To przez tego szkraba Anda mało nie zeszła na atak serca...
Wyciągnełam go za skóre na karku zza fotela a on tak strasznie darł się jak by go cos potwornie bolało...
Obie z Anda przeraziłysmy się,z e maluch jest chory. Bo i wygladał na nienaturalnie rozdętego: brzuch szeroki jak gdyby miał wewnatrz poteznego guza albo przepuklinę albo cos innego...
Popędziłam spanikowana do wetki a tam maluch juz zachowywał się normalnie... Wetka obmacała delikwenta i stwierdziła sadełko oraz wypełniony pęcherz, który kazała opróznic przez masowanie brzuszka i podogonia...
No i rzeczywiscie wygląda jak spasiony kleszcz: malutki łebek i wielka d**a
Jest cudnie umaszczony: jak mały dzik. Takie piękne pręgi ma na grzbiecie...
A to juz Konstancja, za fotelem, z pozostałą dwójeczką maluchów. Też piękne pręguski...
