» Wto kwi 24, 2007 21:14
Greto, masz rację...
Ja ciągle nie mogę pożegnać Ziutki. Nie ma jej zdjęcia na naszym `Ołtarzyku`, nie zrobiłam też wspominkowego posta w wątku. Muszę jeszcze poczekać...
A teraz powód mojego milczenia. Wczoraj zadzwoniła dziewczyna, która adoptowała jedną z Puchatków - Letycję.
Z Leti wszystko oki. Ale zauważyła u siebie w okolicy kota z raną na szyi. Kiedy okazało się, że kicia pozwala do siebie podchodzić, zadzwoniła ponownie. Pojechałam tam.
W pierwszej chwili, jak ją zobaczyłam pomyślałam - rany! ciąża! Szybka decyzja, Aga podskoczyła po swój [właściwie Letycji] kontenerek. Kota pozwoliła obejrzeć ranę na szyi - cały podbródek łysy, a na krtani ziejąca rana, przez która widać ścięgna. Rana już nie świeża, ropiejąca. Kolejna szybka decyzja - kota wylądowała w Fundacji, a ja zaczęłam przy pomocy Lidyi umawiać kotę na zabieg.
Dziś rano, jak pojechałam po nią do Fundacji już nie byłam taka pewna, że jest w ciąży. Kota miziasta nieziemsko. Oprócz rany na szyi, strasznie chuda, w uszach stary, zaskorupiały świerzb.
Ale skoro już byliśmy umówieni na zabieg pojechaliśmy raniutko do weta.
No i kiedy odbierałyśmy kotę okazało się, że... już jest sterylna. [Stówka poszła się gwizdać...]. Rana na szyi została odkażona, mamy zapodawać antybiotyk.
Z racji tego, że w fundacyjnej izolatce tłok - dziczki do sterylek - kicia wylądowała w... orzeszkowej klatce. Orzech jest zbulwersowany.
No i teraz jestem uboższa o 120zł [antybiotyk - osobny koszt] i bogatsza o kolejna kicię na tymczasie. Na dodatek ta stówka, to zupełnie niepotrzebnie... Czy ktoś zna sposób, jak się dowiedzieć od bezdomnej kotki, czy już miała zabieg?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'