Dzisiaj była też nie lada wyżerka! Surowe mięsko wołowe! Kubuś, jak zwykle zresztą, obtańcowywał mnie w czasie krojenia, Pola nie wiedziala jeszcze pewnie, co ją czeka. Ale zasmakowała!
A zabawki poginęły! Kamień w wodę, czarna dziura. Nie ma nigdzie ani myszki, którą sprezentowała Ais, ani kuleczki, którą utoczyłam ja sama z włosia wyczesanego z kotów. Pola pięknie się nią bawiła, bo to lekkie, nieduże i znajomo pachniało. A teraz jakiś czas potrwa, zanim znowu uzbieram trochę tych kudełków z pary moich kocurków. Narazie dostała piłkę, kupioną kiedyś dla suki, ale której suka jeszcze nie używała. Bo gdy dałam Poli do zabawy gumową twardą piłeczkę, psią własność , to Tunia spokojnie ale natychmiast ją zabrała w zęby i zaniosła na swoje posłanie. Moje - nie dam! Takie to zabawy naszych zwierzaczków. Grunt, że jest zgoda i zrozumienie.
