Sasza['], Georg i Klemcio - zapraszamy do części II :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 13, 2007 19:49

Georg-inia pisze:nie jest dobrze :( rozmawiałam z Doktor Ewą przez telefon, po pracy jeszcze podjadę do niej, niech mi to wyklaruje dokładnie...
Ropniaki mogą zaatakować inne narządy, m.in. nerki... a co się stanie, jeśli zaatakują drugie płuco? :cry:
Można to zaleczać antybiotykiem, ale będą ciągłe infekcje i nawroty, czyli tak jak teraz... nie może być na antybiotyku do końca życia przecież... :(

Trzeba Klemensa otworzyć :( a co dalej - jeszcze nie wiem, mamy się zastanowić :(

Albo sączkować, ale te dreny trzeba płukać codziennie, a żeby wypłukać, to trzeba kota trochę znieczulić, choćby "głupim jasiem"... Dr Alek nie chce się podjąć takiego zabiegu, zresztą w Łodzi nikt chyba się nie podejmie. Trzeba do Warszawy. Nie mogę przeciez wozić go codziennie do po 250 km, musiałabym go zostawić w szpitalu, samego, bez mizianek, które tak kocha... boję się, że się załamie, podda, pomyśli, że go oddaliśmy ludziom, którzy go męczą :crying: Nie wiem, jaka jest szansa, że nie będzie nawrotów... nie wiem, też czy po odsączeniu płuco zaczęłoby funkcjonować... ono już tak długo jest niepowietrzne :(

Druga opcja to usunięcie płuca w całości... dla samego Klemensa chyba niewiele to zmieni - to chore płuco przecież nie działa, on oddycha tylko jednym, a skończyłyby się te wszystkie infekcje... Doktor Ewa i TŻ skłaniają się do tej właśnie opcji... usunąć...

Tak czy inaczej to otwarcie klatki piersiowej :( operacja, w czasie której ryzyko spadku ciśnienia i natychmiastowej śmierci jest min. 50%...
to już drugi raz: najpierw Georg, teraz Klemens... do tego Kminka z FIPem... ja tego nie wytrzymam... :cry:


wytrzymasz, Georginia. robisz to nie dla siebie, ale dla kocurków. Jeden wet mi kiedyś powiedział, że oswojony kot zniesie bez problemu wszystko inne, ale nie brak poczucia bezpieczeństwa i miłości. Właśnie dlatego futerka kochane tak długo walczą z beznadziejnymi chorobami, wbrew okropnym dianozom (to zupełnie nie dotyczy Twojej kici-daję tylko przykład), bo mają wielkie pokłady siły od swoich Dużych. Nie patrz więc na to tylko jak na wielki ciężar, choć to jest ciężar. Dajesz kotom coś bezcennego. jestem pewna, że nie oddałyby tego za całkowite wyleczenie.

na początku żyłaś w okropnym strachu, że to jakiś nowotwór i jesteście bez szans. Najgorsze jest wyeliminowane, a Ty masz diagnozę co trzeba zrobić, żeby wyleczyć kota. JAK MOŻNA SIĘ Z TEGO NIE CIESZYĆ!!!!!!!! nawet zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego i zwykłego kaszaka u człowieka niesie za sobą ryzyko, BO JAK JEST INGERENCJA CHIRURGICZNA, TO ZAWSZE JEST RYZYKO.


jesooo, ale się wymądrzyłam. chciałam Cię trochę podnieść na duchu. :ok:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt kwi 13, 2007 19:54

Georginia :crying:
Nie wiem co napisać.... Nie wiem jak Cię pocieszyć :cry:
Rzeczywiście za dużo na raz :cry:
Nie masz wyjścia, musisz sie trzymać, dla kociastych, dla Klemensa, zaciąć zęby i do przodu :!: Człowiek nawet nie wie, ile jest w stanie znieść, dopóki nie musi :roll: Już to przerabiałam :roll:
Nie będę się wymądrzać na temat metody leczenia, nie mam bladego pojęcia... Na zdrowy chłopski rozum wydaje mi się, że lepszym wyjściem byłoby usunięcie chorego płuca, bo zawsze będzie ogniskiem zapalnym. Ale ryzyko jest wielkie :cry:
Jesh..., tu nie ma dobrego rozwiązania, trzeba wybrać mniejsze zło.
Georginia- konsultuj z kim się da, ja porozmawiam z naszą wetką, jest dość dobra, chociaż nie wiem, czy aż tak...
Gdyby trzeba było go zostawić w Warszawie, na pewno znajdzie się ktoś, kto go będzie odwiedzał i miział w zastępstwie.
Jeśli potrzebna jest kasa- pisz. Chociaż tyle postaramy się pomóc.
Obrazek

agnes_czy

 
Posty: 3509
Od: Wto lip 05, 2005 13:48
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt kwi 13, 2007 20:34

Droga Georg-inio,

merytorycznie trudno mi więcej poradzić niż to, czego sama doświadczyłam. Ja kocham moją dziewczynę ponad życie. Po tej straszliwej diagnozie raka płuc prawie że się załamałam. Specjaliści dawali jej 1-2 miesiące. Tinka żyje do tej pory, a minęło od tego czasu 7 miesięcy. Wtedy zdecydowałam się na lobektomię, bo wydawało mi się, że to jedyna szansa dla mojej kotki. Muszę jednak po czasie przyznać, że chyba jej organizm by tego nie wytrzymał.

W międzyczasie robiłam trzy terapie kocim interferonem, zaczęłam trzecią terapię homeopatyczną, Tinka dostaje 2 x dziennie inhalacje preparatem Flutide 125µg, mam w domu na wszelki wypadek Salbutamol-ratiofarm N (w spraju), Bricanyl (jako ampułki do wstrzykiwania) i w ostateczności mały respirator.

Pozdrawiam ciepło i trzymam za Was mocno kciuki
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Sob kwi 14, 2007 21:11

podrzucam wątek, może będą jeszcze jakieś pomysły...

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto kwi 17, 2007 11:31

w czwartek jedziemy do Warszawy na konsultację u Doktora Chirurga, który ewentualnie podejmie się operacji Klemensika.

Kolejne znieczulenie i kolejna biopsja :( okazało się, że niezbędne jest zrobienie posiewu (nie wiem, jak to sie stało, że nie zrobiono tego przy pierwszej biopsji) :(, bo jeśli operacja będzie konieczna, to i tak najpierw trzeba sprawdzić, co dokładnie w kocie siedzi i podleczyć antybiotykiem :(

tak żal mi Puchatka, znów stres... a już mu chyba znów grzybek wylazł na uszku...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 17, 2007 11:34

To ja potrzymam kciuki :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto kwi 17, 2007 11:36

Ja też :ok: :ok: :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro kwi 18, 2007 8:56

podróż do Warszawy już jutro i to wcześnie rano :roll: Pożyczyłam już plan miasta, auto zatankowane, dokumentacja medyczna naszykowana :)


Dziękuję Beliowen :1luvu: za poświęcenie nam swojego czasu i bezcenne wyjaśnienia (m.in. czym się różni ropień od ropniaka :wink: )
Mam notatki z tej rozmowy, więc już wiem mniej więcej o co pytać pod względem ewentualnej farmakoterapii. Dziękuję raz jeszcze :king:

jutro wielki dzień...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 18, 2007 9:38

Będzie dobrze, zobaczysz.
Myślami bedę przy Was, w Warszawie.
Trzymajcie się!
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 13:28

Jestem z Warszawy. Może będę coś jutro mogła pomóc, chociażby przeprowadzić Was telefonicznie przez miasto, coś "logistycznie" lub jakkolwiek. Jeśli tak - daj znać, podam telefon :D .
Marcelibu
 

Post » Śro kwi 18, 2007 14:18

Trzymam kciuki :ok:
A do jakiej lecznicy jedziecie, bo jakoś mi umknęło?
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro kwi 18, 2007 14:32

Kicorek pisze:Trzymam kciuki :ok:
A do jakiej lecznicy jedziecie, bo jakoś mi umknęło?


Dzięki, Kicorku. Jedziemy na Nowoursynowską, do Kliniki Małych Zwierząt. Tam przyjmuje Pan Doktor Chirurg(?) P. Trębacz. To on - z polecenia dr. Niziołka - wstępnie podjął się zoperowania Klemensa.

Marcelibu, bardzo dziękuję za ofertę pomocy :) Nie chciałabym nikomu przeszkadzać - będziemy dojeżdżać w standardowych godzinach pracy - zaplanowaliśmy, że dojedziemy jakoś na 10.00 rano. Ale mimo wszystko miło by było mieć "awaryjny" numer telefonu :oops:

Bechet, dzięki z duchowe wsparcie :) Fajna z Ciebie kobitka, sama masz tyle kłopotów, a mimo to - zaglądasz tu do nas :king:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 18, 2007 14:42

Przyznam się, że pod natłokiem własnych problemów nie zawsze śledzę inne wątki :oops: . Dzisiaj nadrobiłam zaległości Klemensikowe. Akurat na czas żeby jutro od rana mocno trzymać kciuki :ok: :ok: :ok:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 18, 2007 15:37

trzymamy kciuki, cała nasza piątka, to w sumie 18 kciuków. MUSI ZADZIAŁAĆ. Je jestem pewna, że będzie dobrze.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Śro kwi 18, 2007 16:21

Właśnie doczytałam. Jakby coś to również zgłaszam się do pomocy, mieszkam bliziutko kliniki. Nie jestem pewna czy przed południem będę w domu ale stale jestem "pod telefonem".

Trzymam mocno :ok: a Rufek pazurki

memka

 
Posty: 990
Od: Czw sty 18, 2007 22:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów, obecnie Chicago

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: haaszek i 24 gości