sprawa się przeciągnęła
we wtorek miałam szczepić Białą
ale się Biała coś źle poczuła dzień wcześniej, obserwowałam ją do czwartku, niby jadła, nieby chodziła ale coś było nie tak
siedziała skulona na brzegu fotela zamiast rozwalona na Bimbayu
pozwoliła sobie strzelić baranka zamiast od razu przylać Frediemu
oczy zaczęły ropieć
w piątek żeby nie umierać ze strachu przez łykend poszłam z nią do weta
w narkozie (oczywiście innej możliwości nie było) wet ją obadał i pobrał krew
miała temperaturę 39,5 C - i nic poza tym, wszystko ok
krew prawidłowa (zaraz wpiszę wyniki żeby mi nie zaginęły)
i nie wiem co jest - wet mówi że sobie wymyśliłam chorobę i że tego co zauważyłam (czyli baranków i leżenia na brzegu fotela) się nie leczy
w narkozie dostała Betamox, jutro dam jej sama zastrzyk
dziś jak jestem to śpi za łóżkiem, jak mnie nie ma to na Bimbayu
trochę zjadła wołowinki i kurczaka
a ja nie wiem czy się martwić
no w każdym bądź razie szczepienie odsunięte w czasie aż będę miała pewność że jej nie zaszkodzę
tak to wygląda, misie na dzień dzisiejszy
cały plan wziął w łeb
