Dziś kolejna interwencja...
Tym razem zadzwoniła Agata_j ( daaaawno nie pisała na forum..), ze pod schodami głównego wejscia szpitala MSWiA okociła sie dzisiaj w nocy kotka. Maluchy leżą na ziemi a deszcz pada na nie przez prześwity między stopniami schodów.
Gdy pojechałam z czwórki kociąt jeden już nie żył. Przygniotła go kotka, która kompletnie nie wiedziała co ma robić i jak się zachować. Jest młodziutka, te maluszki to jej pierwsze dzieci.
Nie bardzo wiedziała jak sie ułozyc do karmienia, jak je myć, jak ogrzewać... Trzy noworodki były zimniuteńkie jak sopelki
Zapakowałam ją do transporterka a maluchy do pudła i zawiozłam do fundacji.
Tam wymościłam legowisko, wsadziłam kociaki ale kotka nie chciała siedziec, wyskakiwała, chciała sie przytulac i strzelała mi baranki.
Kociaki piszczały z zimna i głodu, kotka uciekała a ja , zdenerwowana maksymalnie, usiłowałam ją zatrzymac przy nich i położyć...
W końcu wyszłam z pokoju i poszłam do drugiego żeby posprzątać kotom od baby ( tym z interwencji jesiennej , z watku o 30-tu kotach)
Gdy wróciłam kotka lezała a małe jadły...
Pojechałam do domu i wróciłam po 3-ch godzinach. Kotka nadal leżała przy maluchach a one miały wyraźnie większe brzuszki.
Dwa to tygryski a jeden czarny. Koteczka jest prześliczną czarnulką o okragłej mordce, wielkich pomarańczowych oczach i z maleńką koloratką pod szyją.
Stan zakocenia Fundacji Felis tym samym powiększył się do 81 kotów, z czego 69 jest u mnie...
Niniejszym bardzo chciałam prosic o włączenie sie do akcji bałwankowej lub adopcje wirtualną któregos z kotów.
Obecnie na koncie Fundacji jest ( po dzisiejszym zapłaceniu raty u weta i w hurtowni) 130zł... to wystarczy na 2-3 dni...