nieszczęśliwy wiek dla wielu kotów.
Od kiedy jest cukrzykiem: kontrolne badanie moczu z dnia 4.03.2007 r. wykazało cukier (++++), ale myślę że objawy choroby były już pod koniec stycznia
To bardzo możliwe, bo pamiętam sama, jak się zastanawiałam wtedy przez dobry miesiąc, dlaczego Tinka tak dużo pije i niknie w oczach.
Ile kresek: 3 kreski rano o 7.00, 2 kreski wieczorem o 19.00
Ustalenie początkowej dawki insuliny zależy od stężenia glukozy we krwi i od wagi kociaka:
Producent insuliny caninsuline, firma Intervet, opublikował broszurę dla lekarzy weterynarii, gdzie podaje, jak należy ustalić początkową dawkę tego preparatu dla kota:
stężenie glukozy mniejsze niż 360 mg/dl (20 mmol/l): 0,25 jednostki na kg masy ciała
stężenie glukozy większe niż 360 mg/dl (20 mmol/l): 0,50 jednostki na kg masy ciała
Dawki te według producenta podaje się 2 razy dziennie.
http://www.caninsulin.com/documents/061626.pdf (po angielsku)
http://www.caninsulin.de/insulindosis-katzen.asp (po niemiecku)
Właściwie powinno podawać się taką samą dawkę insuliny rano i wieczorem.
Aktualny poziom cukru: u weta od 250 do 480, ale ponieważ kotka bardzo się stresuje wyniki te robione o różnych porach są prawdopodobnie mało miarodajne.
Też tak mi się wydaje, bo wizyta u lekarza jest dla zwierzaka dosyć stresująca i powoduje wydzielanie się adrenaliny, antagonisty insuliny. Ważne jest, by pomiary robić o stałych godzinach. Canilnsulina ma normalnie swój szczyt przy +4, rzadko przy +5 i potem cukier leci znów do góry, chyba że kociak dostaje za dużo insuliny, to wtedy istnieją dwa możliwe scenariusze; hipoglikemia lub efekt Somogyi.
Dlatego właśnie najwyższy czas, żebyś sama w domu, bez stresu dla Matyldy, mogła zrobić krzywą cukrową.
Karmienie przed podaniem insuliny czy po: PO 20 min. od zastrzyku
Podawałabym na Twoim miejscu zastrzyk w tym czasie, kiedy widzisz, że Matylda zaczyna jeść. Wyobraź sobie, że Twoja kotka pewnego dnia źle się poczuje i nie będzie miała ochoty na jedzenie. Insulina siedzi w brzuchu i co wtedy?
Leukocyty: 5,33 G/l (norma 6,0-15,5)
OBRAZ KRWINEK BIAŁYCH
Kwasochłonne: 7 % (norma 2-12)
Pałeczkowate: 1 % (norma 0-3)
Segmentowane: 56 % (norma 35-75)
Limfocyty: 36 % (norma 20-55)
Coś mało tych leukocytów, ale skład białokrwinkowy jest w porządku. Co mówi na to Twój wet?
AspAT: 74 U/l (norma 6-44)
To inaczej AST lub GOT i nie jest parametrem specyficznym dla wątroby, bo występuję również w innych organach (serce, mięśnie szkieletowe). Na podstawie podwyższonej aktywności tego enzymu nie można jeszcze nic powiedzieć o ewentualnym schorzeniu wątroby.
Parametry stwierdzające jakiekolwiek schorzenie wątroby to: ASpAT, AlAT, GLDH oraz bilirubina w moczu razem wzięte. AlAT jest u Matyldy w normie, bilirubiny też nie znaleziono w moczu, brakuje tylko GLDH.
Kreatynina: 1,2 mg/dl (norma 1-1,
Mocznik: 46,5 mg/dl (norma 25-70)
Norma kreatyniny jest chyba 1-1,8. Jeśli tak, to z nerkami jest wszystko w porządku. Mocznik jest też w normie.
jeszcze uczę się robić zastrzyki w sposób jaki robią to weci tzn. trzymam strzykawkę na podziałce 10 dwoma palcami i w momencie wbicia pod skórę igły natychmist nadgarstkiem naciskam tłok, nim kotka zdąży poderwać się i dać nogę. Robię zastrzyki sama, a im więcej Matylda dostaje zastrzyków tym bardziej jej się to nie podoba. Uczę się na pluszowym misiu i parę razy skutecznie udało mi się to z Matyldą.
Są z pewnością różne metody robienia zastrzyków. Ja od samego początku robię je trochę inaczej niż Ty. Tinka wcale nic nie czuje. Robię to tak, jak na tych zdjęciach.


Ważne jest też, żeby jednej insulinówki używać tylko jeden raz. Igła po jednym zastrzyku staje się tępa i przy ponownym użyciu może sprawiać kociakowi ból. Poza tym jest to zabójcze dla insuliny, bo igła po pierwszym użyciu nie jest już sterylna.



Teraz zdobywam praktykę - teoretycznie z nakłuwaniem uszu - w klinice za każdym razem jak pobierano krew z ucha od strony wewnętrznej prosiłam o poradę jak robić to prawidłowo. Po rozgrzaniu ucha wyraźnie widać przechodzące żyłki i rzeczywiście nie chodzi tu o proste ukłucie w ucho ale o przejechaniu igłą wzdłuż żyłki. Moja Matylda ma ciemne końcówki uszu, nawet pod światłem nie widzę przechodzącej żyłki, więc kłucie byłoby na chybił trafił, więc będę pobierać krew od strony wewnętrznej.
Krew można pobierać od strony zewnętrznej lub wewnętrznej. To wszystko jedno. Jeśli jest Ci wygodniej od strony wewnętrznej, to w porządku. Pomocna byłaby też latarka. Z jednej strony masz lampę, a z drugiej podświetlasz ucho latarką. Wtedy żyłki powinny byś bardzo dobrze widoczne. Ja kłuję ucho Tinki od zewnątrz, bo tak mi wygodniej i nie przejeżdzam igłä wzdłuż żyłki. Nakłuwam ją lekko i zaraz wyskakuje ładna kropelka krwi. Ucho musi nauczyć się krwawić. Czasem to trwa.
A wogóle to wydaje mi się, że ze względu bezpieczeństwa kotka utrzymywana jest na dość wysokim poziomie glukozy we krwi, a to prowadzi do powikłań.
Masz rację. Hipoglikemia jest niebezpieczna, ale utrzymywanie kota na dość wysokim poziomie glukozy we krwi prowadzi do wielu powikłań. Przede wszystkim chodzi tu o nerki. Najlepiej byłoby, gdyby można było wyregulować cukrzycę mniej więcej do poziomu: 280-100-280. Tylko wtedy kociak ma szanse na długie życie z tą chorobą.
Wachnięcia są bardzo niedobre. Wygląda to wtedy jak na huśtawce. Krzywe cukrowe wyglądające jak Alpy są bardzo niezdrowe dla organizmu i mogą doprowadzić do efektu Somogyi (rebound).
Pozdrawiam serdecznie