Jestem z siebie prawie dumna. Zirytował mnie dźwięk pazurów szarpiących resztki pokrycia kanapy (najgorszy jest dźwięk, z oparciem dawno już się pożegnałam) i nakryłam cały komplet - sofę + fotel.
Ale nie tak byle jak... Musiałam obłożyć sprzęty z wszystkich stron, zakładając również po fałdzie pod spód, żeby nie można było podważyć. Zeszło mi na to: jedna mega duża narzuta, równie duża poszwa na kołdrę dla dwóch osób, prześcieradło i koc + sprzęty do umocnienia kontrukcji po bokach czyli pudło, stojaki z CD i stoliczek.
Dzieło jest w fazie testów

Właśnie kątem oka widzę, że 1:0 dla Narcyza przy fotelu, ale za to obłożenia sofy nie da się naruszyć
Czasem Narcyz lituje się nade mną i bawi się normalnymi zabawkami. To są chwile ukojenia
Wczoraj była wizyta u weta - II odrobaczanie. Pojechał elegancko w transporterku (przyznam się, że w ramach źle pojętej oszczędności kupiłam najbardziej badziewiasty transporterek, jaki był w całym internecie - ale do tego wniosku doszłam dopiero gdy go dostałam do ręki - wszytko plastikowe, a kratkę da się zamknąć, jeżeli kot jest na tyle uprzejmy, żeby przeczekać - no, wczoraj akurat był...)
U wetki włączył mu się traktorek, został pochwalony za piękno niespotykane (a widziała go już 3 raz

, ale nic, państwo spuchli z dumy) a następnie dostał pastę w dziób. I do zobaczenia 20 marca, na II szczepieniu
A teraz idę się uczyć zmniejszać zdjęcia...