
Wczesniej nie pisalam, czasu nie bylo, szkola, treningi i bieganie po domu za majeczką w wielkiej obawie czy nic jej sie nie stanie ;]
Moja pierwsza prawdziwa kicia, jest przeurocza... Bardzo jestem wdzieczna Fredziolinie, ze umozliwila mi jej adopcje, po stokroć dziekuję za jej leczenie w tych pierwszych miesiacach, potem sterylkę i szczepienia a przede wszytskim za przywiezenie mi jej

No wiec teraz majeczka śpi. Miejscówek ma w domu mnostwo: najbardziej lubi tą na parapecie w salonie, wtedy jest na pelnym sloneczku. lubi tez fotel i kaloryfer. szama wszystko, apetyt ma gigantyczny, ale nie przekarmiamy, zeby nie zrobic papusi z niej.
Galopuje po domku, do kuwetki ladnie wszystko robi, zakopuje, slodko mruczy, zwiedza wszystkie zakamarki. z dnia na dzien jestem w niej coraz bardziej zakochana


W sobote bylysmy z nią u weta, na odrobaczaniu. wet zmienila jednak srodek odrobaczajacy z pancuru na vetminth (czy jakos tak), twierdzac z e to drugie jest silniejsze i skuteczniejsze. niunia polknela dzielnie i czekamy, jezeli w Q pojawi sie cos niepokojącego to za 2 tyg powtarzamy.
Ojj bylo szalenstwo z tym wetem, bo uswiadomilam sobie przed samym wyjsciem, ze nie mamy jej w czym tam zaniesc. Byly kombinacje z koszem piknikowym, torbą podrózna, torebka na ramie i plecakiem. zadne nie wypalilo, wiec polecialam do najblizszego zoologa i kupilam transporter , taki sam w jakim Fredzia przywiozla Majunię do mnie

Jest zdrowa i pogodna, nie pamieta juz o tym co ją kiedyś spotkalo, jest wygrzana w Fredziolinowym ciepelku domowym a teraz z kolei moim

Bede pisac o niej kiedy sie da, kiedy czas mi na to pozwoli.
Buziam wszytskich serdecznie, zalaczam foteczki mojej Whiskasowej kici z rudym noskiem






