feainne pisze:mam w domu pare kanarkow, jesli mlody Reytan przeprowadzi sie do nas to nie powinno sie nic stac
sadze, ze jesli na poczatku bedziemy na niego uwazac to powinien zaakceptowac ptaki, kanarki sa "przychowkiem" polowki, mowy , przed kotem tez nie chce zadnych drzwi zamykac (oprocz drzwiczek od klatki z ptakami)
ogladalam zdjecia, widzialam wasze koty z papuzkami, na klatkach, powiedzcie prosze, ze to tylko kwestia akceptacji, wychowania.
Na samym poczatku bedzie zawsze ktos w domu z Reytanem, tak w przyblizeniu nie bedzie sam przez pierwszy miesiac.
po wakacjach i urlopach kocurek bedzie zostawal sam na wlosciach przez ok 5 godzin.
pzdr.
Witam serdecznie i przepraszam, że piszę z takim opóźnieniem, ale nie miałam przez dwa tygodnie dostępu do internetu. Odnośnie kotów i ptaków pod jednym dachem, to też się tego bardzo obawiałam, bo mam w domu cztery kanarki i siedem papug. Bałam się bardzo, że moje Szelmy i Pacanki bedą non-stop wisieć na tych klatkach, albo jeszcze gorzej-skakać. Nie jest jednak tak źle. Owszem, interesują sie bardzo, jakoś przez cztery miesiące jeszcze im to nie przeszło, więc chyba już nie przejdzie, ale jest to dość spokojne. Czasami tylko Pacuś wykonuje jakiś dziki i niekontrolowany skok, ale raczej rzadko. Z reguły po prostu leżą i się uważnie przyglądają wszelkim ruchom ptaków. Tylko jedna uwaga: moje klatki robiliśmy z TŻ-em sami (bo chcieliśmy, żeby były jak największe, a takich w sklepach dostać nie można), więc nie są wykonane ze zwyczajowych prętów, lecz z drobniutkiej (średnica 1cm) siatki, przez co koty nie mają szans, żeby przez nie włożyć rączki i majstrować wśród ptaszków. Wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem, bo do dziś pamiętam opowieść jednej z moich sąsiadek z dzieciństwa o kocie, który właśnie przez pręty powyciagal u niej papugi z klatki. Sama myśl o tym jest dla mnie makabryczna, dlatego, pomimo, że mam takie dość "bezpieczne" klatki, nie odważyłabym się zostawić kotów z dostępem do pokoju z ptakami wtedy, kiedy nikogo z ludzi nie ma w domu. Pozdrawiam.