Stan zdrowia Hery nagle bardzo się pogorszył.
W sobotę była jeszcze pelną energii zawadiacką koteczką, a w niedzielę jakby jej ktoś siły odebrał...
Pierwszą rzeczą jaka mnie zaniepokoiła to to, że Hera nie miąkała rano w klatce.
Apetyt ma mniejszy i ciężko oddycha.
Odstawiłam od razu Gasprid, ale po przeczytaniu informacji o skutkach ubocznych raczej nie on jest przyczyną osłabienia Hery.
Chyba, że jest uczulona na jekiś składnik, ale to nie było do przewidzenia

Doktor bardzo wnikliwie przestudiował sposoby jakimi była leczona.
W niedzielę przez parę godzin chodziła po mieszkaniu, nawet nie miała siły ganiać kotów - buczała tylko na nie, ale one nie wchodziły jej w drogę. Powygrzewała się w plamie słońca, potem sama wróciła do klatki.
Wieczorem znowu wyszła na przechadzkę, ale pokręciła się trochę i poszła leżeć do kontenerka... Ożywiała się tylko momentami.
O trzeciej w nocy wstałam jeszcze, żeby ją wycisnąć, ale zrobiła tylko kupkę.
Kuracja zaczęła przynosić efekty: z Hery już się nie "lało", robiła jednorazowo większe ilości siku, na spacerkach nic nie gubiła.
Chyba lekarstwa zaczęły działać bo miałam coraz większe problemy z odciskaniem sioo.
Dzisiaj rano w dalszym ciągu oddychała ciężko, wyszła z klatki na śniadanie, ale zaraz wróciła do koszyczka.
Dzisiaj TŻ jest w domu, jak tylko wstanie zlikwiduje blokadkę, tak żeby mogła swobodnie chodzić po całym mieszkaniu, będzie ją obserwował.
Dr przyjmuje od 11, więc zaraz będę do niego dzwonić, może uda mi się dzisiaj wyjść wcześniej z pracy, to od razu do niego z Herą pojadę.
Boję się najgorszego
Boję się, że Hera cierpi - jest bardzo osłabiona, ma zgaszone, smutne spojrzenie
Boję się diagnozy, nie chcę jej narażać na niepotrzebny ból
Siedzę w pracy i cały czas o niej myślę
Dlaczego tak?...
Aneto, dziękuję...
Hera miała testy bialaczkowe, wyszły ujemne, ostatnie wyniki badań i krwi i sioo miala bardzo dabre...
Piszę rzadko, bo dalej nie mam sprawnego komputera w domu... 