Pepsi[i] i Cola u BAZYLI- Cola -jest domek :):):)

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob mar 17, 2007 19:39

Czasem tak jest dziewczyny, choc to bardzo boli. Wydaje się, że zwierzak uratowany, a jdenak odchodzi... :( :( :(
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob mar 17, 2007 22:21

Dziewczyny walczyłyście do końca :1luvu:
Pepsinko śpij spkojnie za TM, do zobaczenia...
Obrazek

livy

 
Posty: 1537
Od: Pon paź 03, 2005 13:15

Post » Sob mar 17, 2007 22:31

wiem jest 22.38 dokładnie... a ja nadal płacze...Bazyla trzymaj się....tak mi przykro...dziekuje że byłaś z nią do końca.........
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Sob mar 17, 2007 22:44

Normalnie mnie zatkało. W ogóle nie pomyślałam ,że coś takiego może sie stać. Bazyla jestem z Tobą! I pomyśle,że ja sie martwię o moje koty wprawdzie same ale zdrowe i w domku, kiedy tuż obok tyle kocich nieszcześć :cry:
[`] [`] [`]

Rilla&Vivat

 
Posty: 162
Od: Czw mar 15, 2007 20:45
Lokalizacja: Radom okolice i Warszawa

Post » Nie mar 18, 2007 4:05

Bazyla, bardzo mi przykro...
Że Pepsi już nie ma...
Że nie będzie happy endu, a przynajmniej Pepsi nie weźmie w nim udziału...
Że to Ty byłaś świadkiem tego smutnego zakończenia...

Mam jednak nadzieję, że odnajdziesz siłę, bo jest jeszcze Cola i to na niej musimy się teraz skoncentrować

Serdecznie dziękuje Tobie I Twojej Rodzinie.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie mar 18, 2007 7:59

Cola szukała wczoraj całe popułudnie i wieczór Pepsi...
Zaglądała do pustej łazienki praktycznie co chwilkę. Siadywała w tym miejscu, gdzie było posłanie Pepsi.
W końcu późnym wieczorem wskoczyła mi na kolana, mocno się tuliła, aż w końcu zasnęła. Siedziałyśmy tak obie w fotelu chyba z godzinę.

Potem gdy zaczęłam już szykować się do mycia i spania dosiadł się do Coli jeden z moich kocurów. Patrzyła na niego, nie fukała, ale i nie chciała się w niego wtulić. Widać, nie o tego kotulca jej chodziło...

W nocy spała na moim łóżku, na kołdrze.

Kicha coraz mocniej i częściej. Jeden z moich kotów też kicha...

Mam nadzieję, że Cola będzie potrafiła lepiej znieść skutki stresu...

Dziękuję wszystkim za pomoc...

bazyla

 
Posty: 5325
Od: Pon kwi 03, 2006 8:14
Lokalizacja: okolice Pruszkowa

Post » Nie mar 18, 2007 8:32

Aaaa, jeszcze rozliczenie:

Piątek 16 III:
wet - kroplówka dożylna + zastrzyk z antybiotykiem
Zapłaciłam 26,00

Sobota 17 III - Warszawa, lecznica przy Gagarina:
Kroplówka dożylna, rtg płuc, EKG serca, zastrzyk z jakimś specyfikiem reanimacyjnym (wybaczcie, ale nie pytałam jak się nazywa), wielokrotne mierzenie ciśnienia krwi oraz temperatury.
Pewnie to było gratis, ale przy Pepsi na Gagarina było 3 wetów. Konsultowali się ze sobą w najgorszym momencie... Gratisem dla mnie były chusteczki i woda w kubeczku... Tak przynajmniej myślę, że tego do rachunku nie doliczali.
Zapłaciłam 90,00.

bazyla

 
Posty: 5325
Od: Pon kwi 03, 2006 8:14
Lokalizacja: okolice Pruszkowa

Post » Nie mar 18, 2007 8:51

Pepsi [']
:cry: :cry:

Bazyla tak mi przykro :cry:
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10323
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie mar 18, 2007 9:55

bazyla pisze:Cola szukała wczoraj całe popułudnie i wieczór Pepsi...
Zaglądała do pustej łazienki praktycznie co chwilkę. Siadywała w tym miejscu, gdzie było posłanie Pepsi.
W końcu późnym wieczorem wskoczyła mi na kolana, mocno się tuliła, aż w końcu zasnęła. Siedziałyśmy tak obie w fotelu chyba z godzinę.

Potem gdy zaczęłam już szykować się do mycia i spania dosiadł się do Coli jeden z moich kocurów. Patrzyła na niego, nie fukała, ale i nie chciała się w niego wtulić. Widać, nie o tego kotulca jej chodziło...

W nocy spała na moim łóżku, na kołdrze.

Kicha coraz mocniej i częściej. Jeden z moich kotów też kicha...

Mam nadzieję, że Cola będzie potrafiła lepiej znieść skutki stresu...

Dziękuję wszystkim za pomoc...


Trzymajcie się cieplutko, Ty i Cola przede wszystkim.
Bazyla, wielkie dzięki, że byłaś przy niej do końca. Tak jak rozmawiałyśmy, Pepsi chyba bardzo tęskniła do swojej Pani i chciała z nią być a teraz jest bardzo szczęśliwa tuląc się do niej.
Nam jednak pozostał wielki smutek, ból i żal.
Nie potrafię przestać płakać ani pogodzić się z tym, że jej już nie ma z nami

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 18, 2007 10:38

Tweety, ja też... :cry:

Przytulam Cię wirtualnie :?

bazyla

 
Posty: 5325
Od: Pon kwi 03, 2006 8:14
Lokalizacja: okolice Pruszkowa

Post » Nie mar 18, 2007 11:35

Bazyla, byłaś taka dzielna, że wytrwałaś z Pepsunią do samego końca. Wiedziała, ze jest bardzo kochany!!
Teraz musisz znaleźc w sobie jeszcze trochę sił - najważniejsza jest Cola.

Tak strasznie mi smutno, bardzo liczyłam na to, że wszystko się uda... :crying: :crying: :crying:

Pepsi [']
Obrazek

czarna_agis

 
Posty: 4361
Od: Czw wrz 07, 2006 23:14
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie mar 18, 2007 17:33

tak ciężko bez Pepsi :cry: łzy ciągle dławią w gardle

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 18, 2007 19:35

bardzo mi przykro :cry:
trzymałam mocno kciuki,biedna kicia :cry:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon mar 19, 2007 8:16

Cola z dnia na dzień (od czasu odejścia Pepsi) stała się innym kotem.
Gdy tylko usiądę natychmiast wskakuje na kolana. Trochę się poprzytula i zaraz zasypia. W nocy śpi na moim łóżku. W dzień chodzi za mną jak psiaczek krok w krok. Nadal fascynuje ją kuchnia. Nie ominie żadnej okazji, aby potowarzyszyć w kuchennych czynnościach. Bardzo, ale to bardzo mocno szuka poczucia bezpieczeństwa i takiej pewności, że wszystko jest OK. Spogląda tymi swoimi żółtymi ślepkami, jakby pytała: jest dobrze? Nie?
A mi serce rwie się w kawały :(

Dziś chyba znów wybiorę się do weta. Tym razem z Colą i moim Bazylem. Bazylowi leci z nosa, a Cola coraz intensywniej kicha.

Potrzebuję rady: czy taki katar (Bazyl nie kicha, tylko leci mu z nosa, a Coli nie leci, ale za to mocno kicha) to coś groźnego?

Po chorobie Pepsi patrzę chyba na wszystko jak na śmiertelne zagrożenie. Oczyma wyobraźni widzę już czarną serię... :cry:

Powiedzcie, czy to może być groźne? Chyba bym tego nie przeżyła...

No i muszę zrobić Coli testy.

bazyla

 
Posty: 5325
Od: Pon kwi 03, 2006 8:14
Lokalizacja: okolice Pruszkowa

Post » Pon mar 19, 2007 8:21

Nie wiem co powiedzieć :( :( :( :(
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 192 gości