Benia z działek-u mnie-2 koty znalazły domy,Szafran szuka...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 11, 2007 18:39

Sytuacja zmieniła się nieco od mojego pierwszego postu na ten temat. Co tydzień ponawiałyśmy z Otką albo ze znajomą karmicielką próby złapania kolejnej kotki, niestety nie udało się. W tym tygodniu w weekend nie pojechałam już na działki - straciłam wiarę w złapanie kotki, a na działki pojechała wreszcie pani, od której się zaczęło. Pani Halinie zdjęli wreszcie gips z nogi i pojechała w sobotę uporządkować działkę, na którą szuka kupca i przy okazji wzięła karmę dla kotów, więc miałam z głowy wypad.
Przy okazji pani Halina zaliczyła opiernicz od włacicieli działki z naprzeciwka, gdzie zawsze z Otką lub panią Emilką zamieszczałyśmy koci bufet pod tarasem - tam czekało najwięcej kotów. Faktycznie, tydzień temu widział mnie i Otkę na tej działce jeden pan, nawet nam się ukłonił. Opowiedział o tym właścicielom tej działki, że wydaje mu się, że jestem córką pani Haliny...Ludziom tym nie podobało się, że karmimy tam koty, bo koty się tam załatwiały i wogóle sobie nie życzą kocich misek, karmy, odchodów i samych kotów na działce. Nie mogli pojąć tragizmu sytuacji, że koty opuszczone, śnieg, mróz, itp. Pani Halina powiedziała, że my jesteśmy nie żadną rodziną, tylko wolontariuszkami, które opiekowały się kotami zimą, bo koty były innym obojętne, ale obiecała, że już to się nie powtórzy. Będzie to zresztą niemożliwe, bo zaczął się sezon i na działkach pojawia się coraz więcej działkowiczów, którzy mogą nas przegonić. Z tego co wiem, niektórzy karmią koty, jak są na działkach. Pani Halina dopóki nie sprzeda działki też zajmie się kotami. Kotów zresztą podobno pani Halina nie widziała, chociaż przeszła się po działkach...Pochowały się gdzieś, może poszły na polowanie?
Zaczynam rozumieć, że moja (nasza) rola się skończyła. Szczerze mówiąc czuję, że nic już nie mogę zrobić. Nie pokastruję wszystkich kotów tam, nie mam czasu i pieniedzy. Mogę tam jeździć tylko w sobotę lub niedzielę, a i teraz też nie bardzo, bo działkowicze mogą pytać kim jestem i kto mi dał klucze. Pani Halina nie chce wchodzić z nimi w konflikty. Czuję pewien niedosyt, wydaje mi się, że można było zrobić więcej - udało się uratować 4 koty: Benię, która jest u mnie i 3 maluchy, z których tylko jeden jeszcze szuka domu: Szafranek u Myszy:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=55 ... ht=szafran

Reszta jest praktycznie dzika i nie ma chetnych na oswajanie dorosłych kotów, zresztą nie jest to łatwe. Można być natomiast pewnym, że latem będzie tam wysyp kociąt...Na jesieni pewnie znowu zacznę jeździć je karmić, jak beztroscy działkowicze wrócą do miasta...

Takie jest życie :?

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Nie mar 11, 2007 19:08

Szkoda - miałam nadzieję, że dzialkowicze będą zainteresowani w rozwiązaniu problemu.

Mój mąż też właśnie rozpoczął sezon działkowy - pompa zamontowana.

W któryś weekend może chcielibyście z Ptysiem 8) wpaść do nas? Serdecznie zapraszamy. Nasza działka jest jakieś 15 km od Mińska.

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Pon mar 12, 2007 8:49

otka pisze:Szkoda - miałam nadzieję, że dzialkowicze będą zainteresowani w rozwiązaniu problemu.
Mój mąż też właśnie rozpoczął sezon działkowy - pompa zamontowana.
W któryś weekend może chcielibyście z Ptysiem 8) wpaść do nas? Serdecznie zapraszamy. Nasza działka jest jakieś 15 km od Mińska.


Wiesz, Otko, tak naprawdę, to ja nie znam tam żadnych działkowiczów oprócz pani Haliny i niełatwo byłoby nawiązać współpracę, bo nie wiesz na kogo trafisz jak pojedziesz. Oczywiście można by próbować, tylko nie bardzo wiem, na czym miała by ta wspólpraca polegać. Wątpię, żeby udało się znaleźć kogoś, kto zechce łapać te koty i wozić je do weta na kastracje...Po pierwsze są to koszty, a po drugie większość ludzi nie ma ochoty na polowanie na dzikie lub pół-dzikie zwierzęta. Działkowicze, tak ogólnie to pewnie chcieli by rozwiązać problem, tzn. żeby ktoś te koty wreszcie zabrał...Tamci ludzie, na których działce zwykle działałyśmy byli oburzeni, że po ich działce ktoś obcy się kręcił, a do tego bałaganił na ich działce. Widocznie te miski co tam leżały, to nie oni wyłożyli, tylko pani Halina, jeszcze jak miała zdrową nogę. Pewnie na tych działkach są jacyś kociarze, ale problemem jest się z nimi skontaktować, sama wiesz, jak się tam jeździ raz w tygodniu. Jak pani Halina sprzeda działkę, to wogóle będzie problem, przecież nie będę rozkładać misek na ścieżce...
Zastanawiam się, co można jeszcze zrobić i nic mi nie przychodzi do głowy :( Narazie, jak jest ciepło, to pewnie koty coś tam dostają...Wiem od pani Haliny, że rok wcześniej jedna pani wyadoptowała kilka kotów dając ogłoszenia do internetu, więc jest tam jednak jakaś normalna działkowiczka...Martwi mnie jednak, że znowu przyjdzie jesień i zima i problem powróci...

A co do zaproszenia, myślę, że chętnie skorzystamy :D :D :D
Szczególnie, że idzie wiosna i miło by było posiedzieć w jakimś zielonym miejscu z miłymi ludźmi... :wink:

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: asoio, Google [Bot] i 95 gości