Dzisiaj zapachniało ciepłą wiosną. Albo wczesnym latem. Taką gęstą zielenią.
W ogrodzie latają motyle, kwitną drzewa. Czasem pojawi się pszczoła. Zapach ognisk, dymu palonych zeszłorocznych liści i gałęzi. Ogrodowe porządki.
Moje panny czują wszystkimi zmysłami, że budzi się życie. W trawie, na drzewach, w powietrzu. Nieustająco wchodzą i wychodzą. Drzwi otworzyć, drzwi zamknąć. Wpaść na chwilę, coś przekąsić, ale przede wszystkim siedzieć na tarasowych schodkach. Albo w słynnej nadrzewnej beczce.
Albo schować się w wysokiej trawie i wyskoczyć znienacka jedna na drugą i galop! I już nie wiadomo, kto goni, a kto ucieka. Potem w drugą stronę. Dookoła drzewa, między iglakami i myk pod schody, tam wspaniała kryjówka!
Wiosna!
Wieczorem, a właściwie już popołudniem przychodzi On. Syn Mićka. Mister Miou Miou.
One czekają jak zaczarowane, wpatrzone w jeden punkt, w jedno miejsce, z którego nadchodzi. To tak zwana tajna dziura w płocie sąsiadów. Dziura tylko dla wtajemniczonych kotów, On jest wtajemniczony. Piękny, srebrnobury z czarna pręgą przez cały grzbiet i ogon.
Dzisiaj siedział też przed naszymi przeszklonymi tarasowymi drzwiami, w miejscu, gdzie siadają zawsze Czitusia i Balbi, gdy chcą wejść do domu.
Myślałam, że to któraś z nich, odruchowo otworzyłam drzwi.....
Syn Mićka nie uciekł. Patrzył mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się do niego, wejdź proszę, bądź naszym gościem.....
Nie ruszył się z miejsca. Zaglądał dyskretnie do przedpokoju, szukał panienek. I nagle oprzytomniał, zerwał się i uciekł.
Potem, gdy było już ciemno czekał w krzakach.
Balbina popędziła w papilotach na przełaj, nie bacząc, że jedna z podkolanówek była w innym kolorze, natomiast Czitusia sprawdziła makijaż w szybie tarasowych drzwi, podkręciła rzęsy i powolnym krokiem przymrużając piękne oczy udała się w kierunku tajnej dziury....
Teraz już grzecznie śpią w łóżku. Ząbki umyto, ogonki uczesane. Śni im się Syn Mićka....
To miłość
