Wczoraj nastapiła dziwna seria wydarzeń - rano znalazłam łódzkie ogłoszenie o "zapotrzebowaniu" na białą, ponad roczną wysterylizowaną kotkę, może być ze znaczeniami, tolerującą pieska. Blisko mojego domu ...
Wysłałam zdjecia Klusi - już po chwili miałam telefon, że Klusia jest piękna, że od razu.... Umówiłam się na wieczór, pojechałam z osobowym wsparciem merytorycznym (któremu bardzo dziękuję) pełna mieszanych uczuć - trochę za szybko, przez telefon niewiele zdążyłam ustalić, byłam zbyt zaskoczona szybkością akcji i w pracy...
I przeżyłam kolejną serię zaskoczeń - bardzo ciepli i sympatyczni Państwo z pieskiem po przejściach (pochodzącym ze znanegmo mi "źródła"), pełna wyprawka dla Klusi - kilka gatunków karm suchych i mokrych, kuwetka, żwirek, posłanko, zabawki, koci telewizor - czyli akwarium, wielka wiedza o psach i kotach i ich potrzebach, no i Państwo czytują miau

, mam nadzieję, że zaczną też pisać o Klusi i nie tylko

.
Klusia - z płaczem dała się wyjąć z kontenerka, zwiała za szafę, wyciagnęłam, potrzymałam na rękach, dałam Pani - Klusia najpierw poleżała sobie przytulona do ramienia, potem przemieściła się na oparcie fotela obok Pani, a potem ułożyła pod stolikiem - już bez objawów zdenerwowania. Z psem przyglądały się sobie ciekawie, bez lęku.
Została - z uwagi na jej charakter na razie na próbę, wiem, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale w przypadku Klusi, koteczki po przejściach - chyba jedyne możliwe ...
Dziś rano dostałam maila
"Klusia schowała sie za wannę, ale w nocy chodziła po mieszkaniu i cichutko 3 razy pomiaukiwała. Jak mówię do niej, to mi odpowiada. Myślę, że Kluseczka niedługo wyjdzie ze swojej kryjówki, ponieważ jest bardzo ciekawa nowego miejsca. Ona jest piękna."
Pozostaje mi tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń - i prosić o wielkie kciuki