
ON był Tutaj chyba już od dawna, ale Mruffka nie zwracała na Niego uwagi, tak jak na innych Ludzi, póki trzymali sie od niej z daleka.
ON był duży, ciepły i delikatny. nawet kiedy wpychał jej do pyszczka gorzkie lekarstwa. Brał na ręce, nie przejmując się jej ostrzegawczym fukaniem i groźnie wyciągniętą łapką z ostrymi pazurkami.
Przytulał tak, że ginęła w Jego silnych ramionach.
Czuła się bezpieczna i spokojna, jak nigdy dotąd w swoim krótkim, ale tragicznym życiu, a ON mruczał cicho do uszka: "Walcz, walcz, śliczna koteczko"