No więc:
Colusia to przedziwny kot. Na pewno nie zwykły.
Spokojna, najlepiej siedziałaby pół na dnia na kolankach z Pańcią w fotelu. Nie drapie mebli, nie ostrzy pazurów na fotelach i kanapach.
Uwielbia asystować w kuchni, gdy coś w niej robię, gdy pije wodę z miseczki, wkłada do michy jedną łapkę i sobie miesza
Bawi się spokojnie przez dłuższy czas znalezionym gdzieś tam okruszkiem, nie wariuje, nie lata po domu jak torpeda (moje latają, więc się dziwię, że ona nie).
Wczoraj ku mojemu zdumieniu zjadła z talerza cebulę smażoną

, której nie dojadł mój syn podczas obiadu.
Ogólnie bardzo delikatna z niej panienka, gdy żaden z moich kotów nie zaintersowany nią to Cola idzie sobie do świnek morskich i sobie siedzi grzecznie koło nich. Nie atakuje ich, broń Boże.
Wet trochę mnie nastraszył konsekwencjami ewentualnej białaczki, którą Cola być może ma. Dlatego muszę jej zrobić testy na obecność tego cholerstwa.
Tweety mnie wczoraj pocieszała, że nawet jeśli ma tą białaczkę tto i tak nie jest tragicznie. Tweety, dziękuję...