nongie pisze:Ja mam jeszcze bardziej skomplikowany problem.
Miluś pochłania ogromne ilości jedzenia i ciągle wygląda jak wieszak. Niby jako kot wychodzący dużo spala, ale czasami znajduję też pawiki jak się napcha suchej karmy.
Białe grube dostaje małe ilości karmy, ale żebrze bardzo skutecznie i nie przepuści nawet kromce chleba.
Szylkretka jest dwuwymiarowa: z profilu wygląda rozłożyście, a z lotu ptaka - jak glista. No ale ona jeszcze rośnie.
Jedna Babcia je normalnie i wygląda nomalnie....
Kropka, daj jakieś fotki!
Twoja szylkretka jak moja Kropka. Patrząc na nią z góry człowiek ma ochotę nakarmić ją siłą.

Stojąc bokiem wygląda normalnie, a jak się walnie to jak kulka wyglądać potrafi.
Miluś widać wszystko wygania. To dobrze, gorzej jakby mu się odkładało tu i tam.
Maksio naprawdę zjada ten chleb?

Suchy?
Podam Kropie Twoją Lalę za przykład, niech się zołza wstydzi.
Kicorek pisze:Oj, dawno was nie było...
Dobrze, że się jakoś kręci. A Kropka niech się nie odchudza!
Czekam na zdjęcia ślicznej parki
U mnie Cyryl cały czas jest taki namolny jak był Dydek - paca łapą, wskakuje na kolana, na oparcie krzesła, trąca łebkiem, depcze mnie w łóżku i mruczy dopominając się o zajęcie jego osobą - trzeba miętosić, głaskać, miziać i klepać po rudym dupsku
Niestety jemu to nie przechodzi, a jakby przeciwnie - z wiekiem się nasila
Gruby ma takie napady, każdego dnia ma jakieś zachciewadło ale w lutym to była masakra już.
Teraz np. mnie trochę pomęczył, a w końcu wlazł na kolana i leży. Gorzej, że on przybiera jakieś pozycje warmińsko-mazurskie i ja zamiast pisać kota trzymam za doopę co by nie spadła...
Aaaa i nie wystarczy mieć na kolanach, trzeba miziać i całować.

A on wtedy zalizuje mnie na śmierć

Jakiś czas temu włączyła mu się lizawka i zalizuje nas na amen.
Co rano mam rytuał... Dzwoni budzik, przychodzi Dydek, kładzie się obok mnie i liże moje ręce. Dłonie, przedramiona, ramiona, łokcie, czasem coś sobie przygryzie w ramach gratisu

(pewnie pchła

) i dalej liże. Jak dochodzi o zagłębienia łokcia od razu stoję na nogach.

A potem przez godzinę mam wrażenie że mi dziurę wyżarło.
Czasem gdy włazi na kolana mężowi poznaję to po dochodzącym z pokoju tekście: "nie liż", "gruby nie liż"
