Nie chcę łapać Zołzy, ona bardzo dzika jest. Jeśli nie uda się złapać może wynieść kociaki albo do nich nie wrócić... Jeśli ją złapię i zamknę w klatce z małymi, może urządzić strajk głodowy i co wtedy? Boję się. Poza tym karmicielki nie pozwolą na bank, nawet nie będę próbować.
No, dziś była akcja.
Miałam zawieźć dzikusa Bolka na badanie. Karmicielki miały go złapać (podchodzi do nich), zamknąć w transporterku i dać mi znać, że jest. Ale nie złapały, tzn. złapały, tylko nie dały rady wsadzić w przenoskę i Bolek zwiał.
Przebrałam się, zapakowałam klatkę-łapkę, podbierak, grube rękawice i tuńczyka. I poszłam łapać Bolka... Do klatki w sumie bez sensu, bo kocur nie chce jeść, ale próbowałam. Nie wyszło. Potem p. Krysia wyniosła jedzenie i koty ruszyły szturmem. Zaczaiłam się z podbierakiem. Bolek wylazł zza płotu, podszedł do miski, a ja go cabas! w ten podbierak. Zgodnie z regułami sztuki przydeptałam rączkę do ziemi, p. Krysia nakryła szmatą szamoczącego się kota, ja złapałam go przez szmatę i siatkę podbieraka za kark i zaczęłyśmy go wkładać do przenoski. Nic z tego. Zaplątany w siatkę, wierzgał łapami, nie dało się. Próbowałyśmy w klatkę-łapkę, ale Bolek wgryzł się w podbierak i też nie dawało rady. W końcu jakoś sam się wyszarpał z przykryć i zaczął zmykać, wysunął się na tyle, że złapałam go mocno za kark, uniosłam całego do góry, p. Krysia wyplątała mu łapy z siatki, ustawiła przenoskę na sztorc, ja wsadziłam tam Bolka. Ufff.
Żeby było śmieszniej po raz pierwszy tak naprawdę osobiście łapałam w podbierak, do tej pory robił to TŻ, a ja asystowałam.
Beata B. zawiozła nas do lecznicy. Dr Cetnarowicz została uprzedzona, że to dzikus, ale podeszła do sprawy nader spokojnie. I, jak się okazało, miała rację. Znowu ubrałam grube rękawice, otworzyłam przenoskę, złapałam kocura za kark, a wetka go badała - osłuchała, zmierzyła temperaturę, dwa razy długo zaglądała mu do pyska

, pobrała krew, wyczyściła i zakropiła uszy, dała dwa zastrzyki i jeszcze kroplówę

Dziki Bolek zachowywał się nader przyzwoicie, lepiej niż niejeden domowy kot. Częściowo składam to na karb złego samopoczucia
Kocur ma obniżoną temperaturę, zaropiałe ucho, brzydkie dziąsła, jest odwodniony... Zobaczymy co nam jego krew powie.
Bolek już jest z powrotem na swoim podwórku.