Tweety, w sprawie moich kotuchów nie rozmawiałam z wetem.
Wet do którego zwykle chodzę akurat gdy przyszłam dziś rano do lecznicy miał na stole operacyjnym psa z wypadku. Operował go. Ja z kolei nie mogłam czekać, bo praca

. No i pojechałam do innej lecznicy na pobranie kwi do testów.
W tej innej lecznicy wet, który nieodmiennie skojarzył mi się natychmiast i jedynie z konowałem

Zatem pobrał on krew Coli i nie wdając się już w żadne rozmowy czym prędzej stamtąd wyszłam.
Wolę wybrać się z moimi do jakiegoś porządnego weta, nie do konowała.
Na szczęście próbka krwi Coli i tak jedzie do Stolycy do ambulatorium, zatem to nie konował będzie ją badał. Jemu jakoś nie ufam.
Powiedział mi jednak ów wet, że w laboratorium mają taki zwyczaj, że przez 5 dni trzymają pobraną krew i jeśli ktoś sobie życzy mogą powtórzyć test, albo z tej próbki zrobić jeszcze jakieś dodatkowe badania.
Powiedziałam zatem, żeby jak najbardziej trzymali krew Coli. W zależności od sytuacji można będzie za dodatkową opłatą, ale już bez ponownego pobierania krwi przeprowadzić jakieś badania.
A wet - paskudny. Bleeee, bleeeee.