Sasza['], Georg i Klemcio - zapraszamy do części II :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 12, 2007 7:34

No i jak to wygladało?
Kiedy będą wyniki?
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 12, 2007 7:49

Wyników chyba jeszcze nie ma.
My cały czas trzymamy kciuki zaciśnięte :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Czw kwi 12, 2007 11:09

bardzo Was przepraszam, że nie napisałam wczoraj, ale wróciliśmy do domu parę minut przed 22-gą, padnięci i wypluci wszyscy troje :oops:

Wyniki biopsji będą najwcześniej dziś wieczorem, o ile zdążą zrobić. Mam nadzieję, że tak... To tyle skrótowo, a jak ktoś chce wiedzieć jak było, to...

a było to tak.... ;)

Klemens dostał trzy zastrzyki znieczulające, była pełna obstawa: Doktor Alek, Doktor F. - histopatolog i Pani Doktor z ul. Strażackiej. Do tego przygotowano cały zestaw różnych "pomocy": ambu, rurki intubacyjne, tlen i pełno różnych leków w zastrzykach. Było założenie, że oprócz biopsji pobierzemy jeszcze popłuczyny z oskrzeli (wlewa się płyn fizjologiczny, płucze, potem ten płyn odciąga i daje do badania, brrrr) ale po konsultacjach orzeczono, że nie ma takiej potrzeby. Cały zabieg trwał chyba mniej niż 5 minut, Pan Doktor wkłuł się idealnie za pierwszym podejściem, odciągnął takie jakieś - brzydko mówiąc :oops: - gluty... Gęste to było, ale mimo wszystko jakby płynne. Na pierwszy rzut oka stwierdzono, że może to być gęsta ropa. Rozmaślili to na szkiełkach, schowali do pudełeczka i już :D
Za to Klemens zasnął tak mocno, że wcale nie miał zamiaru się obudzić 8O Godzina już prawie 21.00, dawno po godzinach pracy kliniki, wszyscy na ostatnich nogach, a ten śpi :twisted: Doktor Alek podał tlen, że może szybciej kot się wybudzi - guzik z pętelką, wychłodził się : nos zimny, uszy i łapy też, i śpi dalej. W końcu musieliśmy uciec się do podania "neutralizatora" narkozy ;) bo inaczej siedzielibyśmy tam chyba do rana :roll: podziałało po drugiej dawce. Zdjęliśmy wenflon, owinęliśmy kota w kocyk i do domciu :) Doktor Alek powiedział, że Klemens jest dzielny i bardzo twardy, bo on spodziewał się, jakichś komplikacji przy narkozie z jednym płucem, i dlatego przygotował leki i ambu, i ten tlen, i ściągnął Panią Doktor jako wsparcie, a tu - proszę, wszystko przebiegło tak, jak powinno :D

Bardzo, bardzo dziękuję Panu Doktorowi F. za idealne wkłucie , Pani Doktor, że zechciała przyjechać mimo późnej pory i oczywiście Doktorowi Alkowi za całokształt, za zorganizowanie wszystkiego i zadbanie o jak najlepsze samopoczucie włochatego pacjenta :1luvu:

Teraz czekamy na wyniki... więc kciuków proszę nie puszczać ;)
Ostatnio edytowano Czw kwi 12, 2007 19:58 przez Georg-inia, łącznie edytowano 1 raz
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 12, 2007 11:29

Nie puszczamy :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30742
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw kwi 12, 2007 11:48

:ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 12, 2007 16:32

Kciuki cały czas mocno zaciśnięte są :ok:
I głaski i całuski w nosek dla Klemensika że był taki dzielny :ok:
Bury zuch :lol:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Czw kwi 12, 2007 20:18

Są wyniki: "Treść ropna. Nieliczne ziarniaki w próbce". I tyle.

Narazie nie wiemy jeszcze czy się cieszyć, czy nie... Ogólnie wychodzi na to, ze w płucu Klemensa rozwinął się ropniak, a raczej kilka :(

Wyjść też jest kilka:
1. zrobić antybiogram i spróbować zbić to antybiotykiem
2. próbować ściągać ropę z każdego ogniska pod kontrolą usg
3. otworzyć, i spróbować to operacyjnie usunąć sączkami itd. (dokładnie nie wiem jak :oops: )
4. otworzyć i usunąć płuco

Wszystkie informacje zostały przekazane Doktor Ewie, ma porozmawiać z Doktorem Niziołkiem (nie chciałam robić za pośrednika, bo pewnie coś bym pokręciła :oops: ), mają wziąć pod uwagę wszystkie wyniki dotychczasowych badań, pomyśleć, zastanowić się...
Narazie jedno jest pewne: nie ma nowotworu, nie jest to też krwiak.

Nie wiem, kiedy będzie można puścić kciuki ;) :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 12, 2007 20:48

Po pierwsze, cieszyć się, że to nie nowotwór :D :D :D
Po drugie: cieszyć się, że jest diagnoza.

Hipotezę ropnia my też przerabialiśmy u Myśki. Nasza wetka (chirurg) optowała wtedy za punkcją pod USG (to się chyba ściąga ropę i w miejsce ropy podaje punktowo antybiotyk). Całkowicie bezinteresownie optowała, bo sama nie posiada tak dokładnej głowicy do USG, by móc taki zabieg wykonać u siebie.
Wg niej po antybiotykach podawanych ogólnoustrojowo zaleczy się to na jakiś czas, a potem znowu będzie się odnawiało. O pozostałych wariantach nie będę się wypowiadać, bo nie mam bladego pojęcia, ale jakoś wersja usunięcia płuca (która też padła przy Myśce, gdyby jej się nie daj Boże pogorszyło) wydaje mi się ostatecznością. Ale ja się nie znam.

W każdym razie kciuki dalej mocne!
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw kwi 12, 2007 21:00

male uffff :D

i kciuki :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw kwi 12, 2007 21:32

No dobra, zdrętwiały mi, ale nie puszczam :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30742
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw kwi 12, 2007 21:33

Nordstjerna pisze:Po pierwsze, cieszyć się, że to nie nowotwór :D :D :D
Po drugie: cieszyć się, że jest diagnoza.

Dokładnie tak!
Nawet nie wiesz ile ja bym dała za jakąkolwiek diagnozę choroby Kaszmira.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 12, 2007 22:52

Hej Dziewczyny,

Nie czytałam całego wątku Georg-inii, ale przekopałam się przez cały wątek bechet.

U mojej prawie szesnastoletniej kocicy, chorej od 8,5 roku na cukrzycę, zdiagnozowano przed 7 miesiącami raka płuc.

Po dwóch dziwnych diagnozach, stwierdzających infekcję dróg oddechowych, poprosiłam innego weta o zrobienie rentgena. Okazało się, że kotka ma cień na lewym płucu. Następnie zrobiliśmy tomografię komputerową, która wykazała, że jest to nowotwór pierwotny i pojedynczy. Dalsze badania, biopsja aspiracyjna i następnie badania histopatologiczne dały jednoznaczną diagnozę: karzinom (brzydki złośliwy rak). Już wtedy, a było to na początku października ubiegłego roku, żaden wet nie dawał Tince więcej niż 2 miesiące życia i polecono mi stosowanie środka sterydowego. Tinka ma jednak cukrzycę i środki sterydowe to dla niej gwóźdź do trumny. Zdecydowałam się wtedy na terapię bezsterydową. W międzyczasie zawiozłam ją do kliniki uniwersyteckiej w Monachium, bo miała być przeprowadzona operacja (lobektomia), wycięcie jednego płata płucnego. W badaniach przedoperacyjnych okazało się jednak, że są przerzuty na wątrobie. Zabrałam moją kotkę do domu i starałam się zrobić, co mogę. Tinka żyje do tej pory, a od diagnozy upłynęło w międzyczasie 7 miesięcy. Staram się, jak tylko mogę. Robię wszystko, co w mojej mocy i czego się w tym czasie nauczyłam.

Pozdrawiam ciepło
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt kwi 13, 2007 10:33

nie jest dobrze :( rozmawiałam z Doktor Ewą przez telefon, po pracy jeszcze podjadę do niej, niech mi to wyklaruje dokładnie...
Ropniaki mogą zaatakować inne narządy, m.in. nerki... a co się stanie, jeśli zaatakują drugie płuco? :cry:
Można to zaleczać antybiotykiem, ale będą ciągłe infekcje i nawroty, czyli tak jak teraz... nie może być na antybiotyku do końca życia przecież... :(

Trzeba Klemensa otworzyć :( a co dalej - jeszcze nie wiem, mamy się zastanowić :(

Albo sączkować, ale te dreny trzeba płukać codziennie, a żeby wypłukać, to trzeba kota trochę znieczulić, choćby "głupim jasiem"... Dr Alek nie chce się podjąć takiego zabiegu, zresztą w Łodzi nikt chyba się nie podejmie. Trzeba do Warszawy. Nie mogę przeciez wozić go codziennie do po 250 km, musiałabym go zostawić w szpitalu, samego, bez mizianek, które tak kocha... boję się, że się załamie, podda, pomyśli, że go oddaliśmy ludziom, którzy go męczą :crying: Nie wiem, jaka jest szansa, że nie będzie nawrotów... nie wiem, też czy po odsączeniu płuco zaczęłoby funkcjonować... ono już tak długo jest niepowietrzne :(

Druga opcja to usunięcie płuca w całości... dla samego Klemensa chyba niewiele to zmieni - to chore płuco przecież nie działa, on oddycha tylko jednym, a skończyłyby się te wszystkie infekcje... Doktor Ewa i TŻ skłaniają się do tej właśnie opcji... usunąć...

Tak czy inaczej to otwarcie klatki piersiowej :( operacja, w czasie której ryzyko spadku ciśnienia i natychmiastowej śmierci jest min. 50%...
to już drugi raz: najpierw Georg, teraz Klemens... do tego Kminka z FIPem... ja tego nie wytrzymam... :cry:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 13, 2007 14:07

Halo Georg-inia,

skomplikowane to wszystko u Klemensa. Nie wiem, co bym zrobiła na Twoim miejscu. To zależy od wieku i kondycji kociaka, bo to bardzo poważna operacja.

Zapytaj Twoich wetów, czy ewentalnie Klemensowi nie pomogłaby inhalacja środkiem sterydowym. Ja robię to u mojej kocicy od grudnia i widzę bardzo dużą poprawę. Lżej się jej oddycha i już tak nie rzęzi i nie charczy.

Tak wygląda nasz inhalator.
Obrazek
Pozdrawiam serdecznie
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt kwi 13, 2007 19:28

Tinka, Klemens dostaje steryd - Encorton, w małych dawkach - w tej chwili już tylko co drugi dzień po pół tabletki, do tego Theoplus (Theoventu nie było w trzech pobliskich aptekach - a kot się dusił, więc dali mi w końcu odpowiednik) dwa razy dziennie po 1/4 tabl. Właściwie nie wiem, czy to pomaga, chyba tak, bo nie kaszle tak często :)


Byłam u Doktor Ewy. W międzyczasie konsultowałam się jeszcze telefonicznie z Panem Doktorem z Animal: on uważa, że operacja usunięcia płuca jest zabiegiem z zerowymi szansami :( to samo odsączanie. W ogóle jest przeciwny otwieraniu klatki piersiowej... podobno jakaś "pojemność martwa aparatu do narkozy wziewnej jest zbyt duża dla kota" cokolwiek to znaczy :roll: i że "operacja przpukliny przeponowej w porównaniu z lobektomią to wdzięczna robota" :( Jego zdaniem nie da się u kota - małego w końcu stworzonka, oddzielić chorego płuca nie uszkadzając opłucnej i drugiego płuca :( technicznie niewykonalne :?

W czasie rozmowy z Doktor Ewą dowiedziałam się, że już ktoś w Polsce kocią lobektomię robił, Doktor Niziołek zna tego chirurga, obiecał Ewie, że porozmawia z nim. Niestety nie znamy chwilowo nazwiska...
Tak naprawdę więc to wciąż niewiele wiemy... Może ta operacja była jedna jedyna?..? i jeśli ten kot żyje (a chyba tak) to faktycznie skuteczność można określić na 100%, a ryzyko na 0 %, ale co to za wyznacznik :?

Analizowałyśmy też odsączanie, ale z tego, co wiem ognisk ropniaka (samych ropniaków?) jest kilka... więc jak? podźgają mi kota, powsadzają w każde ognisko rurki i tak będzie sie męczył przez kilka dni? Płuco i tak już nie "wstanie" :( zbyt długo jest niepowietrzne...

Czekamy do poniedziałku, mamy mieć wiadomości od Dokotora Niziołka na temat Pana Chirurga i ewentualnej konsultacji u niego. "Zaatakujemy" też jeszcze raz samego Doktora Niziołka, czy operacja jednak jest niezbędna, czy musimy ją robić już, jakie są szanse, jakie ewentualne konsekwencje i powikłania, o ile ona może Klemensikowi przedłużyć życie, a jeśli nawet nie przedłuży zbytnio (w porównaniu z farmakoterapią), to czy będzie mu się funkcjonowało lepiej... Po prostu: czy warto ponieść ryzyko, jakie taka operacja niesie... :(

Mnóstwo pytań do zadania, może ktoś z Was coś jeszcze wymyśli? o co warto zapytać, zanim podejmiemy ostateczną decyzję?
Wiem, że niewiele osób tu do nas zagląda, proszę Was :oops: odsyłajcie tu do nas forumowych znajomych, może coś zaproponują, może właśnie to przez nich zadane pytanie, pomoże nam uratować Klemensa ? :cry:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości