Kociamber, po ciężkich bojach, złapany i przywieziony do mnie.
Jest kochany, mruczący, przytulający się do ludzkich kolan
Pierwszy raz widzę takiego maluszka odważnego, który do tej pory mieszkal prawie na dworze
Bo okazało się, że panie wozne widzą koty tak raz na tydzien
Jest tam jeszcze mama i jakiś czarno- biały kociak, mniejszy od Didusia, nieśmiały i stroniący od obcych
Marika mówi, że dzisiaj jej było strasznie żal tego małego, bo wyglądało to tak, jakby z Diduśkiem trzymały się razem...tak smutno wyglądał, chyba został sam..

Będę musiała pomyśleć, bo żal małego...tylko nie wiem, co mam zrobić... Nie wiem, czy to mały czy mała..
Dido ładnie je, zrobił sioo do kuwetki, którą zobaczył po raz pierwszy w swoim życiu

:
Śpi w pokoju z moim synem, który, od czasu kiedy Amaranta nasiurała mu na puchową koldrę , nie wpuszcza kotów do pokoju
Mały chyba go rozbroił, bo przytulal się do niego...
Jest chyba jednak młodszy niż Kostek, ma najwyżej pół roku, chociaż kto to wie. Jest mocno zbudowany, ma duuże silne łapy, będzie z niego duuuży kocur. Ma wielki spokój, jak jest na rękach Dużych to mało co go wtedy z równowagi wyprowadza. Bardzo kocha ludzi
Jest zdrowy jak rydz, nie wiem, jak się uchował. Nie ma nawet brudnych uszu, o swierzbie nie wspomnę
Nic, tylko brać
Jest kochany, zabierajcie go ode mnie szybko
Kostek to jest przy nim taki chudy, długi neurotyk, reagujący do tej pory histerycznie na każdy szybszy ruch
Zaraz będą zdjęcia malucha..