Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Czw mar 29, 2007 15:07

Witam!
Ja mam tylko jednego kota, ale zachowywal sie podobnie jak Twoj (teraz nie wiem jak, bo dawno go nie widzialam). Jako ofiare wybral sobie tylko mnie, ale doszlam do wniosku, ze nie dam sie zastraszyc (poprzedniego sie balam). Tak wiec staczalismy z Higgsem prawdziwe boje, okrazalismy sie 'najezeni', on atakowal dokladnie jak Twoj, ja mu oddawalam (roznie - gryzieniem, przytrzymywaniem, prychaniem itp.). Dla kogos obcego wygladalo to strasznie :D . Po kilku probach kot dawal za wygrana, niestety zazwyczaj kilka dni potem znowu probowal mnie zdominowac. Teraz jest juz wykastrowany, ale nie wiem, czy to zachowanie mu zostalo, nie mialam okazji sprawdzic.
Tak czy inaczej wazne jest, zeby sie go nie bac, bo moze byc gorzej. Moj poprzedni kot doslownie ganial mnie i atakowal. Doszlo do tego, ze siostra musiala go przytrzymywac wieczorem jak kladlam sie spac, bo zawsze atakowal nogi (dosyc bolesnie), ale on byl niewykastrowany.
Teraz, jak wzielismy tego kociaka, nastawialam sie psychicznie na to, zeby sie go nie bac. Bo w sumie, co taki kot moze zrobic? Dziury w nogach... szramy wszedzie gdzie sie da... to w sumie niewiele :lol:
Mam nadzieje, ze wszystko sie u Was ulozy, powodzenia!
Obrazek
...inexplicable catness...

szczesia

 
Posty: 130
Od: Czw wrz 28, 2006 19:33
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw mar 29, 2007 15:31

Szczesiu zauwazyłas jak Higgis jest podobny do Kociołka może to brat bliźniak dlatego tak podobna natura :D. Ja się tam łobuza nie boję choć mam juz strasznie pokaleczone i obolałe ręce aż do łokci, odczuwam to szczególnie dotkliwie przy porządkach przedswiątecznych.
I takie małe wscibstwo; jak to się stało że dawno nie widziałaś swojego kotka ? Bo wiesz to trochę dziwnie brzmi ; mam jednego kota i zaraz za chwilę ale dawno go nie widziałam, to masz czy nie masz ?
A tak w ogóle to jest absolutnie cudny !!!
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt mar 30, 2007 8:04

Hipcia, Twój wątek też podtrzymuje mnie na duchu...
Jak chcesz być na bieżąco co u moich panienek to link jest w podpisie, a w skrócie powiem, że nadal się tłuką, sterroryzowana Kluska mieszka w łazience, a Feliway tkwi w kontakcie od poniedziałku i się nie wtrąca... Żadnych efektów na razie niet :(

Chodzącą agresję wyadoptowałam do znajomych, został kotem wychodzącym. Uspokoił się. Szaleje na dworze, łowny jest jak diabli, jak przychodzi do domu to złoto nie kot. Z głaskaniem różnie, najczęściej jak chce to sam się prosi, a jak nie chce to lepiej nie ruszać. Ale żyje, ma się dobrze i na pewno jest szczęśliwszy niż u mnie.

Co do łapania za skórę - z tego co wiem, nie boli. Ja łapię tak w ostateczności, kiedy muszę coś zrobić przy kocie i nie ma innej opcji (np. podanie Klusce tabletki, niewykonalne w żaden inny sposób).

Bardzo kibicuję Twojemu dokoceniu, mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży. Może te krople Kociołka opanują nieco...

Kciuki i pozdrowienia :)

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Pon kwi 02, 2007 13:07

W końcu znalazłam chwilę żeby zdać krotka relację. Krótką bo właściwie nic się nie zmieniło poza tym że mamy od piątku krople Bacha. Okazało się że pani Karpińska na krótko przed wysyłką doszła do wniosku że Hipcia tez powinna zażywać i dołączyła dla niej buteleczkę w prezencie. Tak więc aplikuję w oba pysie. Z Kociołkiem pod tym względem zero problemu , jego pysio dziala jak odkurzacz i wchłonie wszystko bez zastanowienienia więc mu po prostu kropię jedzonko. Co do Hipci to opracowałam inną strategię bo ona niejadek więc trudno stwierdzić kiedy krople dostałyby się do jej pysia. Mam przygotowany kieliszek ze zwiężającym się denkiem tam wkraplam dawkę i wrzucam chrupkę suchej karmy. Po dłuższym czasie chrupka "wypija" wszystko i pozostaje tylko namówic Hipcię żeby ją spożyla. Na początku było łatwo ale ostatnio coś jej się odmieniło więc musze się bardziej wysilić i dodatkowo chrupke posmarowac czyms o nęcącym zapachu. Skutków terapii jak narazie nie zauważyłam jeżeli nie liczyć sobotniego napadu agresji Kociołka w stosunku do mnie kiedy stanęłam w obronie córeńki, nie pomogło tym razem skuteczne do niedawna "przyduszanie" do podłogi z sykiem niezadowolenia z mojej strony, właściwie nic nie pomagało, na rękach i nogach pojawiły mi się broczące krwią rany i musiała spacyfikować kota wynosząc go za skóre do sypialni i zamykając drzwi. Po kilku minutach wypuściłam słodkiego łaszącego się traktorka. Czy ktoś może mi powiedziec jak to mozliwe??? Aż się pcha na usta zawsze przeze mnie uważane za głupią opinia o fałszywości kotów. Wczoraj Kociołek znowu przejawiał agresywne zachowania w stosunku do moje córki ale tym razem zastosowałam taktykę odwracania uwagi. Udając że nie widzę co robi zawołalam go jakby nigdy nic zapraszajac do zabawy włóczką , córka w tym czasie zamknęła sie w pokoju.
Jak to długo jeszcze potrwa ??? Mąż powiedział że wygladam jak " syndrom kobiety maltretowanej " i boi sie że go ktos poda na policję podejrzewajac jego o autorstwo tych ran i zadrapań :twisted:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon kwi 02, 2007 13:26

Pozwole sobie sie wtracic pobocznie :)
Krople Bacha to homeopatyk.
O ile mi wiadomo, homeopatyki najlepiej dzialaja jesli sie wchlaniaja przez blony sluzowe jamy ustnej.

W kazdym razie nie wiem, czy dodawanie ich do jedzenia nie powoduje, ze sa nieskuteczne?

Kazia

 
Posty: 14102
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 02, 2007 13:38

Ja się na tym nie znam, stosuje się do załączonej instrukcji gdzie jest napisane : "dawkować z butelczki 4x dziennie po 3 krople do małej ilości pokarmu stałego lub płynnego , wody lub odmierzając bezpośrednio do pyszczka" poza tym o ile zdązyłam sie zorientować na forum inne koty też w taki sam sposób dostawały krople i skutkowało.
Kaziu litości nie dobijaj mnie, nie dam rady podać dopyszcznie a to moja ostatnia deska ratunku :(.
Może wypowie się ktos kto ma taką terapię za sobą , oczywiście skuteczną błagam !!!!
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon kwi 02, 2007 13:41

A nie, to ja sie wycofuje.
Skoro tak jest w instrukcji uzytkowania, to na pewno tak jest dobrze :)

Kazia

 
Posty: 14102
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 03, 2007 9:46

Hipcia, IzaA przeprowadziła na swoich koteczkach chyba najskuteczniejszą bachową terapię i też radziła nasączać chrupki. Myślę, że tak jest ok i spokojnie możesz tak podawać, jeśli tylko kociaste są uprzejme w tej formie przyjąć :D

Współczuję sytuacji z Kociołkiem - Bestią. Wiem jak to jest. Mogę tylko myśleć o Was i trzymać kciuki, żeby się chłopak trochę opanował. Co też czynię.

U mnie bez zmian - wczoraj Frotka napadła Klusię w łazience, i aż poraniła jej pysio. Potwór. Za karę spędziła noc w małym pokoju, a przy okazji ukarała mnie i TŻ... wyjąc na całe gardło. Nie sądzę, żeby ktoś w tym domu się dziś wyspał. No, może Kluś, która była najszczęśliwszym kotem świata, bo mogła spać z nami. Tuliła się do mnie całą noc, biedna kocinka...

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Wto kwi 03, 2007 23:06

Nie wiem dlaczego, ale program nie zawiadamia mnie o nowych postach na wątku :(
Iwonko, gratuluję podpisu :D
Przykro mi, że u Was ciągle jeszcze nie ma kociego spokoju, niestety kompletnie nie mam doświadczeń w temacie.....
Ale intuicja mi mówi, że musi być coś, nie wiem co, sytuacje, gest może jakiś, ruch, może zapach, coś, co powoduje agresję Kociołka. Jemu coś nie pasuje, tylko co?
Obserwuj go uważnie, może zapisuj sytuacje i wszystko, co wokół się wówczas dzieje, z porą dnia i pogodą za oknem włącznie. Taki dziennik złośnika. Zrób jakieś tabelki..., może z podsumowania wyjdą wnioski?
Coś mu się źle kojarzy, gdzieś musi być kod. Pomyśl, poobserwuj dokładnie....
A muzykoterapię może? A może on nie lubi właśnie określonej muzyki, dźwięków, głosów? A może nie lubi głośnego, albo podniesionego głosu i reaguje agresją? Albo wysokiego albo niskiego?
A gdy jest łagodnym miziakiem, to jakim głosem do niego mówisz?
A jakiej muzyki słuchają dzieci? Gdzie są głośniki?
Szukam kodu, szukam kodu...gdzieś jest przyczyna.....
Ale będzie dobrze, zobaczysz, tylko szukajmy przyczyny.
Buziaki!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19364
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Śro kwi 04, 2007 11:17

Ratunku !!! Kocioł zajął się uprawą bonsai i "poprzycinał" mi moje drzewko szczęścia w doniczce ,błagam powiedzcie mi czy ono może mu zaszkodzić ??? Nie znalazałam nigdzie nic na ten temat ale może mam zaćmienie z przerażenia i zdenerwowania może mi ktos pomóc ??
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro kwi 04, 2007 11:43

Na niemieckich stronach udało mi się znaleźć informację, że grubosz jest "nie trujący" lub "słabo trujący", tzn. pożarty przez człowieka może spowodować biegunkę. Chyba nie jest to najlepsza karma dla kota, ale nie sądzę, żeby poważnie mogła zaszkodzić.
Mój kot też robił bonsai z grubosza (w nocy), rano znalazłam na pół łyse drzewko, za to na podłodze walało się całe mnóstwo gruboszowych liści. Nie zauważyłam żadnych niepokojących objawów u kociastego.

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 04, 2007 12:10

Dzięki Bazyliszkowa !!! jesteś ósmym cudem swiata , odetchnęłam z ulgą , teraz sobie przypomiałam że moje wtedy jeszcze kilkuletnie dzieci pewnego ranka opobgryzały mi drzewko szczęścia i nic im nie było no ale złego licho nie bierze :twisted:.
Czyli co , nie musze się mojego ukochanego kwiatka pozbywać ? To super !!!
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro kwi 04, 2007 19:47

Hipcia pisze:Czyli co , nie musze się mojego ukochanego kwiatka pozbywać ? To super !!!
Wygląda na to, że nie :)

U mnie nic się nie uchowało, Kluska dla kwiatów nie ma litości. Wszystko zeżre. Więc jedyne zielsko, którego jeszcze nie skasowała stoi na klatce schodowej...

Jak Kociołek...? cichutko trzymam kciuki, może się uspokoi...

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Czw kwi 05, 2007 10:04

Kocioł jak Kocioł broi koszmarnie, już mi zabrakło pomysłów jak ukrywac przed mężem skutki jego dzialalnosci na terenie sypiani. Jak już pisałam pomieszczenie jest w remoncie, który się strasznie ślimaczy, bo nasz etatowy robotnik ma inne zobowiązania na które go puszczamy, żeby sobie dorobi,ł bo u nas robi tak trochę po kumotersku ( baaardzo daleka jeżeli chodzi o powinowactwactwo ale bardzo bliska sercu rodzina).Remot u nas bardzo generalny trwa juz prawie 2 lata, teraz została, że tak powiem tylna część mieszkania czyli dwa ostatnie pokoje. W sypialni są połozone "podwaliny" pod dużą szafę przesuwną a ściany czekające na tapetę, wyłożone sa ocieplającym styropianem !!! Chyba już nic więcej nie musze tłumaczyć :?: :!:
Kulki styropianowe zasypują podłoge a wzorki z Kociołkowych pazurków ozdabijaja ściany. Te na wysokości wycigniętego kota zastawiłam krzesłami żeby mąż który osobiście w wolnym czasie kleił ten styropian tego nie zauważył ale dzisiaj zobaczyłam że mam nowe wzorki na wysokości wyciągniętego kota stojącego na ......krzesłach !!!!!! Czy ktos ma pomysł ja to ukryć ? :?
Co do agresji to wczoraj zostałam 2 razy zaatakowana, niestety nadal nie mam pojęcia co może wywoływać te reakcje , w domu jest raczej spokojnie, dzieci nie słuchają głośnej muzyki , jeżeli już to mp3 i słuchawki. Każdy z nas ma diametralnie inny gust muzyczny i nie katujemy się nawazjem, szczególnie ważne to jest z racji wykonywanego przez nas zawodu i częstej konieczności przygotowywania sie w domu do koncertow i przedstwień, tak że czynnik muzyczny, który sugerowała Czitka wykluczam.
Ale ran żadnych tym razem nie odnioslam, bo zastosowałam sie do rady męża i po prostu nakrzyczałam na kota, okazuje się, że podniesiony głos i surowy ton działa na niego odstraszająca i rezygnuje z ataków, co oczywiście nie oznacza że za godzine czy dwie znowu nie spróbuje. Zauważyłam też że o ile pierwszy atak zawsze jest niespodziewany o tyle przed nastepnymi zawsze ostrzega , siada na przeciwko i przymilnie miauczy ale wzrok ma ja Azja syn Tuhaj-beja ( "dziki on to i dziko miłuje ") po czym jest skok i wgryzienie, tym razem zaraz po "miau" krzyknęlam stanowczo NIE ! więc było nastepne "miau" a ja znowu Nie !! i tak pare razy czyli dialog pewnie z kociego punktu widzienia brzmiał tak:
Kocioł : Ugryzę cię cooo ???
Ja : Nie !
K: A może jednak ???
J : Nie !!
K; Napewno nie chcesz ?
J: Nie !!!
No i sobie poszedł
Może on nie wiedział że ja tego nie lubię 8O :?: :?: :?:


PS. Drzewko szczęścia dla bezpieczeństwa swojego i kociego zostało przeniesione na meblościankę dzieci gdzie koty niezmiernie rzadko zaglądają.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw kwi 05, 2007 12:43

Hipcia pisze:Kocioł : Ugryzę cię cooo ???
Ja : Nie !
K: A może jednak ???
J : Nie !!
K; Napewno nie chcesz ?
J: Nie !!!
No i sobie poszedł
:lol:

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Baidu [Spider], Google [Bot] i 58 gości