długo nie pisałam ( ze trzy dni

) ale właściwie nie wiem co powiedzieć... Kminka raz lepiej, raz troszkę gorzej... wczoraj byłyśmy na kontroli - temp 39,1 ale mała była bardzo wystraszona i zła jak nie wiem, więc Ewa stwierdziła, że w normie. Oczka ładne, płynu w brzuszku "na palec" nie ma, moją "wydumaną" chudość kota Ewa określiła jako normalną (kto zna Doktor Ewę, ten wie, że dla niej wszystkie koty są grube

) i właściwie gdyby nie wyniki krwi i to usg z nieznaczną ilością płynu na opłucnej - Pani Doktor powiedziałaby, że Kminka jest zdrowa...
Dziś umówiłam się na rtg - będzie we wtorek, być może z premedykacją, bo Kminka jest bardzo "wojowniczym" kotem, a chcemy jeszcze pobrać krew na białko i powtórną morfologię... zobaczymy.
Kmineczka w dalszym ciągu ładnie je, ba! dopomina się o jedzenie

kupki są ok, temperaturka też w normie, tylko te paskudne wieeeelkie kapsułki z Essentiale dalej musi brać. Nie lubimy tego, ne, ne
Jutro Kminka i moje chłopaki pojadą na wieś, mam nadzieję, że nie będzie to dla niej zbyt duży stres

a może troszkę ją wzmocni: świeże powietrze, troszkę wolności ( puszorek już zwymiarowany pod Pichlaczka

)
zdjęcia jak zwykle kiepskie (nasza cyfrówka była jedną z piewrszych w Polsce... 7 lat temu

)
a tu z bliska, słodziaki moje kochane, Klemens nawet własną łapkę podłożył, żeby Kmince było miękko
