Wiem coś o dziwnych upodobaniach kulinarnych kotów, miałam tu taką kocią delikwentkę, która uwielbiała jeść takie nie-kocie rzeczy, nie wymieniam wszystkiego co lubiła bo lista byłaby zbyt długa
Bałam się, że temu małemu pasibrzuchowi coś zaszkodzi....ale....
wczoraj przez nieuwagę zostawiłam na wierzchu naleśniki (bez nadzienia) i kiedy uświadomiłam sobie, że mogł się do nich dobrać prawie jeden cały naleśnik został już pożarty. O odziwo "przeszedł" bez sensacji
nie taki ten rudy brzuchol delikatny na jakiego się tu kreował
Z kupą jest już w porządku.
A co do dokocenia to, no cóż, miłości między chłopakami na razie nie ma.
Tolerują się, ostatnio Ksawer nawet myje małego

bawią się razem a właściwie ganiają się i uprawiają zapasy(na początku mały trochę się bał tych zabaw i chował się ale teraz zauważyłam, że radzi sobie, sam inicjuje te szaleństwa - ogólnie wydaje mi się, że się u nas zaaklimatyzował). Ale....Ksawery patrzy mimo wszystko na małego podejrzliwie, jak na intruza. Widzę też, że jest cały czas jakiś taki poddenerwowany, łazi i miałczy dziwnie, bez powodu, zdarza się, że w środku nocy (czym bardzo nas uszczęśliwia

) unika głaskania, wysuwa się spod ręki, o przytulaniu czy buziakach nie ma mowy. A do tego ma takie smutne oczy. Zawsze był bardzo miziastym kotem. Chyba dwa razy odkąd jest z nami nowy kot, przyszedł do mnie pomiziać się:(
Myśle, że ma do nas żal i okazuje go w ten sposób. Oby szybko mu przeszło, martwię się o niego bo widzę, że nie jest sobą
