opowiem dzis Panstwu jak wygladaja nasz poranki. moje i Beksy oczywiscie.
dzwoni pierwszy budzik. jednym uderzeniem zostaje ucieszony. za 5 minut dzwoni drugi budzik, profilaktycznie ustawiony w 2 pokoju. wstaje z lozka, biegne go wylaczyc (bo drze sie okropnie, najgorsza posiadana muzyczka).
przy dzwiekach pierwszego budzika Beksa wchodzi do sypialni. siada na szafce kolo lozka i wyglada jak figurka z muzeum.
kiedys siadala kolo lozka, ale gdy musiala odskakiwac, gdy zrzucalam nogi na podloge, to wybrala szafke.
idziemy do lazienki, gdzie ja doprowadzam sie do stanu uzytecznosci publicznej, a Beksa oproznia pecherz i jelita. zawsze w moim towarzystwie
doprowadzam po tym fakcie takze kuwete do stanu przydatnosci.
potem ja susze wlosy, a Beksa nastawia sie pod strumieniem suszarki. lubi to i nawet nie straszy jej dzwiek. gdzies w trakcie sie Beksa myje.
potem idziemy do kuchni, gdzie ja pije kawe, a Beksa dostaje sniadanie.
ja pije, Beksa udaje, ze je.
nastepnie ja jem sniadanie a Beksa siedzi obok na stole i gdy ja gryze, to ona mnie caluje albo barankuje. oprocz sniadania zjadam w ten sposob tone jej siersci. mniam.
potem sie ubieram, a Beksa wyciaga z szafy ubrania. albo skacze po szafkach. pokazuje mi po prostu co mam na siebie wlozyc.
potem ja wychodze, a Beksa idzie na parapet i mnie olewa. jak rozumiem to demonstracja niezadowolenia i obrazenia.
a teraz prosze to ogladac w przyspieszeniu jakims 200x.
bo wstaje, gdy powinnam juz byc w drodze, mam 10 minut na wyjscie i jestem juz spozniona.
a budzik dzwonil, ale nie slyszalam.
i prosze zrozumiec dlaczego mam wielkiego siniaka na udzie, po zderzeniu ze stolem, gdy probowalam ominac Bekse, ktora chciala sie przytulac i zaplatala mi sie w nogi. a potem z dosc zniesmaczonym wyrazem pyszczka mi sie przygladala. i slowo, jakby mogla mowic, to by powiedziala:
ale Ty jestes oferma.
czasem mam wrazenie, ze ona specjalnie mi rano przeszkadza, zebym nie poszla do pracy