Siean pisze:Biafra, rozmawiałam o tych kotach z rodzicami.
Ojciec, prawnik, zareagował - czy pani Krysia nie może sporządzić testamentu?
Wiem, że to brzmi okropnie, ale ojciec uważa, że zastrzeżenie w testamencie udziału w mieszkaniu (jeśli mieszkanie jest własnościowe) jako spadku dla kotów i wyznaczenie ciebie na kuratora - opiekuna, zapewniło by tym kotom byt i zabezpieczyło je przed usunięciem z domu. Mówił, że trzeba to zrobić przed notariuszem, ale też, że może się to odbyć nawet w szpitalu, jeżeli pani Krysia jest zbyt osłabiona.
Może to by choc trochę uspokoiło sytuację...
Napisz do mnie na PW.
Postaram się dowiedzieć jaki jest stan prawny, w przypadku jej mieszkania i napiszę do Ciebie.
Sprawa jest bardzo ciężka dla Pani Krysi bo wyrzuty sumienia , ze wogóle pomyslala tylko o oddaniu jej jak mówi rodziny w obce ręce zabiją ja prędzej niż nowotwór

Tylko te koty trzymaja ją przy zyciu i dają silę.
Lekarze zgodnie by powiedzieli, że są dla niej najlepszym lekarstwem...ale z kolei "obsluga" 30 kotów fizycznie wyczerpuje slaby organizm.
Poza tym nie można kotów trzymać do końca bo jakby nagle...to będzie masakra.
Dla mnie sytuacja jest makabryczna bo kompletnie nie wiem jak z nią rozmawiać. Ona mówi ...może na razie częśc odda ... a ja co mam powiedzieć , ze musze mieć wszystkie i żeby mi szybko powiedziala który jest jaki bo jak pójdzie do szpitala to juz nie wróci i ja się potem do mieszkania nie dostane...

Dzisiaj poszla do szpitala na chemię. Przed wyjściem wydala Agatkę i Stokrotkę , które pojechaly na tymczas do mojej koleżanki.
Dala tez dwie kotki na sterylkę. Czarną i szylkretkę. Jutro wracają z lecznicy.
Pani Krysia byla w takim stanie, że cudem poczucie winy nie zabilo jej zanim doszla do szpitala.
Umówilyśmy się , ze we czwartek, piątek jak wróci do domu wyda mi większą ilość.
Jest przerażona, że uciekną z transporterka, uciekną po wyjściu z transporterka...uciekną wogóle i zginą w męczarniach w jakiejś piwnicy.
Mnie się pomalu tak ręce trzęsą, że boje się , że samoistnie wytrzepię koty z transporterków

Na szczęście Agatka i Stokrotka nie podzielily obaw swojej Pani i w nowym domu tymczasowym zaczęly się lasić do wszystkiego i każdego , skakaly po meblach i rzucily sie na jedzenie.
Więc może jakoś to przeżyjemy.