Nie widziałyśmy nigdy tamtej burej kotki, więc skąd mogłyśmy wiedzieć że to nie to? Było bure, na dodatek już zmierzch, więc złapałyśmy. A że nikt tam na nas nie czekał z transporterem

to do plecaka. I nie poszłyśmy się chwalić nim. Bardzo fajny pomysł z tym dzwonieniem po wszystkich ludziach na domofonie, biorąc pod uwagę ile ludzi tam mieszka

Tak na przyszłość -
numer 40
Dopiero potem mieszkanka klatki rozpoznała swojego kota, wychodzącego zresztą. Najadł się tylko stresu. Jakoś żaden kot nie "rzucił nam się z miaukiem pod nogi."
Panie prosiły o numer komórki, będą podobno dzwonić jakby Bura się zjawiła - dałam nr do floridy, mam nadzieję ze mi wybaczy. Ja z Błeszna nie zdążę dojechać.
łapanie nadal aktualne, mimo że nie ma weta - Magdziak przetrzyma kotkę u siebie przez Wielkanoc.