

a jak Burasinka

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
pixie65 pisze:Mieliśmy bardzo ciężką noc...Wczoraj wieczorem po solidnym oklepaniu, i zrobieniu sioo Myszkin dostał dziwnego ataku: łapy zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa i całego zaczęło go w wsensie dosłownym ...wykręcać....Miałam wrażenie, że zaczął się dusić...
Trochę go wytrzęsłam, wyklepałam i wyściskałam, koleżanka pobiegła po samochód i pojechałyśmy do lecznicy...I przeżyłam kolejne spore rozczarowanie: myśłałam, że będzie jak na amerykańskim filmie - wózek, tlen, kroplówka, zastrzyki pobudzajęce i takie tam, a na koniec oddech ulgi :udało się...Nic bardziej mylnego, Myszkin żyje, bo żyje...wyjazd do lecznicy krótko mówiąc nie miał sensu...Wygląda na to, że w moim całkiem niemałym mieście z kilkoma "wypasionymi" lecznicami nie można w awaryjnej sytuacji liczyć na jakąś szczególną pomoc...
Wielbłądzio pisze:ja wiem, ja wiem, co ma: flaczki![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Szymkowa i 56 gości